Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2019, 13:32   #111
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Czekając na powrót zwiadu, Joe postanowił przyjrzeć się rzece. Tak na wszelki wypadek, jakby okazało się, że z pozoru bezpieczniejsza droga poprzez most, okazała się, no cóż, jednak nie tak bezpieczna.
Zszedł niżej na brzeg, by z bliska przyjrzeć się powierzchni rzeki. Wyglądało to groteskowo. Jakby pod pół przezroczystą skórą wiły się jakieś dziwne oślizgłe wnętrzności.
Strącony przez Abi mały kamień nie zatonął, a powierzchnia wydawała się... wytrzymała.
Joe chwycił jakiś kawałek deski. Trochę spleśniały... ale cóż. Kilka razy szturchnął powierzchnię. Była miękka, wgięła się lekko do środka, kecz nie udało się jej przebić.
To było obiecujące. Przynajmniej trochę. Czy utrzyma człowieka? Joe jednak nie zamierzał tego sprawdzać osobiście. To co było pod spodem mogło być żrące, albo wessać go po prostu pod spód... Lepiej sprawdzić to inaczej.
Joe rozejrzał się dookoła. Nieopodal dostrzegł starą ciężarówkę. Wrak wbił się w jakieś drzewo wgniatając szoferkę. Do tego pojazd był cały podziurkowany, jakby ktoś obstrzelał go z miniguna. Chyba też był już szabrowany, już na pierwszy rzut oka widać było, że ktoś pozbawił go wielu elementów, a niepotrzebne części rozrzucone zostały dookoła.
Joe podszedł i przyjrzał się dokładniej. Skupił wzrok na kawałku pnia. Gruby i ciężki. I gładko odstrzelony ciężkimi pociskami od reszty... ciekawe co tu się wydarzyło?
Nie myśląc wiele Joe dźwignął pień i zaniósł nad rzekę. Cisnął nim, jak jakiś wrestler cisnął by swoją ofiarę. Pień chlapnął ciężko o powierzchnię wzbudzając niby fale. Lecz nie zapadł się, pozostając na powierzchni. Świetnie. Więc można było po tym łazić. Tylko jak daleko? Może im bliżej środka, to coś robiło się mniej ehm trwałe?
Joe wrócił się do ciężarówki i przywłaszczył sobie jedno z ciężkich kół.
Rozpędził je i poturlał po rzece. Ciężkie koło toczyło się, nie zapadając. Po chwili zginęło gdzieś w gęstej mgle.
Cóż. To też było obiecujące.
Jeśli zwiadowcy nie przyniosą pomyślnych wieści, to rzeka była też dobrą alternatywą.
 
Ehran jest offline