Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2019, 17:59   #342
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Końcowe godziny pobytu w Broku


Ktoś inny mógłby nazwać rozmowę Eberharda z Bogumysłem sporem. Jednak Czerwoni bracia przez całą obecną wyprawę byli niezwykle zgodni. Uzupełniali się zarówno talentami jak i rolami. Eberhard był umówiony z Bogumysłem na wizytę w świątyni. Wszystko zmieniły nowe informacje z Płocka. Które Mistrz Inkwizycji dostał od tajemniczej istoty.
- Bracie w Płocku leje się krew. Nie możemy zwlekać i musimy się tam jak najszybciej udać. Nasi bracia przystąpili do oczyszczenia miasta. Są wśród nich również ofiary. Potrzebują nas i choć i ja chciałbym sprawdzić ową świątynię. Musi to poczekać, najpierw połączmy siły z naszymi Płockimi braćmi i siostrami.
- Zmiana planów w tej chwili zrujnuje nasz autorytet. Stoimy przed wyborem, a każdy wybór będzie zły - westchnął Bogumysł.
- Postaraj się mnie zrozumieć, zawsze jest możliwość, że ten głos informujący o wydarzeniach z Płocka nie ma jednak dobrych zamiarów wobec nas. Nawet gdybyśmy założyli, że faktycznie jest naszym sprzymierzeńcem oddział zbrojnych nie uleczy ofiar. A co, jeśli to właśnie na myśli miała wilcza wiedźma? Czy nie daje ci do myślenia? Dziwne to zrządzenie losu, że akurat teraz dowiedzieliśmy się o istnieniu świątyni.
- Nie będziemy tracić autorytetu. Powiemy wprost, pilne wieści z Płocka zmieniają nasze plany. Jak się o nich dowiedzieliśmy zostawię twojej wyobraźni. Musimy wspomóc naszych braci i siostry w Płocku. Bogumyśle tam już jedną z nas zabito. Mój przyjaciel i zabójca Wilkołaków jest z kolei krytycznie ranny. - Eberhard zaczął być wyraźne zmartwiony i zdenerwowany. Co niemal mu się nie zdarzało. - Ta istota z którą rozmawiałem. Wiem, że mówi prawdę. Mam swoje sposoby by to sprawdzić. Nie wiadomo jakie są cele żadnej z sił które nami manipulują. Do świątyni jeszcze wrócimy obiecuje. Najpierw jednak wspomożemy braci i siostry i się zjednoczymy. Tylko razem możemy stawić czoła złemu. Inaczej zgubi nas pycha.
- Z całym szacunkiem, ale czy możesz zapewnić, że wojownicy poczują się potrzebni gdy dotrzemy do Płocka? Być może należy ich zwolnić ze służby, nim zwątpią w nasze zdecydowanie w walce ze złem?
- Oni są od wykonywania rozkazów. Zrobią co im każemy. Jeśli któryś odmówi lub zwątpi. Cóż chyba nie muszę ci przypominać, że jesteśmy Inkwizycją? Nikogo nie będziemy zwalniać. Nie wyrzuca się narzędzi jakie pan nam powierzył. Nie mówię tego bracie z wyższością czy wzgardą. - Eberhard mówił powoli i spokojnie tonem pozbawionym emocji. Jakby coś właśnie tłumaczył na wykładzie. - Każdy jest narzędziem. Tak samo brat czy ja. Każdy bez wyjątku to wykonawca woli Bożej. Gdyby nasz zakon przejmował się opinią każdego. Paraliż naszych działań byłby ogromny a zło by triumfowało. Mrok ogarnąłby świat. Powołano nas by tego uniknąć. Temu służy Inkwizycja. To nadrzędny cel. - dał chwilę na przemyślenie tego Bogumysłowi. Nie dał mu jednak jeszcze dojść do głosu. Wstrzymując jego próbę gestem uniesionej dłoni. Następnie przeszedł do przykładu.
- Czy Książę konsultuje swoje działania z każdym żołnierzem? Robi to co uważa za słuszne bo ma większa wiedzę i doświadczenie niż jego poddani. My z kolei mamy taką samą przewagę w sprawach walki z plugastwem. Wizyta w świątyni może być krótka albo długa jeśli coś pójdzie nie tak. Krwawa albo nie... W tym czasie zginąć może reszta Inkwizytorów w Płocku. Mamy wyraźne rozkazy. Ja, brat i nasi żołnierze. Idziemy im na odsiecz. Teraz jest to już odsiecz bracie. Tam leje się krew. Oni nas potrzebują a ja potrzebuję ciebie bracie u mego boku.- dopiero ostatnie zdania wypowiedział z energią i głęboką wiarą w słuszność swej decyzji.

Bogumysł jedynie skinął głową. Eberhard nie do końca był przekonany czy młodszy z Czerownych braci zrozumiał czy nie zrozumiał jego motywów i przesłania... Nie zamierzał jednak naciskać dalej. Nie widział w tym sensu i odprawił swojego towarzysza

Droga do Płocka. Chwilę po próbie nieudanej zbadania intencji Dobromira.

Dobromir jakby mimowolnie spojrzał w stronę Eberharda, a jego rysy stężały. Mimo, że nie padły żadne słowa, to jakieś złe relacje miały miejsce między tą dwójką. Dobromir wprawdzie w lewej dłoni nadal trzymał drewniane miski, które przed chwilą zebrał, ale jego prawa dłoń opuściła się na pas, w stronę rękojeści miecza. Zbyt machinalnie, żeby można było uznać to za zniewagę, jednocześnie przypominając, że ich rozmówca nie jest bezbronny. Choć trudno było przypuszczać, że miałby jakiekolwiek szanse w starciu z żołnierzami.

Witold pochylił się w stronę Klary i szepnął jej:
- Zdaje się, że naszemu mistrzowi powinęła się noga przy wchodzeniu z buciorami do głowy tego człowieka.?
Szept był tak cichy, że siedzący niedaleko Eberhard nie był wstanie go usłyszeć. Sama dziewczyna ledwie go słyszała, a przecież odkąd straciła wzrok, to inne zmysły pracowały u niej dużo mocniej niż u zwykłych ludzi.
Słowa Witolda w połączeniu z dziwną ciszą, która zapanowała pomiędzy zgromadzonymi pozwoliła stwierdzić Karze, że Jej najbliższy towarzysz nie może się mylić. Eberhard znów wykorzystuje dary pańskie dla własnej korzyści. Kiedyś spotka go za to kara, oby tylko nie pociągnął wszystkich wokół siebie za sobą.
- Dobry człowieku - odezwała się siostrą, która węchem kierowała się by ocenić gdzie stoi i w jego kierunku odwrócić głowę. - w drodze zawsze bezpieczniej, gdy ma się towarzyszy, na wozie może i już miejsca nie znajdziesz dla siebie, ale myślę, że cokolwiek masz ze sobą możesz tu złożyć, by odciążyć ramiona. - uśmiechnęła się niezwykle ciepło - Witoldzie zechcesz pomóc? - ostatnie słowa wypowiedziała do młodego Inkwizytora.

Eberhard obserwował napotkanego człowieka. Od jakiegoś czasu jechał już konno nie lubił siedzieć na wozie zbyt długo. Tam czuł się bezradny. Nic nie rzekł do napotkanego człowieka. Jego oczy zwęziły się jedynie podejrzliwie. Po słowach Klary dodatkowo się skrzywił. Mistrz Inkwizycji zrównał się końmi z Bogumysłem.
- Miej na niego baczenie i obserwuj. Rozpytaj kim jest. I niech nie zbliża się do zielarki. Poza tym może jechać z nami. - sam skupił się na obserwacji otoczenia i nowego przybysza.
 
Icarius jest offline