Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2019, 20:15   #289
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Bogactwo, złoto, klejnoty, gorączka złota i klejnotów opanowała pogranicze nawet Kaiven wojenny kapłan Torma jej się poddał, lecz jego motywy były inne. Tam na pograniczu w czasie gorączki złota, potrzebni będą kapłani. Szansa na zdobycie nowych wiernych, czy to tylko czasowych, czy też fanatycznych. Tak zresztą nakazywała mu Droga Torma, którą podążał.
Wiosna nie była najlepszą porą na podróże zwłaszcza samotne. Jednak gdy trzeba, to trzeba. Barka rzeczna spóźniła się ledwo trzy dni na karawanę podążającą do Oakhurst. Niewielu było szaleńców, którzy zaryzykowali by, i poszli na hazard samotnej podróży. Jednak trzy dni to niewiele i mała grupa podróżnych porusza się o wiele szybciej niż karawana wielu wozów. Kaiven wynajęty został wraz z dwoma zbrojnymi do ochrony wozu rodziny Foller, mieli dogonić karawanę. Adam Foller głowa rodziny zajmował się kupiectwem i byłą doskonałym jubilerem, jego żona Anna wybitną krawcową. Mieli zamiar otworzyć sklepy dla nowobogackich z Oakhurst. Sądzili, że wejdą w niszę do tej pory niezaspakajaną na pograniczu. Dzieci ich, dwoje chłopców i siedmioletnia Silja, dawały się we znaki Kaivenowi w czasie tych kilku dni podroży. Byli już niedaleko Karwany, mieli ją dogonić następnego dnia. Jadnak nie dano było im to na nocnym postoju ogarnął ich gobliński podjazd jeźdźców wargów. Wóz zapłoną od ognistych strzał niemal od razu, ci co w nim byli nie mieli najmniejszych szans na przeżycie. Anna dopadła kapłana, gdy płonące strzały przeszyły jej plecy.
Zdąrzyła tylko wydyszeć „Uratuj moje dzieci, przysięgnij”. Spódnicy matki trzymała Silji płacząc przerażona. Kaiven przysiągł. Kolejne strzały zakończyły życie kobiet i raniły dziecko. Kapłan ratował dziewczynkę i walczył z wrogami kryjącymi się w ciemnościach. Uratował dziecko, lecz tylko po to by razem z nim trafić do niewoli. Tak przetrwali wiele miesięcy. Głód i ciemność był ich towarzyszem. Gdyby nie cichy głos Silji pewnie by zwariował w tym zielonkawym mroku. Wiedział, iż tylko dzięki niemu to dziecko żyje. Hobgobliny zaś znalazły sobie sposób na dręczenie ich. Żywności dawali tylko tyle, że nawet nie wystarczała dla jednej osoby. Gdyby nie szczury, które co jakiś czas udało się złapać i leczące czary umarli by dawno. Miał już udusić małą by oszczędzić jej cierpień gdy gobliny przyprowadziły innych niż zazwyczaj więźniów, ludzi z Oakhurst. Dowiedział się, iż są znaczącymi mieszkańcami z bogatej rodziny. Potem równie szybko ich zabrano.
Ogień głosy czyżby to była odsiecz o której opowiadali współwięźniowie z Oakhurst.
- Jest tam kto? Uwolnijcie mnie.
- Uwolnijcie nas. - zakrzyknął z nadzieją, wpatrując się w trawione głodem i gorączka oczy Silji.

***

Ogień szalał, trochę deszczu i dwie bomby mroźne oczyściły drogę do drzwi, były one zaryglowane od zewnątrz, w dalszej części korytarza szalał nadal ogień. Wystarczyło tylko podnieść rygle a cela stanęła otworem. Buchnął z niej smród niemytych ciał. Przy drzwiach stał wychudzony mężczyzna, w głębi widać było trzy białawe koboldy. Do mężczyzny podeszło chude niczym szkielet dziecko.
- Kaiv boję się, boję się. Kto oni.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 15-02-2019 o 15:02.
Cedryk jest offline