Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2019, 13:35   #201
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Fahd nie planował wracać i szybko zniknął w gąszczu. Przez chwilę słychać było jego krzyki i odgłosy przedzierania się przez gęste poszycie. Potem wszystko umilkło.

Cedmon zaczął przetrząsać obozowisko. Porozrzucany ekwipunek od kilku dni leżał w nadbrzeżnym piachu. Część rzeczy była zniszczona i potargana. Jedzenie padło łupem zwierząt. Gmanagh wyzbierał z piasku kilka strzał, sprawną kuszę, dwa sztylety i szablę. Na stosik rzeczy przydatnych trafił też plecak, skórzany namiot, dwa bukłaki i płaski hełm. Przeszukując obozowisko Cedmon nie mógł przejść obojętnie obok śladów, jakie pozostały na piasku. Tutaj były lepiej widoczne, niż w okolicy znalezionego wcześniej trupa. Poza śladami butów, z pewnością należących do dyndających ludzi, wśród których znajdowały się te głębokie, które teraz zidentyfikował jako należące do olbrzymiego mężczyzny w płytowej zbroi, wiele było śladów gołych, szerokich stóp. Większych i mniejszych, ale wszystkich z pewną szczególną cechą – przeciwstawnym kciukiem, tak jakby ich właściciele poruszali się na zdeformowanych dłoniach…

W czasie, gdy Cedmon zajęty był penetrowaniem obozowiska, Enki za namową Ianusa wspięła się na drzewo i odcięła ciała. Na ziemię spadł olbrzymi mężczyzna w płytowej zbroi; obok niego wylądował jakiś śniadoskóry, pewnie Torillo. A zaraz dołączył do nich trup w skórzanej, czarnej kurcie nabijanej ćwiekami…

Niepokojącą ciszę rozległej, leśnej niecki zakłócił gwałtownie urwany krzyk człowieka. Dochodził od strony, w którą jakiś czas temu pobiegł Rusanamani…


Kibria odprowadziła wzrokiem zmierzającego w stronę pałacowych wrót Relhada, po czym odwróciła się na pięcie i skierowała swoje kroki do gospody Kasima, gdzie aktualnie znajdowały się rzeczy awanturników i wierzchowce.
Torstig podszedł wprost do wrót. Dwóch strażników przyglądało mu się obojętnie do momentu, w którym znalazł się w odległości dziesięciu kroków od wejścia. Wtedy przesunęli się na środek drzwi i przyjęli postawę obronną. W kierunku Torstiga skierowały się groty włóczni ze zwisającymi frędzlami z końskiego włosia.

- Stój! – zwrócił się do Relhada jeden ze strażników. Mówił wolno i głośno, widząc, że zbliżający się człowiek był obcokrajowcem. – Coś za jeden? Jaką masz sprawę?
 
xeper jest offline