Benedykta obserwując uciekającą rodzinę miała poważne wątpliwości, czy opuszczanie miasta to rzeczywiście dobry pomysł. Ale zwykle nie wtrącała się w sprawy innych. Chodziło jej po głowie, żeby sprawdzić gdzie udał się ów tajemniczy niziołek, skoro elfy porzuciły poprzedni plan, ale ostatecznie uznała, że samotne oddalanie się w tej chwili od Białego i Drugiej może jej tylko ściągnąć na głowę nieszczęścia.
Podążyła za drugą do cienia i rozejrzała się uważnie po placu szukając swojego byłego prześladowcy lub kogoś kto zachowywał się nietypowo. Czekanie w cieniu nie przeszkadzało jej, ale miała wrażenie, że narasta w niej napięcie jakie udzielało się jej na chwilę przed burzą. W końcu nie wytrzymała.
- Myślicie, że coś się teraz wydarzy? Może powinniśmy się zbroić przed nadchodzącym starciem? Tylko z kim? - zapytała w końcu samą siebie.
- Nie podoba mi się to oczekiwanie - dodała.