Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2007, 20:49   #212
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Tek dziwił się samemu sobie, że poruszyło go zniknięcie, a właściwie śmierć Tary. Nie przywiązywał się bardzo do nikogo, do niej jednak się przywiązał. Właściwie ciężko było się do niej nie przywiązać. Była zadziwiająca - była w jego oczach dzieckiem, a jednak dzieckiem bardziej odpowiedzialnym niż on sam.

Szedł korytarzem wściekły. Z dwóch powodów - pierwszym była śmierć Tary. Drugi był bardziej złożony, wściekał się na siebie próbując wyprzeć z siebie uczucie przywiązania do zmarłej Tary i do... Posva. Uczucie to było dla niego ciężarem. On miałby sie do kogoś przywiązać, i to tak szybko? On, zimny wojownik jakim Tek starał się być?
Musiał sie pozbyć tego uczucia, pozbyć się ludzkich myśli, swojego człowieczeństwa. Stać się zwierzęciem. Wszyscy w tej grupie byli zwierzętami, a on, mimo że nigdy nie zmieniał postaci, był nim w tym momencie najbardziej.

W końcu doszli do drzwi i pojawili się oni. Czterech strażników, czy może być coś lepszego w takim momencie? Tek nie przejmował się już niczym, gdy zobaczył że sięgają po broń nie poczekał nawet aż ją schwycą. Odrazu skoczył na pierwszego wyciągając lewą ręke spod chusty i celując nią w najmniej osłonięte miejsce na jego ciele. Ręka nie była niczym nadzwyczajnym. Ot, zwykła dłoń z białymi, grubymi, kilkucentymetrowymi pazurami zamiast paznokci - mniej więcej od pięciu centymetrów na małym palcu, do prawie dziesięciu centymetrów na środkowym. Nic wyjątkowego, strasznego, czy odrażającego, za to coś bardzo praktycznego, na przykład jako drapaczka do pleców... albo cudzych oczu.
Na drugiego strażnika równocześnie zamachnął się mieczem trzymanym w drugiej ręcę. Miał ochotę ich wszystkich wybić własnoręcznie.
 
Julian jest offline