Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2019, 21:37   #18
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Spojrzał na zegarek.
- Mamy mało czasu. Chciałbym porozmawiać z proboszczem, interesuję się antykami, a ktoś mi podpowiedział, że właśnie tutaj powinienem zacząć. Miałem nadzieję, że pomoże mi Pani, oczywiście urok osobisty może się okazać nieodzowny w rozmowie z duszpasterzem – uśmiechnął się.
- Chodźmy zatem...
Po chwili byli już w przedsionku kościoła. Przemierzali przez wiekowy kościół w milczeniu i skupieniu. Kiedy dotarli w okolice ołtarza popatrzył na Idę i zapytał:
- I jak? Gotowa? - nie czekał jednak na odpowiedź, zerknął tylko w jej stronę i uśmiechnął się.
Podążył szybkim krokiem w stronę zakrystii. Miał nadzieję, że jeszcze zdąży uzyskać jakieś informacje. Liczył na to, że nie będą musieli odczekać całej mszy. Być może uda się umówić z proboszczem na spotkanie już jutro, kiedy pewnie nie będzie bardzo zajęty. Jutro? Do tego czasu pozostanie wolny wieczór, podczas którego chciał poświęcić swój czas na lepsze poznanie Idy, jakkolwiek można by to interpretować, szczególnie w tak wyjątkowym miejscu.
Kiedy zapukał usłyszał głos księdza:
-Wchodź wchodź. Spóźniłeś się, zacząłem sam z ministrantami przygotowywać się do mszy.
Ich wejście musiało spowodować ogromne zdziwienie. Kapłan spodziewał się pewnie kościelnego.
- Szczęść Boże, my tylko na chwilkę. Zdaję sobie sprawę z tego, że ksiądz się spieszy. Chcieliśmy tylko umówić się na spotkanie w dogodniejszym terminie. - Nie dawał czasu księdzu na protesty, który poza „Szczęść Boże” nie zdążył wydukać nic innego. - Chodzi nam o księgi parafialne i troszkę nieocenionej wiedzy szanownego duszpasterza, który z pewnością wie wiele o historii parafii i okolicy.
Rozmowę przerwał telefon, który zadzwonił na stoliku. Ksiądz sięgnął po niego, a z jego miny można było wyczytać smutek.
- Będę modlił się za ich duszę. Tak, oczywiście, rozumiem to w pełni. Służba Bogu nie zawsze musi mieć liturgiczny charakter.
Kiedy skończył zwrócił się do przybyłych.
-No niebywałe, ograny dzisiaj nie zagrają, pierwszy raz od kilku lat. Wypadek, straszny wypadek. Dwójka turystów dachowała. Podobno nawet BMW nie gwarantuje bezpieczeństwa. Śmierć na miejscu, dwójka starszych ludzi, podobno byli tu jeszcze niedawno w zajeździe. Panie świeć nad ich duszami.
Im dłużej Wiktor tego słuchała, tym bardziej zaczął kojarzyć fakty. Nie patrzył na Idę, lecz na księdza.
- Tutaj niedaleko? - zapytał.
- Tak organista jest strażakiem. Świadkowie mówili, że... - lecz tego Wiktor już nie słuchał.
Ksiądz patrzył na niego zdziwiony, gdyż detektyw pospiesznie ruszył ku wyjściu, pociągając za sobą zdezorientowaną Idę. Kiedy znaleźli się na zewnątrz usłyszał dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz: nikt z książki telefonicznej, lecz końcówka numeru z czymś mu się kojarzyła. Odebrał odchodząc kilka kroków od młodej kobiety.
- Nieładnie, nieładnie – zniekształcony dziwnie głos przebijał się do jego umysłu. - mam nadzieję, że skorzystałeś z przelewu. Mamy jaja nie sądzisz?
- Kto mówi? - już wiedział skąd zna ten numer, pytał, choć nie wierzył, że uzyska odpowiedź, bardziej chciał ugrać na czasie.
- Posłuchaj i nie przerywaj. Zmieniłeś kilka minut temu zleceniodawcę. Jeśli przelew nie wystarczy to wyobraź sobie, że gustujemy w zgrabnych paniach redaktor, które wścibiają nos w nie swoje sprawy. Mamy kłopoty z zapamiętywanie imion. Ale jeśli są krótkie to chyba żaden kłopot, nie sądzisz? Muszę ci powiedzieć, że lubimy robić im krzywdę. Szkoda by było, niezła jest, nie? Jeszcze nie skonsumowałeś chyba? Towar nie tknięty nie jest jeszcze Twój, zapamiętaj radę dobrego kolegi. Consummationem necessitudo, tak to jakoś do dupy brzmi. Nie bój się, nie powiemy Mariuszowi, z który prowadzimy właśnie rozmowy handlowe, ale to już nasz problem. Czekasz na nasz kontakt i pilnujesz jak pies suki w rui. Nie róbcie głupich rzeczy, o niegrzecznych hehe nic nie wiemy. Trzymaj się mocno i zapnij pasy, bo drogi śliskie! - Słuchał wściekły, ale z każdą chwilą czuł bardziej strach. Kto to był? Jedno wiedział. Mieli komórkę Zygmunta. Jak to zrobili, a może zrobił? Mówił "my" mając na myśli organizację, mafię, jakąś firmę? Nie było czasu na dalsze zastanawianie się. Odwrócił się w stronę Idy.
- Daj mi telefon. Ma wyciąganą baterię? - Wyciągnął w jej stronę rękę.- Kim jest Mariusz? Twój przyjaciel, szef, ktoś więcej? - patrzył na nią.
Ida usłyszała dźwięk telefonu. Instynkt podpowiedział zerknąć. To Alex z redakcji w krótki sms-ie informował: - Dym u nas. Szef zakazał dzwonić.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 31-01-2019 o 22:22.
Athos jest offline