Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2019, 09:11   #1337
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Hildy nie narażę na wędrowanie po lesie. Zaprowadzi Was Magnus. Zna las i wie, gdzie jest wejście oraz pułapki, jakie pozastawialiśmy na zamkowych – powiedziała przywódczyni banitów. – Nikt więcej nie pójdzie. To zwiad. Im mniej ludzi, tym lepiej. Ja w ogóle nie mam pewności, czy ta jaskinia ma połączenie z zamkiem. To co mówię o drodze ewakuacyjnej, to zasłyszane plotki. Musicie to sprawdzić. A jeśli nie ma, to jest jeszcze jedno wejście. Pod zamkiem znajduje się kawerna, w której niegdyś była prywatna przystań Wittgensteinów. Można do niej wpłynąć z Reiku, ale jest pilnowana i przegrodzona kratą.

Magnus okazał się być jednym z tych dwóch, którzy towarzyszyli już drużynie w drodze z łodzi do obozowiska. Był synem jednego z bogatszych kmieci w Wittgendorfie, ale po katastrofie pozostał z niczym. Matka zmarła, podobnie jak dwoje rodzeństwa, a ojciec zamienił się w miauczącego potwora. Magnus przystał do buntowników, nie mogąc patrzeć na to, co działo się z jego skażoną Chaosem ojcowizną.

Teraz prowadził kompanię przez las, nakazując ciszę i patrzenie pod nogi. Wiedział, gdzie pozakładane są wnyki, wykopane doły i naciągnięte wyrzutnie włóczni. Omijał je szerokim łukiem, zupełnie ignorując okropieństwa lasu. Był do nich przyzwyczajony.

Nagle w niepokojące odgłosy dobiegające spomiędzy drzew, wdarł się głośny krzyk, rżenie konia, jakieś zamieszanie. Magnus natychmiast się zatrzymał, rozglądając naokoło i nasłuchując. W końcu wskazał kierunek. Przeszli kilkadziesiąt kroków i między obrosłymi porostami pniami zobaczyli co było przyczyną hałasu. Wokół drzewa zgromadziło się kilku zbrojnych. Jeden z nich, w czarnej płycie spoglądał w dół z wysokości wierzchowca, na przyszpilonego do pnia strażnika. Z jego przeszytej na wylot nogi wystawało drzewce włóczni. Inny zbrojny trzymał na łańcuchu małego, kwiczącego zwierzoczłeka o głowie świni, z ciągle poruszającym się na wszystkie strony ryjem.

- Zamkowi – syknął Magnus szykując łuk. – Uruchomili jedną z pułapek…
 
xeper jest offline