Chyba źle go zrozumiała. Próbowała sobie to wszystko poukładać w głowie. Wiedziała więcej niż on wiedział, że wie. Dlaczego spanikowała? Dym w redakcji? Przecież już nie raz się to zdarzało. Ale zakaz dzwonienia do niej, plus jego nerwowa reakcja po rozmowie z kimś, jakoś dziwnie zbiegły się w jedną całość i pozbawiły przez krótką chwilę zdolności logicznego myślenia. Ewidentnie chodziło o namierzanie. Dlaczego pomyślała, że będzie potrzebował jakiegoś innego sposobu, by skontaktować się ze światem? Przecież sam nie wyjął baterii ani nie utopił komórki w chrzcielnicy. To chyba jednak pytanie o Mariusza przyczyniło się do jej irracjonalnego zachowania najbardziej.
Wsiadła do samochodu jak automat i zaczęła zastanawiać się co mu odpowiedzieć. Czy wiedział już wcześniej, że skłamała, czy może dobrą nowinę przyniosła mu ta ostania rozmowa? Nie, nie mógł wiedzieć, bo wtedy nie pytałby o Mariusza. W takim razie... właśnie się o tym dowiedział.
Jakim cudem doniesiono mu, że nie jest tym za kogo się podaje, skoro o jej wizycie w Szczyrzycu wiedziała tylko ona?
- Dlaczego nie mam wyjścia? - zapytała nagle, przytłoczona burzą w jej mózgu. Spojrzał na nią tak, jakby pytała o to dlaczego musi oddychać. - Mariusz to mój szef. I nie powiem nic więcej, zanim mi nie wyjaśnisz... wyjaśni pan... do cholery to w końcu jesteśmy na ty czy pan pani? Chcę wiedzieć o co chodzi, bo inaczej wysiądę w biegu, albo zadzwonię po pomoc! – sięgnęła po komórkę.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |