Lothar po raz kolejny żałował, że nie załatwił sobie garłacza albo choć kuszy. Sytuacja-marzenie każdego taktyka. Twoje siły bezpieczne w ukryciu, wróg unieruchomiony i zajęty czymś innym. I w zasięgu broni miotającej. Dwie, trzy salwy, szarża i potyczka wygrana. Przynajmniej tak zwykle bywało. Dlatego ujął miecz i szepnął:
- Musimy zdjąć tego na koniu oraz zwierzoczłeka - zasugerował. Zbrojni bez dowódcy będą skonfudowani i niepewni co robić, a ten świnioczłek może ich wyczuć, bo najwyraźniej robił za gończego psa. Śmierć obu powinna zmusić ich do wycofania się.