Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2019, 11:29   #42
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Leilenie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, poczuła dodatkowy impuls przyjemności.
- Nie przestawaj, błagam… bierz moją pupę… - wystękała patrząc wprost na piękną kobietę w pięknym stroju. W końcu to co robili nie było zabronione. Pchnęła biodrami do tyłu i jęknęła, czując jak ponownie głębiej w nią wszedł.
- Ale… - chłopak wyraźnie się speszył i nawet jakby zmiękł we wnętrzu rudowłosej. Co innego Lily. Ona lubiła być oglądana. Celowo odwróciła się przodem do Faelittio, by ta mogła ją dokładnie zobaczyć.
- Ależ nie przeszkadzajcie sobie - nauczycielka machnęła niedbale dłonią. - Zachowujcie się, jakby mnie tu nie było.
- Jest pani taka piękna… - wydyszała rudowłosa - ...że byłoby trudno… - uśmiechnęła się, kierując na nią ciągle swoje zamglone spojrzenie.
- Nawet nie jestem twoją nauczycielką, nie musisz się mi podlizywać - odparła kobieta konwersacyjnym tonem. Usiadła sobie w oddali, zakładając nogę na nogę. Suknia zsunęła się trochę, odsłaniając skrawek nagiego uda i podwiązkę.
Rozochocona Lily sięgnęła rączką do jąder Connora, pieszcząc je delikatnie. Pomogło - olbrzym znowu twardniał w anusie Lei.
- Nie podlizuję się… ja dostrzegam piękno i jestem… szczera - przymknęła oczy, czując jak Connor znowu się powiększał, wypełniał ją bardziej. - Ruszaj się, ogierze… dopóki nie skończysz bez pozwolenia to możesz mieć moje ciało jak tylko zechcesz…
- I nie uważasz za niestosowne komplementować nauczycielkę? - zachowywała się bardzo swobodnie, ani trochę nie skrępowana sytuacją, którą napotkała. A może się jej spodziewała? Może dzięki jakiemuś wieszczeniu dokładnie wiedziała co dzieje się w łaźni?
Chłopak trochę niepewnie podjął przerwany ruch. Powolnie wychodząc i wchodząc w tak przyjemnie otulający go tyłeczek. Czuła tak dokładnie jak wchodzi w jej małe, mięciutkie ciało. Dotknęła dłonią brzucha, tam gdzie czuła końcówkę twardego drąga. Pomasowała się tam, ciągle wpatrzona w zjawiskową kobietę.
- Dlaczego komplementy… mogłyby by… być niestosowne? - z trudem uczestniczyła w tej konwersacji, szczególnie kiedy znów zaczął się cofać. - OOoooch… - zajęczała przeciągle.
- W takim miejscu, w takich okolicznościach, komplementujesz mój wygląd? W dodatku jako podopieczna. Nie sądzisz, że już raczej powinnaś stanąć na baczność?
Dims wyciągnęła się trochę aby pochwycić jedną z kołyszących się piersi Leileny. Z jej zachowania łatwo było wyczytać, że miała już ochotę aktywniej uczestniczyć w tym co się działo.
- W innych okolicznościach… też komplementowałam… - przypomniała Lei, której wzrok był coraz bardziej zamglony. Małe rączki Lily tego stanu nie poprawiały. - Potem jednak… stanę jak pani zechce…
Rudowłosa nie obawiała się niczego, dopóki związane to było z seksem. Jej odziedziczona najwyraźniej po rodzicach natura w pełni rozbudzała się na tej uczelni.
- Dotknij brzucha - wysapała do gnomki. - Czuć jak się przesuwa…
- E, to chyba niemożliwe - stwierdziła sceptycznie, ale faktycznie przesunęła rączkę w dół. - Och!- sapnęła zaraz. - Nie żartowałaś. A to tylko potwierdza, że mnie by rozerwał.
Ruchy Connora były bardzo płynne, ale nieodmienne powolne. Widać bał się, by nie przekroczyć cienkiej linii między przyjemnością a wytryskiem.
- Potem? - podjęła Carmi. - Czyli nauczycielka ma czekać na swoją uczennicę? - pochyliła się przy pytaniu do przodu. Materiał osłaniający jej piersi trochę opadł, ale Lei była już prawie oślepiona rozkoszą i nie widziała dokładnie.
- Musiałabyś mu polecić… aby ze mnie wyszedł… pani… - słowa docierały jeszcze do rudowłosej, choć jej odpowiedzi były już częściowo niezrozumiałe przez ilość rozkoszy je przepełniającej. Jednocześnie chciała i nie chciała, aby wieszczka powstrzymała Connora. Lei była już na skraju perwersyjnego, analnego orgazmu.
- No nie wiem. To już po godzinach lekcyjnych, nie chciałabym przeszkadzać wam w relaksie. No, chyba że to wcale nie jest relaks - dodała.
Dims czując chyba jak blisko jest jej przyjaciółka, z premedytacją przesunęła dłoń jeszcze niżej i zaczęła pocierać paluszkami nabrzmiałą łechtaczkę. Ciało Leileny zadygotało, potężny dreszcz wyzwolił jęk i soki, które pociekły po udzie.
- Zaraz… zaraz dojdę… jestem… na waszej łasce… - uległość i seksualne tortury mocno weszły do głowy dupczonej uczennicy.
- Aha, a ty nam chciałaś tego zabronić. Nic z tego, wciąż jestem na ciebie zła. Masz natychmiast przestać Connor - Lily nie żartowała. Aż uderzyła chłopaka piąstką by wyszedł z niezaspokojonej kochanki. Nagłe uczucie pustki było straszne.
Lei aż westchnęła. Z trudem powstrzymała się przed sięgnięciem dłonią do cipki i “dokończeniem” dzieła samodzielnie. Zamiast tego trwała w tej wypiętej pozycji, z głową ciągle zamgloną od nadmiaru wrażeń.
- Zrobię co zechcecie… - wydyszała błagalnym tonem.
- Co my zechcemy? A nie miało być na odwrót? - droczyła się czarno-biała.
- Tylko w kwestii waszego… spełnienia… które musicie nauczyć się… kontrolować… - oddech i słowa Lei ciągle się rwały, anus rudowłosej wcale nie chciał się w pełni zamknąć, jak gdyby sam w sobie błagał o ponowne wypełnienie.
- Och, czyli to lekcja? - wtrąciła się Faelittio.
- Tak miało być - potwierdziła Lily, w którą przy świadkach jej erotycznych wyczynów wchodził diabeł. - A mogę zapytać po co pani tu przyszła?
- Możesz. Przyszłam się wykąpać - odpowiedziała po prostu.
Dims bez ostrzeżenia wsunęła dwa paluszki w pupę Leileny, popychając ją trochę do przodu.
- A nie potrzebowałaby pani pomocy w rozbieraniu? - zapytała bezczelnie. - Szkoda byłoby takiej pięknej sukni. Jestem krawcem-amatorem, trochę o tym wiem.
Nauczycielka zaśmiała się, ale szybko odzyskała rezon.
- Nie powinniśmy się kochać z uczniami, ale nie ma żadnego przepisu, który zakazywałby robić wam za garderobiane.
- Słyszałaś Lei? - spytała cichutko gnomka. - Pójdź pomóc nauczycielce. Na czworakach. Chcę sobie popatrzeć na twój rozwarty tyłeczek.
- Jak sobie życzysz - wychrypiała Lei, wychodząc z basenu i posłusznie na czworakach podążyła w stronę nauczycielki. Patrzyła na nią, teraz trochę bardziej widzacym wzrokiem, a ciała skapywała woda. W przypadku szparki również coś innego. - Jak służka mogłaby pomóc swojej pani? - zapytała, zatrzymając się tuż przed wieszczką.
- Chyba mogłabyś zacząć od zdjęcia ze mnie pończoch… Ale najpierw się wytrzyj. Inaczej mogłabym równie dobrze wskoczyć do wody - podała Lei ręcznik.
Nie zmieniając pozycji dziewczyna zaczęła się posłusznie osuszać, szczególnie dolne partie, zanurzone w wodzie podczas stosunku. Kiedy skończyła oddała ręcznik.
- Jak każesz, piękna pani - wymruczała i podeszła bliżej, aby wyciągniętymi dłońmi dotknąć uda, a tym samym pończochy Carmi. Jęknęła przy tym z podniecenia. Nauczycielka swobodnie wyciągnęła nogi przed siebie, nie mając zamiaru utrudniać zadania.
- Myślisz, że twoje metody dydaktyczne są poprawne? - zagadnęła. - Nauczyciel powinien wzbudzać posłuch, a nie słuchać się swoich uczniów - spojrzała ponad rudowłosą, w kierunku Lily i Connora.
- Przepraszam - wyszeptała, na tyle cicho, żeby tylko nauczycielka usłyszała. - Chciałam pani służyć jak tylko panią zobaczyłam - mówiła przepraszającym tonem, powoli ściągając najpierw jedną, potem drugą pończochę ze zgrabnych nóg.
- Uległa natura… - mruknęła. Pomagała Lei, unosząc to jedną, to drugą nogę. Miało to też uboczny efekt, sprawiało że sukienka unosiła się, odsłaniając czarną, koronkową bieliznę. - Nie ma w tym nic złego, ale trzeba wiedzieć kiedy można się jej poddać. Podniecam cię? - spytała wprost.
- Bardzo… - jęknęła Lei patrząc na majteczki. - Jest pani taka piękna. Ja… nauczę się wszystkiego - obiecała, ściągając pończochy do końca.
- To, jak cię brał od tyłu. To, jak na mnie teraz patrzysz. Jesteś blisko prawda? Jeszcze tylko parę ruchów i krzyczałabyś z rozkoszy, prawda? - pytała cicho, prawie mrucząc.
- Tak, wyjął go ze mnie w ostatniej chwili - wyszeptała. - Byłam tak blisko…
- A chciałabyś doprowadzić mnie do takiego stanu? - zapytała i bezwstydnie odchyliła swoje majteczki, tak by Lei mogła zobaczyć jej różową szparkę. - Mogłabym się odwdzięczyć - kusiła. - Chcesz?
- Pragnę panią zaspokoić swoim językiem i dłońmi… - Lei wydyszała te słowa, wciąż pochłonięta niedawną przyjemnością, brakiem spełnienia i chaosem powstałym przez to w jej głowie. Oblizała się. - Tu także jest pani taka piękna…
Nagle, zupełnie innym, naglącym tonem Carmi zadała pytanie z zupełnie innej beczki.
- Ile jest siedem razy osiem plus piętnaście?
Zaskoczona Lei zamrugała kilka razy. Pewnie większość uczennic w takim momencie nie odpowiedziałaby wiele, albo niezbyt poprawnie, albo niezbyt szybko. Ale akurat córka kupca była uczona od dziecka błyskawicznego rachowania.
- Siedemdziesiąt jeden - odpowiedziała prawie od razu, bezwiednie.
- Przyznaję, nie spodziewałam się tak szybkiej odpowiedzi. - Sprawiając zawód Lei kobieta puściła paseczek bielizny, okrywając swe łono. - Pytanie miało udowodnić, że bardzo trudno w podnieceniu skupić myśli na czymkolwiek innym.
- I tak jest - przyznała rozczarowana rudowłosa. - Ale jestem córką kupca, liczę od dziecka. Nie muszę przy tym myśleć.
- I o to też chodzi w opanowaniu naszej magii. Ta kontrola musi być instynktowna. Nie wiem, czy twoje koleżeństwo jest gotowe na takie ćwiczenia, w stanie skrajnego podniecenia. Ale ich moce nie są groźne, a ty znasz ich lepiej...
Wstała i odwróciła się do Leileny plecami.
- Pomożesz mi zdjąć suknię? Ma sznurowanie z tyłu, w talii.
- Kiedyś słyszałam, że czasami warto rzucić na głęboką wodę, kiedy warunki są w miarę kontrolowane - Lei powiedziała to trochę przepraszającym tonem, nie miała bowiem przygotowanego warsztatu do nauczania. Sama dopiero się przecież uczyła. Uniosła się na kolana, ciągle świecąc przyjaciołom swoją gołą pupą i zaczęła rozsznurowywać suknię nauczycielki. Nie było tego dużo, chyba kobiety w Akademii ceniły sobie możliwość szybkiego zrzucenia ubrań. Materiał opadł swobodnie, pozostawiając Carmi w samych majtkach i z pasem do pończoch.
- Chyba twój pomysł nie jest zły - zgodziła się i celowo pokręciła pupą przed twarzą dziewczyny. - Zechciałabyś zdjąć jeszcze ze mnie bieliznę?
- Z ogromną przyjemnością - szepnęła i włożyła palce pomiędzy ciało a materiał majteczek, powoli zsuwając je z bioder, pupy i zgrabnych nóg, zaraz potem zabierając się za zrobienie tego samego z pasem od pończoch. Faelittio zupełnie rozmyślnie się przy tym wierciła i pochylała, by jeszcze bardziej rozgrzać i tak już do granic podnieconą dziewczynę.
- Dziękuję za pomoc - powiedziała, gdy była już naga. Odwróciła się do Lei, pokazując pełne, nagie piersi. - Wypełniłaś karę wzorowo, możesz wracać do koleżeństwa. Choć wcale się nie nudzą.
Gdy Lei spojrzała ponownie w kierunku gnomki i Connora, zobaczyła jak oboje siedzą na kamiennym murku spoglądając w kierunku nauczycielki. Nie ograniczali się jednak tylko do tego. Wielkolud zagłębiał już palec w szparce Lily, która odwdzięczała się za to masując jego trzon.

Lei jęknęła, widząc piękno nagiej nauczycielki. W tym momencie bardziej preferowała dojrzałe kobiety, ich kształty, krągłości i doświadczenie. Mimo to była pokorną, posłuszną dziewczynką i odwróciła się, podążając na czworakach ku swoim przyjaciołom. Palec w szparce gnomki wyglądał tak samo podniecająco jak jej małe rączki na wielkim członku. Żałowała co prawda, że nie przyszło jej kochać się na ich oczach z wieszczką, ale potrzeba spełnienia była tak silna, że Lei nie odmówiłaby niczego.
- Jestem do waszej dyspozycji - wyszeptała, kiedy była już blisko nich, patrząc wzrokiem błagalnym i maksymalnie podnieconym.
- Noo… - mruknęła czarno-biała, znowu uśmiechając się chytrze. - Proszę pani, a czy są jakieś przepisy, które zabraniają uczniom pomagać nauczycielom w kąpieli?
Carmi zatrzymała się wchodząc do wody.
- Niech panna uważa, żeby nie przeciągnąć struny - ostrzegła poważnie, ale po chwili spuściła z tonu. - Ale nie, nie ma takich przepisów.
- Lei, chciałabyś się pobawić w łaziebną? - rozochocona swym chytrym planem trochę się zapomniała przyspieszając masaż connorowej męskości. Chłopak jęknął ostrzegawczo.
Rudowłosa położyła dłoń na tej gnomiej, wstrzymując ją.
- Będę łaziebną. Ale wy będziecie się kontrolować - zastrzegła, wypadając na moment z uległej roli. - Czujesz wzbierający orgazm Connor? Czujesz przy tym coś więcej? - wykorzystała chwilę do zgłębienia wiedzy.
- Nie… nie jestem pewien - przyznał. - Jakby gorąco, ale tutaj jest tak duszno, że może to naturalne - oddychał głęboko żeby się opanować.
- A może nie. Musimy to kontrolować, trzymać cię na skraju - zamruczała dziewczyna, uśmiechając się złowieszczo, bo sam pomysł takich tortur bardzo się jej spodobał. Czy to wpływ sukkuba? - A teraz bądźcie grzeczni i żadnych orgazmów na razie!
Pogroziła im palcem, a potem popłynęła do wieszczki, z niewinnym uśmiechem na ustach.
- Mogę pani w czymś pomóc?
- A co oferujesz? - uśmiechnęła się zachęcająco, opierając wygodnie plecami o murek.
- Wszelkie usługi, które przyjdą pani do głowy - uśmiechnęła się czarująco do nauczycielki, zupełnie nie tak jak uczennica powinna się uśmiechać.
- Naprawdę? Przyniesiesz mi lampkę wina i ciastko? - przeciągnęła się przy tych słowach kusząco, eksponując biust.
- Jeśli takie będzie pani życzenie - przyznała Lei. - Chociaż może to trochę zająć, bo nie wiem gdzie je znaleźć - uśmiechnęła się szerzej, wręcz kokieteryjnie.
- A co możesz zaoferować lokalnie?
- Tylko to co widać - wstała i powoli obróciła się wokół własnej osi. - I wszystkie usługi, jakie to małe ciało może wykonać. Zaczynając od pomocy w kąpieli.
- Od tego chyba zaczniemy… - stwierdziła cicho, uważnie i z zainteresowaniem przyglądając się nagiej dziewczynie. - Tam jest mydło - wskazała palcem.
Rudowłosa posłusznie je przyniosła, mydląc dłonie i odkładając mydło na murek. Odszukała wzrokiem oczy Carmi i widząc przyzwolenie, zaczęła ją namydlać. Powoli, niespiesznie przesuwała dłońmi, zaczynając od barków.
- Mam użyć gąbki czy wyłącznie dłoni?
Nauczycielka mruknęła zadowolona.
- Pewnie powinnam powiedzieć, że gąbki… Ale pozwolę ci wybrać.
Rudowłosa oczywiście nie sięgnęła po gąbkę, a jej dłonie zaczęły się zsuwać. Najpierw na plecy, potem piersi, które mydliła powolnymi ruchami, dokładnie i z uczuciem. Rumieniła się przy tym bardzo, ale ani na moment nie przestawała.
- Powinna pani wyjść z wody, abym mogła namydlić odpowiednio wszystko.
- Ty jesteś łaziebną, na pewno wiesz lepiej - Faelittio nie oponowała, bardzo chętnie wykonała polecnie. Jej sutki zdążyły już stwardnieć od pieszczot biustu i chyba przyspieszył jej oddech. Woda przygładziła paseczek włosków porastający jej łono. Leilena wyszła za nią, znowu mydląc dłonie. Tym razem przeszła za kobietę i dokładniej myła plecy, nieustannie zsuwając się w dół, aż dotarła do pośladków, których jej dłonie zdecydowanie nie pomijały. Co więcej, namydlone palce wsuwały się w rowek między nimi i tam również dokładnie czyściły.
- Ojej, czyżbym była tam tak brudna? - spytała kokieterynie Carmi. Choć była wyraźnie starsza od Lei, jej ciało niechętnie poddawało się upływowi lat. Może kadra nauczycielska korzystała z magii by powstrzymać starzenie?
Cóż, to było w przyszłości planem także w głowie Lei, która nie przejęła się słowami nauczycielki. Opuszek jednego palca zagłębił się odrobinę w ciasnej dziurce, zaraz wycofując. Potem wzięła misę i czystą wodą spłukała wszystko z tego wrażliwego miejsca.
- Trzeba tam być czystą, proszę pani. Chociaż słyszałam, że niektórzy wolą inaczej - zachichotała.
- Ja wolę być czysta - zapewniła, rozstawiając szeroko nogi i rozchylając dłońmi pośladki. - Proszę, wyczyść mnie dokładnie - albo to Lei miała taki wpływ na innych, albo tantryści byli naturalnie rozwiąźli, ale Carmi była już wyraźnie podniecona i jedynie z trudem zachowywała pozory. Tej konkretnej uczennicy zupełnie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Po spłukaniu piany uklękła tuż za wieszczką i przycisnęła swoje usta do jej anusa. Liznęła wejście z czułością.
- Wyczyszczę jak tylko będę mogła. Głęboko mam sięgnąć? - zapytała jeszcze i zaczęła pracować języczkiem, próbując wwiercić go w dziurkę.
- Nie… nie powinnaś mnie lizać - zaprotestowała wpierw. Siła woli szybko się z niej jednak ulotniła. - Głęboko! - jęknęła.
A Lei pragnęła wykonać to polecenie. Starała się wsunąć język jak najdalej, ale samo to nie działało tak dobrze. Dlatego zaczęła pomagać sobie palcem, którego opuszek rozchylał anus i starała się jednocześnie pchać tam język i sięgnąć jak najdalej. Kobieta z pewnością nie była tam z tyłu dziewicą. Namydlona i rozciągnięta przyjmowała szturm rudowłosej bardzo głęboko, doceniając starania uczennicy nieustannym pojękiwaniem. Jako wieszcz powinna raczej lubić oglądać, ale nie miała nic przeciwko temu by dać pokaz Lily i Connorowi, którzy nie przestawali wzajemnie się pieścić. Otwartość nauczycielki pogłębiła ciekawość Leileny, której palec wszedł na całą swoją długość i co więcej, zaczął się odginać w bok. Koniuszkiem wskazującego palca drugiej dłoni dotknęła tego samego wejścia, ale nie zagłębiała się, a jedynie naciągała je w drugą stronę tak, aby spróbować wsunąć język jak najdalej do środka.
- Nie sądzisz… że już jestem tam dość wymyta? - spytała, biorąc wcześniej głęboki oddech by zapanować nad głosem.
Leilena wyjęła palec z pupy i wstała, oblizując go na jej oczach.
- Tak, chyba tak. Teraz reszta - zapewniła, mydląc dobrze dłonie i kładąc je delikatnie na brzuchu wieszczki, powoli masując okrężnymi ruchami, niespiesznie schodząc w dół. Ominęła łono i podążyła wprost na biodra, a potem nogi, myjąc je całe w pozycji klęczącej, na wprost szparki nauczycielki. Ta była mokra i to wcale nie od wody. Faelittio łaknęła dotyku chyba nie mniej od Lei, ale nic nie mówiła. Tylko jej ciało drżało lekko z podniecenia. Łono zostawiła sobie rudowłosa na koniec. Najpierw jej pełne piany palce przesunęły się kilka razy po włosach rosnących tuż nad. Potem jeden z nich przejechał w dół, omijając najwrażliwsze rejony z jednej, potem z drugiej strony. Dopiero za trzecim razem dziewczyna sunęła nim dokładnie po łechtaczce i pomiędzy wargami, celowo zwalniając i z zachwytem obserwując jak fałdki owijają się o szczupły paluszek. Zaczęła pocierać nim powoli. Carmi zadrżała mocniej. Ugięły się pod nią kolana i musiała oprzeć się o brzeg basenu. Soczki, które z niej wypłynęły od razu zmoczyły dłoń Lei, ale kobieta przygryzła wargi i nic nie mówiła. Nie prosiła o więcej, ale z drugiej strony niczego też nie zabraniała. Uczennica dołożyła drugi palec i rozwarła nimi trochę bardziej ten mięciutki kwiatuszek, zataczając po nim małe kółeczka. Niespiesznie, dokładnie, z czułością. Słuchała z podnieceniem wydawanych przez to mokre miejsce dźwięków i przez jakiś czas skupiła się jedynie na rozprowadzaniu tej wewnętrznej wilgoci, wcieraniu jej w twardy guziczek rozkoszy. Wreszcie nie wytrzymała i zabrała rękę, przywierając do szparki swoimi głodnymi wargami. Spowodowało to już nie jęk, a głośny krzyk u Carmi. Wypchnęła biodra w tył, instynktownie chcąc pomóc w tej przyjemnej penetracji. W przeciwieństwie jednak do odruchów ciała, umysł nauczycielki wcale nie dążył do spełnienia.
- Myślisz, że jestem kotem, żeby mnie myć językiem? - zapytała drżącym głosem.
- Natychmiast przestaję, proszę pani - powiedziała Lei, która rzeczywiście oderwała się od łona nauczycielki i trzymała ręce przy sobie z niewinnym uśmiechem na delikatnych ustach. - W takim razie uważam, że jest już pani czysta.
- Tak...tak - kobieta, trochę rozedrgana, zgodziła się z uczennicą. - To była bardzo przyjemna kąpiel. Czy mam się za nią jakoś odwdzięczyć? - spytała, a jej piersi falowały od ciężkiego oddechu.
- Nie trzeba, proszę pani. Pokorna służka robi to dla przyjemności swojej pani - ton był oficjalny, ale niewinny uśmiech dziewczyny poszerzył się.
- A myślała, że robiłaś to bym była czysta - mruknęła. - W takim razie, dziękuję. A twoja koleżanka chyba już niczego więcej nie wymyśli, możesz już do nich wracać - skinęła głową ku wielkoludowi i gnomce.
- Czy czystość nie jest przyjemna? - zapytała retorycznie Lei. - Dla mnie przyjemniejsze są tylko soki pokrywające moje ciało - zarumieniła się. - Pójdę spróbować ich czegoś nauczyć, ale gdyby pani kiedyś czegoś potrzebowała, przybiegnę.
Wiedziała, że nie powinna tak robić, otwarcie kokietować nauczycieli. Ale do Carmi od razu miała dużą słabość. Uśmiechnęła się jeszcze raz i zaczęła wracać do przyjaciół, których podniecenie zmieniło podejście do wzajemnych pieszczot. Całowali się w odrobinę niewygodnej pozycji z siedzącym chłopakiem i stojąca gnomką. Odsunęli się od siebie dopiero gdy Lei podeszła na parę kroków.
- Coraz trudniej się opanować po takich widokach - przyznała Lily. Connor tylko potwierdził to skinieniem głowy. Jego żołądź wprost lśniła od śluzu, jakby mógł dojść od byle muśnięcia.
Lei postanowiła to sprawdzić. Nachyliła się i liznęła główkę penisa, takin soczystym, długim pociągnięciem języka.
- Smaczny. Jak myślisz, uda mi się utrzymać go na skraju wyzwolenia? Czy może ty chcesz? - zapytała gnomki.
- Ja już naprawdę dłużej nie mogę…- jęknął chłopak, przygryzając wargę.
- Ja nie mam doświadczenia z takimi olbrzymami - odparła czarno-biała. - Poza tym wolę jak eksplodują.
- Skup się na swojej magii, Connor - poleciła mu Lei. - O tym, jak rzucasz zaklęcie dodające ci wigoru po połowie nocy spędzonej z nami dwiema na raz…
Rudowłosa stosowała najdelikatniejszą z pieszczot, opuszkami palców sunąc po długości członka.
- Ale ja nie znam takiego zaklęcia - stwierdził. Cóż, w obecnej sytuacji już raczej nie myślał głową.
- Oj, to pomyśl o takim, które znasz - podpowiedziała gnomka, spoglądając to na wielkoluda, to ponad ramieniem Lei. Zaciekawiona rudowłosa też rzuciła okiem za siebie. Czyściutka Faelittio widocznie miała brudne myśli, bo zamiast się wycierać siedziała w basenie, z rękami pod wodą i wpatrzona w nastolatków.
- Patrz na mnie, Connor. Pamiętaj o magii. Podobam ci się? Chcesz jeszcze raz moje ciałko? Dobrze ci było w pupie?
Zasypywała go pytaniami i prowokowała, aż jej usta otworzyły się szerzej i zaczęła nasuwać usteczka na mokry żołądź. Tego już nie wytrzymał. Pierwszy wytrysk spermy strzelił głęboko w usta dziewczyny, gorący i obfity. Ale na tym wcale się nie kończyło. Po całym tym powstrzymywaniu się dochodził bardzo długo. Nie patrzył już ani na nauczycielkę ani na Leilenę. Przeżywał swą rozkosz z zamkniętymi oczami. Pierwsze dwie porcje nasienia rudowłosa połknęła, ale pozostałe zaprezentowała dwóm obserwatorkom. Cofnęła głowę i trzymając w dłoni penisa, pozwalała oblewać swoją twarz i włosy, pokrywać je białą, lepką, odurzającą substacją. Dyszała przy tym z własnego niezaspokojenia, starając się skupić uwagę na Connorze i zarejestrować jak radzi, albo nie radzi sobie z kontrolą. Trudno było ocenić. Uśmiechał się spełniony i oddychał głęboko. Nie pełgały po nim żadne magiczne ogniki. Mongle pamiętała jednak z lekcji jakiego czaru nauczył się jej kolega - oszołomienia. A oszołomiona wcale się nie czuła. Lily też na taką nie wyglądała, jedynie na bardzo podnieconą. Nie inaczej było z Carmi. Ta nawet nie kryła się specjalnie z tym, co działo się u niej pod lustrem wody. Jej ramiona poruszały się w rytm jej masturbacji, gdy drażniła swą pierś i łono.
- Właśnie takie eksplozje lubię… - stwierdziła głośno gnomka. - Jest tego tak dużo. Dochodzisz jak jakiś koń - zaśmiała się, wprowadzając Connora w lekkie zakłopotanie.
- Są takie istoty, nazywają się centaury - popisała się wiedzą ubrudzona Lei, oblizując się lubieżnie ze spermy na wargach. - Ciekawe czy mają większe niż Connor. Wspaniale mnie pobrudziłeś. Chcesz zlizać, Lily?
Nie puściła członka, ciągle delikatnie go masując i uważając, aby woda nie spłukała tej pachnącej maseczki z jej twarzy.
- Coś czułeś oprócz zwykłej przyjemności? - zapytała chłopaka. - Nikt z nas chyba nie jest oszołomiony…
Wielkolud milczał, zbierając własne myśli. Dalej był twardy, jakby po tych erotycznych torturach potrzebował znacznie więcej.
- Chyba zaczynam rozumieć - powiedział ostrożnie. - Czułem coś, jakby… falę ciepła. Ciepły powiew? Nie umiem dokładnie opisać - przyznał.
Dims przytuliła się do przyjaciółki i szepnęła jej do ucha.
- Ledwo nad sobą panuję, gdy ona na mnie patrzy. Zliżę z ciebie co zechcesz, ale pozwól mi w końcu dojść.
- Połóż się. Doprowadzę cię. Tylko pamiętaj o magii - odszepnęła Lei i pocałowała namiętnie gnomkę, przez chwilę pozwalając przyjaciółce smakować też i Connora. Do niego zwróciła się zaraz potem.
- Chcesz we mnie wejść i zweryfikować to, kiedy będę lizała Lily? - zapytała bezpośrednio.
- Bardzo - odrzekł z entuzjazmem. Był szczery, wszak i tak nie miał jak ukryć swojego stanu.
Lily tymczasem błyskawicznie spełniła polecenie, celowo kładąc się tak, by nauczycielka mogła widzieć jak najwięcej. Jej mała szparka wprost ociekała z podniecenia, a aromat był oszałamiający jak najlepsze perfumy. Connor też nie próżnował przyjmując pozycję za rudowłosą. Zaczął wodzić główką wzdłuż warg i między pośladkami koleżanki.
- Gdzie mnie chcesz? - zapytał, a Lei wyłapała w jego głosie jak naglące było to pytanie. Jak bardzo chciał ją znowu posiąść.
- Spróbuj w cipkę - poprosiła. Przy takich dawkach podniecenia, ciągle była na skraju. Mokra, gorąca i bardziej niż gotowa. Chciała go tam, bez pomocy magii. - Wepchnij mi go tam, Connor - poprosiła błagalnym tonem, nachylając się. Oparła się dłońmi o krawędź basenu i obniżyła głowę. Język wysunął się i przejechał powoli po całej długości szparki Lily. Gnomka zajęczała przeciągle. Jej smukłe nóżki owinęły się wokół głowy kochanki, jakby bała się iż rudowłosa będzie jeszcze chciała się z nią drażnić. Dłonie położyła na własnych piersiach aby jeszcze bardziej przyspieszyć upragniony szczyt.
Chłopak też nie bawił się już w czułości. Wiedząc, że Lei może go przyjąć pchnął mocno aby jak najprędzej ją wypełnić. Bolało tylko trochę, przyjemność była nieporównywalnie większa. Odgłosom ich miłości towarzyszyły bezwstydne jęki Carmi, która podziwiając przedstawienie chyba sama doprowadziła się do orgazmu. Zapach i smak gnomki, wraz z twardym, wielkim wypełnieniem jakie poczuła w jednej chwili, wystarczyły spokojnie do orgazmu. Lei powstrzymała go z ogromnym trudem, chcąc przedłużyć swoją niesamowicie przyjemną torturę do czasu doprowadzenia Lily. Nie bawiła się w podchody, język od razu zaatakował łechtaczkę w szalonym tempie. Czarno-biała doszła z krzykiem, który nie powinien się móc wydobyć z tak małego ciała. Trysnęła swymi soczkami tak obficie, że zmoczyła Leilenie cały nos i brodę. Nie oznaczało to jednak, że ma dość.
- Nie przestawaj, bogowie! Nie przestawaj! - krzyczała. Connor nie pozostał nieporuszony takim widokiem. Sam przyspieszył ruchy i wkrótce Mongle poczuła jak wypełnia ją całą swoją długością i porusza się w niej od nasady po sam koniec.
Tego było już za dużo również dla Leileny. Duma z tego, że przyjęła go całego, wypełniła głowę razem z uświadomieniem sobie, jak duży Connor jest. Krzyknęła w łono gnomki, w oczach zobaczyła gwiazdy i chwilowo nie była w stanie skupiać się na niczym innym niż potężnym spełnieniu, które wstrząsało drobnym ciałem. Nawet nie poczuła jak dużo soków z niej w tym samym momencie popłynęło. Z trudem trzymała się na nogach, ale język zastąpiły palce. Tylko nimi mogła jeszcze jakoś, chaotycznie, dotykać Lily, która wiła się z przyjemności czując kolejne, narastające fale przyjemności. Wielkolud zaczął coś mówić, ale Lei nawet go nie rozumiała. Dopiero po dłuższej chwili odzyskała zmysły na tyle, by zobaczyć jak kilka kroków od niej lata sobie wiadro. Sytuacja była zbyt emocjonalna i pochłonięta rudowłosa nie powiedziała nawet słowa. Nie była w stanie w kakofonii głośnych dźwięków rozkoszy.
- Nie przestawaj! - rozkazała Connorowi. Lily zajmie się później. Gnomka podczas orgazmu wyraźnie całkiem się nie kontrolowała, ale z kolei Lei z własnej woli nie umiała teraz przestać. Chłopak chyba też nie. Nie wiedział nawet za bardzo co zrobić z własnymi rękami, które błądziły po ciele Leileny - plecach, biodrach. Ściskały jej pupę. Na szczęście doskonale wiedział co robić z własnymi biodrami, które poruszały się w bardzo satysfakcjonującym tempie, sprawiając że jego wielki trzon tak cudownie rozciągał jej wnętrze. Seks był taki wspaniały! Zamglony umysł czuł tylko te pchnięcia, każde z falą rozkoszy przetaczającą się po ciele. Oczy widziały tylko malutkie, nagie gnomie ciało. Palce posuwały je w rytmie pchnięć Connora. Lei jęczała i stękała, pochłonięta całkiem. Zapomniała na chwilę o tym jaki był w ogóle powód zaczęcia tego co robili. Zgubiła poczucie czasu. Szaleńcza orgia mogła jeszcze trwać minuty, a może to raptem było pół modlitwy? Zakończyła się dopiero, gdy wielkolud z pełnym satysfakcji westchnieniem nabił się zupełnie w cipkę Leileny i doszedł, wypełniając ją swym nasieniem. W tym samym czasie wijąca się do tej pory z przyjemności gnomka znieruchomiała zupełnie, a ręce opadły jej bezwładnie po bokach.
 
Lady jest offline