05-02-2019, 10:31
|
#5 |
Dział Fantasy
Reputacja: 1 | Yarislav mlasnął na słowa o złocie. Tak bardzo nie mógł się doczekać miłego ciężaru skrzynki pełnej kosztowności – przepustki do powrotu do plemienia. - Sef - zagadnął Dolganin krasnoluda. - Po górach nawet łatwiej niż normalnie, co to dla mnie! Na stepie, tam to się można pomijać z kierunkiem ale w górach? Co chwila coś innego niż reszta, trafię bez pudła. Pokazuj mapę, pan Gmyr! - Wspinał się Yarislav na wyżyny swej elokwencji. Zapamiętale wpatrywał się w okazany rysunek na skórze. Barwniki wyblakły, ognisko dawało coraz mniej światła ale nie przeszkadzało mu to z fachową miną mruczeć nad planem. Na próżno jednak było szukać sensu w tych pomrukach i cykaniu. Były jedynie grą pozorów. Sama myśl o zabijaniu geraciksów, czymkolwiek były, sprawiała jednak, że krew gotowała się w młodym Dolganinie. Zwyciężanie kolejnych przeciwników dawało mu wiele satysfakcji. - No, to tak. Zajedziemy tędyk - wskazał palcem wprost na północ. - Tak, co by krawędź lasu było widać jakby ścierwusów było więcej. W lesie to by i może nas pokąsali, ale na otwartej przestrzeni obsrają gacie na myśl o bitce.
Nagadawszy się obrócił głowę ku swej klaczy. Otworzył szeroko oczy i skinął porozumiewawczo Bełtowi. Nie byli sami a rzucający się w oczy symbol sugerował wojskowe przeznaczenie wierzchowców. Bezszelestnie kucnął, zgarnął z ziemi toporek i zgięty przemieścił się ku wierzchowcom. Zataczając coraz większe koła wokół obozowiska wypatrywał niesmiałych przybyszy.
Ostatnio edytowane przez Avitto : 06-02-2019 o 17:32.
|
| |