Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2019, 20:04   #44
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Kolejny wieczór, kolejna pobudka… Lew zwlókł się z łóżka, trochę jakby był pijany i zaczął przetrząsać swoje ubrania. Nie miał ich wiele, ale czuł że powinien założyć coś przyzwoitego na spotkanie z starszym wampirem. Choć z drugiej strony… Adam nie przykładał specjalnej wagi do ubioru, może jego sire był taki sam? Gangrel potrząsnął głową, mógł sobie gdybać, garnituru tak czy inaczej nie miał. Zdecydował się w końcu na to co nosił w zasadzie zawsze - bojówki i tank top, na który narzucił wojskową kurtkę z kapturem.
Cień w tym czasie podniósł się ze swojego legowiska i rozciągnął się, merdając wesoło ogonem. Lew uśmiechnął się ciepło. Mimo że zwierzak był z nim związany przez krew, to jego miłość i przywiązanie były prawdziwe, jeszcze zanim Lew zdecydował się na uczynienie z niego chowańca. Pies był jednym z niewielu jasnych punktów w coraz mroczniejszej egzystencji wampira.

- Dobrze, idziemy na spacer. - mruknął i skierował się do wyjścia z klubu, naciągając przy tym głęboko kaptur. Lew postanowił zrobić szybką rundkę dookoła ich domeny, rozglądając się uważnie czy nic niepokojącego nie rzuci mu się w oczy.

Na dzielnicy kręciło się jeszcze więcej policji niż wcześniej, Lew musiał raz nawet przejść na drugą stronę ulicy by uniknąć patrolu rozpytującego przechodniów.

***

W końcu wrócił do klubu, zaprowadził Cienia do ich pokoju i nakazał zwierzakowi grzecznie czekać. Na pożegnanie wsypał mu nieco chrupek do miski i już miał skierować się dalej, wgłąb podziemi gdy wpadł na Lexa.

- Gadałem wczoraj z Cynthią, nie wierzę że przysłała ją góra, ale myślę też że nam źle nie życzy. Powiedziała że zajmie się samochodem którym podejrzany miał jeździć, a ja schodzę teraz w dół, szukać papy Adama. Po okolicy kręci się też mnóstwo niebieskich, zostawiam Cienia u mnie w pokoju.- szybko streścił wczorajszy dzień i przedstawił swój plan na dzisiejszy wieczór Lexowi.
- Wydaje się mocno akcentować to, że jednak góra ją nam nadała - Holender podrapał się po głowie. - By iść tak w zaparte musiałaby wiedzieć, że nie mamy jak tego zweryfikować. I nagle znika Adam… - Lex spojrzał na Lwa. - Po prawdzie zdaje się faktycznie być pomocna. Weź tu kurwa bądź mądry czy góra dała jej questa w kooperacji z nami, czy Pani Wolf nas jakoś rozgrywa. Musimy zdecydować dziś na jak blisko ją dopuszczamy. Tyleż urocza bestyjka co zdaje się być dumna. Jesteśmy i tak w srogim szambie by budować sobie u niej jakąś urazę.
- Mam nadzieję że rozmowa z papą Adama coś wniesie. - odparł krótko Lew - Ale mam wrażenie że ona chce się do nas wprowadzić na stałe. Mówiła już tobie o tym że chce wystrój zmieniać? W dupie jej się poprzewracało. - wampir potrząsnął głową, jakby nie miał siły na ten cały bajzel.
- Wspominała… - Lex uśmiechnął się lekko. - Może ojciec Adama będzie wiedział kim ona tak naprawdę jest. Cholera, mam nadzieję, że on nie… no wiesz, te nadpalone szmaty. - Holender pokręcił głową, minę miał niewyraźną. - Gdzie dokładnie to znalazłeś?
- W alejce, kawałek stąd. Dalej trop mnie poprowadził na parking pod blokiem i tam się urwał. - odpowiedział Lev - Zresztą lepiej być bezpośrednim. Chyba.
- popytam dziś na dzielni nie tylko w sprawie rzeźni ka. Może uda mi się też dowiedzieć czegoś o Adamie. - Lex powoli ruszył w kierunku wyjścia, piwnicy plebanii. - Daj znać co w kwestii ojca Adama, bo jak Ci się nie uda go znaleźć, to jeszcze tej nocy będzie trzeba nawiązać kontakt z dworem księżnej.
- Mhm. - mruknął Gangrel - Na mnie pora, nie wiem ile czasu zajmie mi błąkanie się po kanałach. Miłej zabawy z Cynthią.

***

Belgrad jak na bardzo stare miasto przystało, miał dość dobrze rozwiniętą sieć kanałów, piwnic i innych lochów. Lew wiedział jak je znaleźć, jednak jak coś w nich znaleźć, czy się odnaleźć, było już zupełnie inną materią.

Wampir podrapał się po głowie, miał niemały problem do rozwiązania. Po głębszym namyśle przyklęknął i zaczął szukać śladów które mogłyby mu podpowiedzieć gdzie znajdzie w tych podziemiach inne humanoidy, a przez to wampiry.

Tak rozpoczęła się dla Lwa podróż do wnętrza Belgradu. Wampir poruszał się w całkowitej ciemności i tylko dzięki swoim płonącym czerwonym blaskiem oczom bestii był w stanie rozeznać się w otoczeniu.


Śmiertelnicy pogrzebali pod brukiem i asfaltem ulic wiele ze swojej historii. Pogrzebali ją w swojej pamięci. Jak dawny sen, czy koszmar.
Lew nie natrafił na żadne pułapki, czy specjalne przeszkody i prawdopodobnie nie miałby problemu z wyjściem z tunelów… pod warunkiem, że nie będzie błądził po nich zbyt długo. Mężczyzna potrafił zrozumieć zaletę tych miejsc, taka domena, dawała pewnym wampirom (jak Nosferatu) prawdziwą wolność. Blisko powierzchni, w studzienkach ciepłowniczych można było pożywić się bezdomnym, głębiej były już tylko szczury i nietoperze.
Właśnie tam, dobre kilka pięter pod powierzchnią, gdy Lew nie zdawał sobie sprawy z niczyjej obecności, usłyszał za plecami kobiecy głos:
- Nie wyjdziesz stąd żywy więc możesz równie dobrze zostać.


- W takim razie wiele w moim stanie się nie zmieni. Lev. - odparł krótko wampir, kobieta zakryła usta dłonią tak jak ktoś, kto wstydzi się zębów.
- Szukam Króla Szczurów, mam dla niego wieści o jednym z jego potomków. - dodał Lew i wciągnął powietrze, starając się zidentyfikować humor rozmówczyni. Nieznajoma wydawała się zupełnie wypruta z temperamentu. Oczywiście mogły ku temu być liczne przyczyny: mogła pić martwą krew lub krew zwierząt. Ta pierwsza nie miała humoru wcale, drugi był trudny do wychwycenia (jeśli wcale był). Lub może zmysł wampira płatał figle przy niektórych kainitach? Lew nawet nie zakładał, że nieznajoma jest kimś innym niż spokrewniony: wampirzyca nimo zjawiskwej aparycji nie starała się ukrywać swego prawdziwego stanu, nie oddychała.
- Słucham. - powiedziała tylko stojąc z Lwem niemal twarzą w twarz.
Wampir przekrzywił głowę w bok. W zasadzie Adam nie mówił mu jakiej płci jest Król Szczurów. Aparycja kobiety nie pasowała też do tego jak powinien wyglądać Nosferatu, ale z drugiej strony… Była tak absurdalnie piękna że aż nierzeczywista. Zapewne efekt jakiejś mocy. Lew wyjął z kieszeni bojówek nadpalony szalik Adama.
- Wczoraj Adam zaginął. Znalazłem po nim tylko to, trop urwał mi się na parkingu pod jednym z bloków w Zemun. Przykro mi.
Wampirzyca wyciągnęła dłoń i chwyciła materiał. Przybliżyła szalik do twarzy tak, że przez moment Lew nie mógł zobaczyć jej oczu.
- Hmm… - kobieta zarzuciła szalik na ramię, trzymając brzeg w dłoni tak, by móc zasłonić nim usta.
- Czego chcesz? - pytanie nie miało w sobie nic z naiwności, czy niechęci, to było bardzo szybkie i rzeczowe pytanie.
- Pomocy ze znalezieniem Adama, albo osób odpowiedzialnych. I na naszym terenie pojawiła się nowa wampirzyca Cynthia, twierdzi że przysłała ją Camarilla. Można jej ufać? - równie szybko wyłożył sprawę Lew.
- Można robić różne rzeczy, choćby podziwiać wschód słońca - kobieta pomachała nadpaloną częścią materiału - tylko czy warto? - wampirzyca odwróciła się - chodź, chcę byś coś usłyszał, a tutaj nie jest dobre miejsce.
Lew skinął głową i ruszył za kobietą, ale w wnętrzu był spięty i gotów wziąć nogi za pas. Zazwyczaj nie był strachliwy, ale wchodzenie na teren innego wampira… To zawsze było ryzykowne.

Wampirzyca poruszała się bardzo szybko i gdyby tylko Lew mógł, zasapałby się. Wampir miał wrażenie, że jego towarzyszka ciąga go wiele razy tymi samymi korytarzami, choć z drugiej strony, nie mógł być tego pewny. Zrozumiał jednak jedną rzecz: O ile wcześniej był raczej pewny, że mógłby wrócić po śladach na powierzchnię, teraz tej pewności już nie miał.
Nieznajoma natomiast zatrzymała się w piwnicznym pomieszczeniu w którym znajdowało się kilkanaście monitorów… ciemnych i martwych podobnie jak połamane i porozrzucane dookoła fragmenty komputerów.

Gangrel uniósł brew widząc ten bałagan. Wyglądało na to że wampirzyca miała tutaj nieproszonych gości, ale nie skomentował tego wszystkiego, uważnie za to przyjrzał się kobiecie, czekając aż ta powie o co chodzi.
Wampirzyca w wielkim skupieniu wygrzebała z kupki bałaganu, którą najwyraźniej ktoś wcześniej odseparował, od reszty chaosu, kasetę magnetofonową i trzymając ją w dłoni, zaczęła szperać dookoła. Widząc to Lew szybko zlokalizował przedmiot będący dość starym acz w swoim czasie zapewne gustownym, odtwarzaczem kaset. Jak można się było spodziewać, kobieta skierowała się w kierunku urządzenia.
“...niektórzy potrafią wykonywać jeszcze dziwniejsze rzeczy, jednak ogień czy słońce przyniesie im zniszczenie, podobnie jak obcięcie głowy…” - męski głos z taśmy brzmiał dziwnie znajomo, jednak Lew, nie potrafił go zidentyfikować.
- Znam ten głos… Tylko skąd… - Lew powiedział głośno - To jest nagranie tej całej Inkwizycji? Oni mają Adama?
- Dobre pytanie, prawda? - kobieta siedziała skrzyżnie na połamanej obudowie komputera z szeroko rozłożonymi rękoma po których pełzały ogromne szczury, wampirzyca wyszukała między nimi jedną, małą mysz, zwierzątko idealnie mieściło się w jej bladej dłoni.
- Czyje nagranie? dla kogo? kto nagrywa a kto jest nagrywany, kto z kim rozmawia i po co? Zobacz… jedna mała myszka pośród roju szczurów. - kobieta pierwszy raz mrugnęła i to bezsprzecznie do Lwa.
- Mały rozmiar ma swoje zalety. Czasem lepiej być niezauważonym, niż dużym i groźnym. - mruknął Lew, przypuszczając że taki był morał tej historii. - Jeśli się czegokolwiek dowiem, albo znajdę Adama dam znać. - powiedział.
Kobieta wstała i przeszła obok wampira.
- Mhm - odpowiedziała i ruszyła przed siebie.
Lew skierował się za kobietą do wyjścia, mając nadzieję że dalej nie pogubi się w tym labiryncie korytarzy.
Tym razem jednak, wampirzyca szybko zniknęła Lwowi z widoku, wampir był skazany na siebie.


***

Int+resolve+survival
Kostnica
3 sukcesy



Opuszczenie kanałów zajęło wampirowi ponad trzy godziny… do tego gdy wreszcie wyszedł na ulicę, był cały przemoczony brudną wodą.
W takim stanie nie mógł się na ulicach pokazywać, z pewnością przyciągnąłby zbyt wiele uwagi. Postanowił przemknąć do leża tylnym wejściem i wziąć prysznic i przebrać się. Ten głos z taśmy... Lew zdecydowanie go skądś znał. Teraz musiał tylko znaleźć sposób na przypomnienie sobie skąd.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 05-02-2019 o 20:13.
Zaalaos jest offline