Pewnie przemierzał korytarze prowadzące do komnaty Artura. Towarzysze nie odstępowali go na krok. Wreszcie dotarli na miejsce. Czterej strażnicy pilnujący wrót szykowali się do walki. "Ta przeklęta aura zniknęła... dzięki Bogu..."
Wreszcie mógł dać upust swemu gniewu. Z aurą zniknęło ogarniające go uczucie dobra uniemożliwiające mu wręcz zabijanie. Niebieski diabeł znów mógł pokazać ząbki. Błyskawicznie wyciągnął swe katany i biegiem, w lekko pochylonej pozycji, ruszył w stronę napastników. Proste cięcie wszerz powinno zranić dwóch z nich. Może nawet wystarczająco by wyeliminować ich z walki. Po ataku wykonana skok w tył tak aby oddalić się od nich i uniknąć ataku.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |