Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2019, 21:58   #49
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
OJCZYZNA


ROZDZIAŁ I


Gdzieś w innej rzeczywistości

Lubusz


Muzyka
W duchowej przestrzeni zwanym potocznym astralem lub wymiarem “gdzie chadzają chorzy na głowę” istnieje i dzieje się wiele rzeczy abstrakcyjnych. Dość, że można kogoś w nim usmażyć samą nienawiścią do niego, przebywać dziesiątki kilometrów z prędkością myśli albo rozmawiać z istotami tak dziwnymi, że nie są w stanie zmanifestować się w świecie materialnym.
Dlatego też określenie stanu w jakim znajdował się Lubusz nie było łatwe. Te parę subtelnych szczegółów między gniewem, irytacją, frustracją i innymi uczuciami było ostatnią barierą, która sprawia, że lubuska puszcza była zielonym zakątkiem planety, a nie nowotworem pochłaniającym wszystko wokół.
W okolicy były też inne duchy związane z innymi krainami. Niektóre spokojne, niektóre gniewne, niektóre strute i martwe. Na martwej materii tych ostatnich rosły kurchany ze stali i skał w których mieszkały pomniejsze istoty.
Lubusz był blisko stanu… innego, gorszego.
Kilkadziesiąt okrążeń wokół życiodajnej gwiazdy oraz lata zawieruch sprawiły, że jego istota przeistaczała się. Był przebudzony. Nie mógł być bierny jak duchy z których pozostały tylko puste skorupy. W jego sercu niczym ogień rodziła się potrzeba działania… potrzeba wywarcia gniewu… potrzeba… mordu.
Żagań. Garnizon. Budynek komendy.
16 Czerwiec 2063 roku.
Popołudnie.



Opowieść enta, czyli Hipolita bajdurzenie.

Muzyka
Musicie wiedzieć że teren z którego pochodzę w okresie przebudzenia był najzieleńszą krainą Polski. Nie Podlasie, nie Podkarpacie, ale właśnie Lubuskie, chociaż nasz Las został zasadzony ręką człowieka po Drugiej Wojnie Światowej. Gdy nastało Przebudzenie wiele istot jakby obudziło się z letargu. Las odżył, zaczął rozkwitać, niepomny na zawieruchy i nieszczęścia wielkiego świata. Ludzie chętnie odwiedzali osady w głębi lasów, bowiem tam można było odzyskać zdrowie utracone przez złe powietrze jakie teraz potężnymi strumieniami przetacza się po globie. Dbaliśmy o las ze wszystkich naszych sił, a on nie pozostawał nam dłużny.
I tak było, aż do Pierwszej Wojny Europejskiej, kiedy Człowiek z Chłodnej Ziemi natarł przez Polskę na zachodnią część kontynentu. Trasa przemarszu jego wojsk wiodła prosto przez nasze tereny. My, mieszkańcy lasu - meta-istoty wszelkiej maści, z początku pochowaliśmy się, lecz zrozumieliśmy, że nie stawiając oporu brutalnej sile która niszczyła wszystko po drodze jak zaraza tylko pozwolimy na zniszczenie naszych pięknych lasów.
Lecz nie wiedzieliśmy jak wojować. Dlatego tylko wspomagaliśmy żołnierzy broniących tej ziemi jak tylko mogliśmy - prowadząc ich tajemnymi ścieżkami i gubiąc wrogów pośród wiecznie zmieniającej się gęstwiny. Lecz zniszczenia powstawały, potężniejsze niż kiedykolwiek. Czasem las ożywał i mordował istoty nie patrząc na ich przynależność. Staraliśmy się kierować jego gniewem ale nie byliśmy w stanie każdej erupcji gniewu Puszczy opanować. Było wiele ofiar. Czasem także wśród nas.
W końcu Zimni Ludzie odeszli, aby powrócić po kilku latach zaproszeni przez tego który miał się opiekować polską krainą. I tym razem Zimni Ludzie przybyli do naszego lasu, aby odcisnąć w nim głęboki ślad. Odkopali podziemia z minionego wieku, zasiali zniszczenie i zapędzili do pracy rzesze ludzi omamionych lub przymuszonych do posłuszeństwa. Tym razem zostali, a my musieliśmy nauczyć się walczyć. Z ich bronią, z ich magią. Są miejsca gdzie mocno się obwarowali i z nich nie wychodzą. Nie mamy odpowiednich sił, aby skruszyć potężnie obsadzone betonowe warownie.
Lecz ostatnie lata były wyjątkowo ciężkie. Gdy niebo przecięła złowróżbna gwiazda zapanował Chaos. Las ożył, a Natura nie chciała słuchać naszych uspokajających szeptów. Gdy pierwszy raz Powstańcy przybyliście do lubuskiej krainy, aby ochronić was przed Naturą odwołaliśmy się do praktyk, które stosowane być nie powinny. Nie ujawnialiśmy się wam, sami nie wiedząc co robić. Zimni Ludzie nie przejmowali się stratami i tym co ich spotykało. Poświęcali swoje marionetki i pilnowali swoich twierdz, masowo niszcząc każde miejsce w którym się znaleźliście.
Przeganiając was nasłali swoje metalowe ptaki, które zrzuciły z nieba ogień. Ogień ten spadł na wielkie połacie zieleni i spustoszył Puszczę. Nasze starania na ukojenie gniewu Natury przestały przynosić skutki. Jeden z naszych przywódców poległ od Ognia i połączył się z Puszczą na zawsze. Niestety dopiero w tym momencie zrozumieliśmy, że jeżeli nie włączymy się aktywnie do wojny… przegramy.

Dlatego przybyliśmy do was prosić was o pomoc, oferując w zamian własną. Jesteśmy gotowi wesprzeć nasz czyn - żywnością, siłą, schronieniami i wiedzą. W zmian potrzebujemy waszej pomocy w wyplenieniu zarazy Zimnych Ludzi. Przed wyruszeniem do waszego bastionu zdołaliśmy przejąć mechaniczne skrzynie pełne wiedzy, duchów i iskier, lecz nie ma pośród nas dość dobrych Władców Maszyn, aby zdołać wydobyć ukryte w nich opowieści.
Prosimy więc, aby wasz poseł przybył na Wiec w którym będą brać udział wszystkie ludy puszczy i rozmówił się z Wiecem. Przyprowadźcie swoich myślicieli-podróżujących-pośród-iskier. Myślimy że w mechanicznych skrzyniach znajduje się klucz do wyplenienia Ziemnych Ludzi z ich betonowych twierdz.

Co zaś to celu wyprawy… gorzowskiego grodu… Jego mieszkańcy pozostawieni w niepamięci reszty polskiej krainy zaczęli stanowić sami o sobie. Gdy Zimni Ludzie nadeszli wraz ze swoimi marionetkami zajęli gród i usadowili się na najwyższym wzgórzu. Stamtąd kontrolują wszystkie okoliczne ziemie, gnębią mieszkańców i zarządzają wojownikami wysyłanymi nad rzekę Odrę.
Gdy złowróżbna gwiazda przecięła niebo umiejscowiona w samym centrum miasta świątynia zapłonęła znów, sama z siebie. Znów, bowiem wkrótce po Przebudzeniu miało miejsce podobne zdarzenie. Zamieszkał tam Zły Duch, który wziął w niewolę wiele umysłów i dusz. Zimni otoczyli miasto, ufortyfikowali się i patrzą zza murów jak mieszkańcy wybijają się wzajemnie z niewolnikami Płomienia. Dzięki temu i walkom z wami Czarna Rzeka idąca z Północy na Południe jest słabiej broniona, acz ruch na niej jest nieustanny.
Jeżeli zdołacie uwolnić mieszkańców miasta z ich niedoli z pewnością ich gniew tak jak nasz przysłużą się sprawie wyzwolnienia polskiej krainy.


Kapitan Zawada i Pułkownik Grodniczak, odprawa przed misją.

Jeszcze przez moment oficer zakuty w pancerz bojowy z narzuconym nań płaszczem wpatrywał się w drzwi przez które przecisnął się ent wychodząc z pomieszczenia. Dowódca był orkiem, niemłodym już, o ponurym wyrazie twarzy. Prawy oczodół w pełni zakrywała cybernetyczna proteza o dość topornym wyglądzie. Dwóch młodszych oficerów-ludzi stało pod drzwiami rozglądając się spokojnie po pustej sali wykładowej. Zawada została ściągnięta wraz ze swoją jednostką do Żagania gdzie skoszarowano ich w żagańskim garnizonie, kompleksie budynków służących różnym wojskom na przestrzeni wielu stuleci. Teraz przechodziła odprawę przed nową misją siedząc przy stole z Pułkownikiem Grodniczakiem, sprawdzonym podwładnym generała Marszalika.

- Wywiad miał pewien problem z zebraniem do kupy tych wszystkich przydługawych historii, ale porównując z informacjami wyciągniętymi od żołnierzy z lubuskiego oraz tym co mamy wychodzi nam pewien obraz sytuacji

- Jedno jest pewne: Jeżeli tacy izolacjoniści jak te leśne dziadki przełamały się i przyszły do nas to musi się w głębi lasów dziać coś poważnego. Trzeba to wykorzystać, szczególnie, że ich wsparcie bardzo odciąży cały powstańczy wysiłek.


Chwilę milczał po czym przesunął w kierunku Zawady grubą kopertę.

- W środku znajdują się szczegółowe materiały odnośnie terenu operacji. Skrótowo to wygląda jednak tak:

- Rybokracja zostawiła szczątkową załogę w fortach na granicy z Niemcami, ściągnęli kogo mogli do większych miast. Jeżeli nasza operacja się powiedzie odetniemy ich i zaoszczędzimy sobie masę wojowania.

- Gorzów stanowi arenę krwawych igrzysk między mieszkańcami a jakimś kultem toksycznego ducha… ku uciesze rybokratów i rosjan. Miejskim garnizonem i całym okręgiem dowodzi Pułkownik Pawulicki. Jego szczegółowe dossier macie w kopercie. Krótko - watażka, został posłany na “zadupie kraju” by go odsunąć od głównej sceny. Był dowódcą w pułku artylerii… ponoć to on osobiście dowodził ostrzałem, który nas przygniótł w dniu, kiedy zostaliśmy zmuszeni do odwrotu.

- Obrona S3 nie odzyskała jeszcze pełnej sprawności po naszym pierwszym ataku z początku powstania, jednak wciąż wysyłane są silne patrole do jej pilnowania.

- Las wymknął się entom spod kontroli. Uciszamy to, ale nasze podjazdy i patrole nie raz gubią drogę, natrafiają na przebudzone i wyjątkowo agresywne zwierzęta, a zdarzył się także incydent z entem - wpadł w szał i pognał na wrogów pomimo misji zwiadowczej. Z drugiej strony i tak jesteśmy w lepszej sytuacji - mają ten sam problem, ale my mamy entów i lokalsów po swojej stronie.

- Na terenie województwa jest kilka podziemnych kompleksów, podejrzewamy, jednak że zielonym, w kwestii okopania się Rosjan w lesie chodzi albo o Międzyrzecki Rejon Umocniony - sieć obronną budowaną w latach trzydziestych XX wieku przez Niemców przed Drugą Światową, nieukończoną bo zmieniła im się doktryna wojenna, albo o jeden z trzech obiektów zimnowojennej operacji Wisła służących do przechowywania broni masowego rażenia, wybudowanych na polecenie ZSRR niecałe sto lat temu. Stawiamy jednak na drugą opcję. MRU ma zbyt wiele wejść i wyłomów, aby dało się tego upilnować.


Ork stuknął palcami po stole zamyślony.

- Rozkazy dla Kapitan Zawady. - mruknął jakby starał się przypomnieć co właściwie powinien kobiecie przekazać - Tak.

- Jeden. Macie okrężną drogą poprowadzić oddziały na Gorzów Wielkopolski i nań uderzyć robiąc otwarcie dla głównego ataku. Musicie zniszczyć lub związać walką jak największe siły wroga uniemożliwiając mu przygotowanie się do odparcia naszego natarcia. Dostajecie na wykonanie zadania tydzień. Tyle będziemy czekać na sygnał od was.

- Dwa. Dostajecie pełnomocnictwo do reprezentowania AW w rozmowach z przywódcami mieszkańców Puszczy Lubuskiej. Macie udać się na ten ich Wiec, dowiedzieć się jak najwięcej o funkcjonowaniu tej społeczności, aktywnego magicznie terenu i zabezpieczyć ich współpracę z nami. W razie wątpliwości kontaktujecie się z dowództwem. Podejrzewamy że skrzynie o której mówił kapral Dobroleszy to dyski albo komputery, które zdołali przejąć, kiedy rozprawili się z garnizonem w Wędrzynie.

- Drugie zadanie może być nawet ważniejsze od pierwszego. Jeżeli ich oferta jest szczera, będziemy mieli zabezpieczony cały region, który będzie działał na naszą korzyść. Dowiedzcie się koniecznie czego chcą i o ile będzie to możliwe załatwcie to.

- Pytania?



Żagań. Garnizon.

Kapral Rudy, Kapral Kotewski, Kapral Kowalik, u nas na jednostce.
Zgrupowanie Wierzba zostało przeniesione do Żagania gdzie dowodząca Kapitan Zawada miała otrzymać instrukcje odnośnie zbliżającej się operacji zajęcia kolejnego województwa. Ponieważ elfka została już wezwana na odprawę należało się spodziewać wkrótce mobilizacji. Póki co jednak zarówno Rudy jak i Kowalik mieli całkiem sporo roboty. Garnizon Żagań był miejscem stacjonowania od wielu dziesięcioleci brygady kawalerii pancernej i w przejętym ośrodku znajdowały się potężne warsztaty, które może i wyposażeniem ustępowały korporacyjnym fabrykom, jednak i tak dawały wszelkim mechanikom i rasowym riggerom masę możliwości. Dowództwo nakazało jak najszybsze przywrócenie pełnej sprawności bazy remontowej. Szczególnie po numerze jaki wycięła im Czarna Kompania wszelki sprzęt jeżdżący stał się jeszcze cenniejszy.
Masa roboty nie była jednak taka zła. Bliskość Zielonej Góry dawała pewne możliwości, które żołnierze szybko wykorzystali. Po garnizonie już rozeszły się skrzynki miodu i wina, takich prawdziwych, a nie syntetyków. Podoficerowie uwijali się starając ukrócić proceder rozprowadzania alkoholu, lecz wychodziło im to kiepsko. Wojacy byli wielce zdeterminowani, aby uchować zdobyty napitek, szczególnie, że dzień był piękny, gorący, a słońce przypiekało na zewnątrz.
Taka już była specyfika wojska złożonego z najemników, ochotników, mścicieli, pospolitego ruszenia, patriotów, idealistów i kogo tylko jeszcze bogowie tutaj przygnali.
 
Stalowy jest offline