- Słuchajcie. - rzekł Joe do pozostałych.
- Wydaje się, że powierzchnia rzeki jest bezpieczna. A co z cieniami... to nikt nie wie... teraz ich nie ma, zaraz mogą znów się zlecieć. Mówię, idźmy rzeką. - Joe nie był największym mówcą, i to było niestety widoczne na pierwszy rzut oka. jednak w przeciwieństwie od mostu, tu nie roiło się od wysuszonych trupów. Co sugerowało, iż jest to bezpieczniejsze przejście... lub... że coś zżera ciała w całości... no względnie, że pomysł jest tak szalony, że nikt się do tej pory na to nie zdecydował...
Chłopak staną na miękkiej powierzchni rzeki czekając, czy pozostali się zdecydują.
Głownie spoglądał w stronę Mariana. On się Joe'emu jawił jako kumpel i do tego spec survival owiec.
- Idziesz? - zapytał.
Gdyby polak go nie poparł, cóż, Joe nie zamierzał samemu tułać się przez strefę.
___________
Rzut
1