Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 11:27   #4
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Mężczyźnie nie podobał się ten plan. Zostawić Lang na pastwę batarian. Nie chciał o tym myśleć i na szczęście nie miał na to czasu. Ręka rwała bólem, przez co trudno było mu się łapać uchwytów, ale szkolenie robiło swoje. Przekręcił się w powietrzu tak, by uderzyć w szybko zbliżającą się do niego ścianę nogami... i nagle się zatrzymał. To jeden z piratów pochwycił go za ramię. Coś złorzeczył, ale wśród wycia alarmów Acevedo nie mógł go zrozumieć. Wolną ręką sięgnął do kabury na udzie batarianina i wyszarpnął z niej pistolet. Kosmita rozumiejąc swój błąd puścił się drabinki w próbie pochwycenia własnej broni. Obaj zostali porwani przez ulatniające się powietrze. Nathan skulił się i strzelił. Trafił. Zaraz potem uderzył plecami o metalową podłogę i w niedziałającej, sztucznej grawitacji odbił się od niej jak piłka. Skorygował swój dryf na tyle, by pochwycić zamykającą się gródź i prześlizgnąć się do głównego kanału i grodzi.
- Nie podoba mi się to! - warknął do mikrofonu, zamykając własny hełm. Mówił w równej mierze do siebie, co do Ex.
Oboje, czepiając się kabli i uchwytów na ścianach aby spowolnić swój ruch dotarli do śluzy. Tlenu było coraz mniej, ciśnienie się wyrównywało. Przez spowodowaną wybuchem wyrwę widzieli Perseverence, oddalony raptem o kilkanaście metrów. Ale błędnie wymierzony skok oznaczał dryfowanie w próżni przez resztę życia. Coś, czego doświadczał machający panicznie pirat, którego dekompresja musiała wyssać z ich statku.
- Trzymaj - Acevedo wepchnął siłaczce zdobyty przed chwilą pistolet. - Ma niewielki odrzut, ale jeśli coś pójdzie nie tak to pozwoli ci trochę skorygować tor. Skacz pierwsza.
- Wal się, książę! - zripostowała Ex, choć broń przyjęła. Tą samą dłonią objęła Nathaniela w pasie i korzystając z siły swoich potężnych mięśni... skoczyła. Jeśli on był księciem, ona musiała być koniem. Albo całym zaprzęgiem. Nawet z dodatkowym balastem w postaci niemałego przecież mężczyzny, udało jej się pokonać odległość i wylądować przy śluzie Perseverence’a.

Gdy weszli na pokład, poczuli jak statek rusza z pełną prędkością w kierunku planety. Nie było wszak już sensu ukrywać jaki jest cel ich misji. Teraz to szybkość działania mogła zdecydować o powodzeniu akcji.
- Nie myślałam, że Eon ma takie jajca - powiedziała Ex, gdy znaleźli się w komorze z tlenem i mogli zdjąć skafandry. Kobieta spojrzała oceniająco na towarzysza.
- Pójdę go zastąpić, żeby mógł cię opatrzyć. Wytrzymasz, księciuniu?
- Nie, zemdleję i będzie mnie musiał obudzić pocałunek prawdziwej księżniczki - burknął. Nie cierpiał być noszony jak worek ziemniaków.
- To tym bardziej idę po Eona. Większe prawdopodobieństwo księżniczkowatości. - odpowiedziała Ex, uśmiechając się krzywo. Trudno jednak było rozładować atmosferę kiepskim żartem. No i po prawdzie, nie było na to czasu.
Po chwili zamiast kobiety pojawił się drell z podręczną torbą medyczną.
- Nie wiem czy dobrze zrobiłem... - wyznał, zabierając się do opatrywania Nathana.
- Ja też nie - mężczyzna nalegał, by samemu zdjąć skafander, nawet jeśli sprawiało mu to ból. - Myślałem, że po wybuchu stracimy tu cały tlen. Mogliśmy zabrać Lang, Alex by ją przecież przyniosła na własnych rękach - Acevedo zżerały myśli o tym co mógł zrobić.

Napęd nadświetlny przetrwał starcie z batariańskim okrętem i zdążył się uruchomić przez czas abordażu. Było to bardzo fortunne dla załogi, bo w bezpośrednim starciu z piratami pewnie przegraliby z kretesem i zostali zamienieni w kosmiczny gruz. Nathan wcale nie był jednak pewny, że to ich już nie spotka.

Dotarcie w okolice Maidli zajęło niespełna pół godziny. Nie była to piękna planeta. Jej atmosfera była żółta od związków siarki, a temperatura sięgała mało komfortowych dwustu stopni.


Nie było też na niej żadnego życia, choć dla odpowiednio wyekwipowanego kosmonauty nie była z miejsca zabójcza. Grawitacja trochę niższa od ziemskiej, skaliste podłoże. Wystarczyło trzymać się z dala od licznych aktywnych wulkanów i parę godzin spaceru było w granicach realizmu.
Opatrzony, choć wyraźnie przybity Acevedo podszedł do kokpitu.
- Jeśli postanowili nas gonić, to będą tu za pół godziny. Myślisz, że zdołasz gdzieś wylądować?
O planecie Ex wiedziała tyle, ile miała wstukane w komputer nawigacyjny przez Hyun Jae - współrzędne geograficzne jakieś miejsca na powierzchni.
Piratka zagryzła wargi, ale odpowiedziała wyjątkowo spokojnie, nie odrywając wzroku od wskaźników.
- Taaa, pogoda zdaje się nam sprzyjać. Zaraz tu będzie burza piaskowa, możemy się w niej ukryć. Tylko że wtedy muszę już osiąść na ziemi. Za duże prawdopodobieństwo jebnięcia w coś. Jestem w stanie posadzić nas jakieś 2-5km od punktu docelowego. Maco w tej temperaturze nie przejedziemy, ale w kombinezonie można by ten kawałek przejść. Albo poczekać do końca burzy, która... - zerknęła na inny wyświetlacz - potrwa w tych okolicach około 2 godzin. Tylko że wtedy może się okazać, że tamci na nas dybią. I tak będą pewnie czekać na orbicie, ale jeśli wystartujemy zaraz po burzy, mogą mieć problem z ustaleniem naszych współrzędnych. I jeśli będziemy mieć szczęście, mykniemy do przekaźnika masy zanim nas namierzą. Innego planu nie mam, a ty piękny chłopcze? - podniosła wzrok na Nathana. To było dość nowe zachowanie u Ex - ten spokój i praktycznie pozbawione wulgaryzmów, pełne wypowiedzi. Widać, że też odczuwała presję sytuacji.
- Może tam na miejscu ktoś nam pomoże w odbiciu pani kapitan - zasugerował Eon, wskazując lokalizację, gdzie przesyłka miała być dostarczona. Było to doprawdy pobożne życzenie, ale drelle słynęły z mocnej religijności.
- Jeżeli liczymy, że ktokolwiek nam pomoże w odbiciu kapitan, to powinniśmy poinformować najbliższą stację Przymierza o batariańskim statku w ludzkiej przestrzeni. W mojej ocenie, zanim dadzą się pojmać żołnierzom, zabiją wszystkich jeńców - Acevedo był w tym temacie nastawiony pesymistycznie.
- Ląduj - zwrócił się do Ex. - W burzy będzie gówniana widoczność, więc zwiążemy się liną, żeby się nie pogubić.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline