Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 15:39   #173
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Śmierć Barrego Simmonsa była poważnym ciosem w morale Drużyny B. Nie byli w stanie go uratować. Niemniej jednak trzeba było dalej działać. Ten bój jeszcze nie został wygrany. Zemsta jeszcze się nie dopełniła, a wręcz paliła ocalałych żołnierzy NCR jeszcze żywszym ogniem. I była na wyciągnięcie ręki.

Feng Lee pomknął do wieży za Praetusem. Słychać było wystrzały, krzyki, szczęk oręża. Dwóch tak sprawnych wojowników w ciasnych przejściach wystarczyło, by powstrzymać na wpół spanikowaną bandę rekrutów ewakuujących się z płonącej, grożącej zawaleniem wieży - ale nie na całą wieczność. Drużyna B miała mało czasu.

Wszyscy pozajmowali pozycje. Najpierw Vernon z Lucasem, potem Manderson i Utangisila. Grupę wejściową zamykał Kitty. Dubois zajęła pozycję przy schodach i obstawiała tyły. Przeładowali bronie, dobyli pistoletów (strzelby w przypadku Sticky'ego i sztucera u Igły).

Nadszedł czas.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KLT4qb9m0bQ[/MEDIA]

Jinx szybko otworzył jedno z dwóch skrzydeł ciężkich, drewnianych drzwi z okuciami. Lucky już ciskał do środka prezent z wiązki lasek dynamitu opatrzonych zapalnikiem czasowym. Normalnie ciężka rzecz, ale nie dla takiego osiłka jak on. Zapalnik był ustawiony na minimum - dziesięć sekund, ale pierwsze trzy odczekał. W międzyczasie, jak tylko Jinx już otwierał drzwi, to musiał szybko cofnąć rękę. W ich kierunku błyskawicznie pomknęły pociski, wbijając się w grube drewno, sypiąc drzazgami. Pięć szybkich wystrzałów z czegoś mniejszego, dwa dużo potężniejsze. Na szczęście nie rykoszetowały, nikt nie oberwał. Ale, zaraz za nimi... paczka zwrotna, z odpalonym lontem. Serce podeszło Jinxowi i MJowi do gardła. Puszka, ciśnięta z wielką siłą, odbiła się od drzwi i poleciała... na schody. Wszyscy się kryli. Huknęło... w dość mało imponujący sposób. Metalowe odłamki brzęknęły w kilku miejscach, nawet nie rykoszetując.

Zaraz potem pieprznęło dużo mocniej, w środku, aż zatrzęsło. Odłamki, dym i kurz aż buchnęły z wnętrza. Szturmowcy szybko zebrali się do kupy i wpadli do środka. Słyszeli kaszel, okrzyki legata.

Pierwszy był Jinx. Zasypał pokój na ślepo serią z "dziewiątki", biegnąc przy ścianie na lewo od wejścia. Zaraz za nim był MJ, trzymając się ściany na prawo, śląc trzy naboje w "zaporowy" sposób. Wtedy właśnie usłyszeli bipnięcie z kolejnej niespodzianki, ustawionej na "ścieżce" nr 3. Ledwo zdążyli krzyknąć ostrzegawczo i rzucić się na podłogę, kiedy i ta puszka jebła. Na szczęście nikt nie został ranny.

Od strony balkonu nad salą treningową pomknął kolejny ciężki nabój, bijąc po prawej ścianie. MJ wyraźnie słyszał mechanizm lewarowy, widział też sylwetkę w ciężkim pancerzu z metalu. Jinx o mały włos nie spadł w dziurę, którą w podłodze wybił dynamit. Nad nią przeskakiwał już kolejny weteran w zbroi. Nie zauważył go w tej kurzawie, albo olał?

Trzeba było dalej działać. Do środka wpadali już Lucky i Utang. Ochroniarz Legata, ten z lewej, wywalił kolejny nabój z rewolweru. Bzyknęło gdzieś ponad ramionami obydwu. Kolejne naciśnięcie spustu... trzask. Wystrzelał się. Warknął i... wcale nie przeładował, tylko cisnął pistoletem, mocno trafiając w ramię Mandersona, aż ten się zachwiał i wpadł na ścianę po prawej i o mały włos nie upuścił swojego pmu.

Ledwo sekundę potem ten właśnie weteran i Utangisila wpadli w zwarcie. Wróg zwinnie ominął modliszkowy szpon i sam przypierdolił tym, co miał najlepszego. Kombinacja pneumatyki, kastetu, elektrycznego szoku i czystej siły fizycznej miotnęła zszokowanym dzikusem na prawą ścianę. Skurwiel nie odpuszczał, parł dalej jak burza. O ironio, szok elektryczny uratował życie Utangowi, bo sprawił, że prawie upadł, o włos unikając kolejnego ciosu Zap-rękawicy, która przyjebała w ścianę tam, gdzie Utang przed chwilą miał głowę. Elektryczne wyładowania i iskry rozlazły się po powierzchni. To był godny przeciwnik. - i cholernie niebezpieczny. Na szczęście ranny woj z Arroyo właśnie odzyskał oddech...

W międzyczasie Lucky zbierał się ze ściany, podrywając do obydwu rąk SMG. Już miał kłaść zaporę ogniową, kiedy lewar drugiego weterana znów huknął. Mandersonowi aż wybiło dech z piersi, zastępując go czystym bólem. Osunął się po ścianie, zostawiając krwawy ślad. Na prawej piersi i prawej łopatce miał krwawe wykwity... ale wciąż żył. Ledwo. Zgrzyt i trzask lewara. Lufa już wodziła za nim, chcąc zrobić double tap.

Sticky rzucił się jako ostatni w dym. Szybko ogarniał sytuację i wpadł za kolumnę przy tym świetliku z widokiem na jadalnię. Po drugiej stronie niewyraźnie widział wielką, opasłą sylwetkę za jeszcze większym, ciężkim biurkiem. On też go widział. Wycelował w niego jakieś ustrojstwo i nacisnął spust.

Potężny huk rozległ się po całej hacjendzie. Chmura dziesięciu naboi .44 Magnum FMJ przywaliła w słup, prawie go niszcząc. Kitty, trzymając się osłony, zbladł jak ściana i o mały włos nie zesrał się w gacie. Legat, odrzutem odsunięty razem ze swoim tronem "tylko" o metr do tyłu, puścił chamską wiązankę przekleństw i zaczął mozolnie przeładowywać tą "strzelbę"...

Laura zajęła pozycję przy drzwiach i zaczęła w zapamiętaniu mu w tym przeszkadzać, pakując jeden po drugim pestki .22LR z varminta. Take "bzyki" nie mogły pewnie nawet drasnąć opancerzonego spaślaka (już nie mówiąc o tym, że Cyrus była nędznym strzelcem), ale przynajmniej dorzucały cegiełkę do jego złości - a tym samym rozproszenia. W miarę szybko wypstrykała się z kolejnej piątki naboi i zmieniła broń na rewolwer 5,56mm, kontynuując swój niecelny, tym razem szybszy ogień.

Na froncie Igły panował spokój. Bliskie spotkanie z puszkowym granatem było jedynym, co się u niej wydarzyło. Słyszała jednak, jak ciężkie starcia toczą się w biurze i wieży. Natomiast z dołu - chyba z jadalni - usłyszała jakiś hałas. Brzęk tłuczonego szkła? Ktoś chyba wdarł się przez balkon do środka rezydencji...





Biały sprej - miejsca zajęte przez rekrutów, ciśnięte przez Praetusa i Lee.
Biały prostokąt - biurko/pozycja legata Marcusa z Malpais.
Czarny sprej - miejsce wybuchu granatu puszkowego.
Szary sprej przy Vernonie i Utangu - miejsce detonacji dynamitu i naruszenie strukturalne podłogi.
Ad. czerwony sprej - pożar rozprzestrzenia się, szczególnie w południowej sekcji pierwszego piętra, objąwszy już całkiem pokoje, korytarze i klatkę schodową (tą samą, której użyliście by wejść na górę). Jedyna droga ucieczki wiedzie przez schody w holu lub okna i balkony.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 08-02-2019 o 16:09.
Micas jest offline