Pułapka na tyłach. Takiego numeru Marcus nie przewidział. Ktokolwiek był w okolicy był sprytny skoro zostawił w spokoju zwiadowców a uderzył w tych, którzy zostali z tyłu. Teraz wystarczyło mu poczekać na powracających by zakończyć sprawę. - Naszym towarzyszom chyba wydarzył się wypadek. Podejrzewam że czeka na nas pułapka. - rzekł do Ricardo podążając dalej jeszcze zwykłym krokiem, ale już rozważając swoje opcje. Nie miał ich wiele, ale zła pogoda i deszcz utrudniający widoczność był jednak po jego stronie. - Przejdź jeszcze kawałek i zejdź w las. Ukryj się i ubezpieczaj mnie, a ja tymczasem sprawdzę kto też czeka na nas przed nami. - dodał spoglądając kątem oka na towarzysza, przemieszczając dłoń w kierunku rękojeści noża. Karabin został w wozie, ale to było nawet lepiej. Półmrok, trudny teren, przekradnięcie się i cicha eliminacja zagrożenia. Na twarzy “Buźki” pojawił się złowrogi uśmiech i zszedł nagle z drogi w las. Pora była zapolować na myśliwego. Podróż wzdłuż drogi, po błotnistym skraju dżungli nie należała do przyjemnych. Błoto chciwie wciągało buty i nogi za to niechętnie je puszczało z chlupoczącym odgłosem. Mimo, że zwiadowca poruszał się skrajem dżungli to zdarzały się momenty gdy tracił wciąż stojący nieruchomo pojazd z oczu. Ale te ostatnie kilkaset metrów przebył mimo wszystko nie niepokojony. Znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie wciąż stojącego na drodze kombiaka. Pojazd nawet na pierwszy rzut oka był bezludny i rozszabrowany. Ciał nie było widać, bagaże podróżnych leżały w chaosie błota, kałuż i zalewanego deszczem asfaltu. Nie wiadomo było od samego patrzenia kiedy wydarzył się ten napad. Ale prawie na pewno obył się bez żadnego wystrzału bo byli cały czas z Ricardo zbyt blisko aby przegapić taki klasyczny wystrzał. Chociaż z broni wyciszonej czy małokalibrowej już mogliby tego nie usłyszeć. Ale nawet jak ktoś zlikwidował obsadę kombi to musiał zabrać ze sobą ciała. Śladów po kulach zresztą z brzegu dżungli Marcus jakoś nie mógł dostrzec. Właściwie co się dało zauważyć ze skraju drogi to chyba już dostrzegł. Teraz pozostawało albo czekać w mokrych krzakach dalej albo zrobić coś z tym wszystkim. Spojrzał w kierunku pojazdu i jego najbliższego otoczenia przez lornetkę, podobnie jak na okolice lasu i drogę z tyłu. Skoro obsada samochodu padła w ciszy to znaczyć mogło że napastnicy wykorzystali deszcz jako zasłonę. - Zostań tutaj i obserwuj okolicę. Gdy dam znać dołączysz do mnie i zwijamy się stąd. I nie daj się zaskoczyć. - rzekł do Ricardo i ruszył przemieszczając się między drzewami by zbliżyć się do pojazdu w najmniejszym dystansie, jaki go dzielił od ściany lasu. Rozejrzawszy się uważnie przeskoczyć zamierzał do samochodu i chcąc ocenić sytuację na miejscu. W dłoni miał jedynie swój nóż, którym posługiwał sprawnie się posługiwał i w tej chwili równie cicha eliminacja przeciwnika była wygodniejsza.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć." |