Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 22:26   #210
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Rusanamański urzędnik wyszedł, a Torstig został sam. Czuł jednak, że nie pozostał bez opieki. Na zewnątrz budynku, w którym przebywał stał strażnik. Nim jednak jakiekolwiek niewłaściwe myśli przyszły do głowy staremu Relhadowi, gruby mężczyzna wrócił. Zgodnie z nakazami społecznymi podążał dwa kroki za amirem Masudem.

- Witaj nieznajomy - wojskowy delikatnie skinął głową i dotknął palcami czoła, ust i serca. Usiadł na jednej z poduch zalegających na dywanie. Jedną rękę cały czas miał opartą na bogato zdobionej rękojeści bułata, drugą szarpał wąs. Urzędnik stanął w drzwiach. - Doniesiono mi - Masud mówił powoli, zdając sobie sprawę z możliwości językowych cudzoziemca. - że to Ty Panie spotkałeś na stepie tego złodzieja, który śmiał wkraść się do komnat bogobojnego Jajira i przywłaszczyć sobie jego własność. Złodziej, jak naocznie się przekonałem zapłacił za swój niegodny czyn, a co z jego łupem?- oczy amira świdrowały Relhada.


Jedno ze wzgórz było większe od pozostałych i znajdowało się dokładnie na środku kotliny. Musiał być to ten pagór, który na mapie znalezionej przez Thoera został zaznaczony kółkiem. Z pewnością był to cel trzech powieszonych na drzewie nieszczęśników, ale nic nie wskazywało dlaczego tam zmierzali.

W niecce panowała nienaturalna cisza. Nie było słychać ptaków, ani szumu drzew. Nawet woda w strumieniu nie wydawała zwyczajowego plusku przelewając się po kamieniach. Jakże nieoczekiwanie zabrzmiał więc głos dobiegajacy spomiędzy drzew. Nie mówił w żadnym specyficznym języku, a zrozumiały był dla wszystkich.

- Słuchajcie! Słuchajcie mnie! Byłem szlachetnym rycerzem wiele stuleci temu! - między drzewami pojawiła się rozmazana sylwetka człowieka w potarganych łachmanach, z długą brodą i rozwianymi włosami. - Tym, który poprowadził swych braci przeciw złu zrodzonemu w tym miejscu! Zarżnęliśmy ich naszymi mieczami, a na ich ołtarze strawił ogień. Ale klejnoty... złoto... ZŁO! Nie macie do nich prawa! - duch rozwiał się, niemal znikając. Jego głos cichł, ale wciąż dało się rozróżnić słowa. - Oto chciwość... Nie macie do nich prawa!
 
xeper jest offline