Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2019, 18:30   #106
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Sądzisz, że nasza szanowna pracodawczyni zabłądziła pod ten dach, skuszona aromatem tych wspaniałości? - spytał Ramas, z pewną podejrzliwością spoglądając na chłopaka, który zachwalał lokalne produkty. - Może sprawdzisz, co to za magia?
- Hm, muszę przyjrzeć się bliżej, może jest pod jakimś urokiem? W każdym razie to chyba najciekawsza rzecz, którą widziałem dotąd w tym mieście, wejdźmy do środka… - Khalim odpowiedział cicho, po czym podszedł do chłopaka z błyskiem ciekawości w oku.
- Dzień dobry, chętnie zobaczymy twój towar.
- Zapraszam do nas. Spróbujcie świeżego chleba i bułek. Smakuje wszystko wspaniale. Mamy również ciasta i ciastka. - Młodzian znów wypowiedział swoją kwestię monotonnym głosem i machnął niedbale ręką w kierunku piekarni. Zdecydowanie coś było z nim nie tak, i chyba znajdował się pod wpływem magii, ale Khalim nie był pewien o co dokładniej chodziło…
- Naprawdę chcesz tam wchodzić? - Ramas lubił przygody i zagadki, ale ta nie wydała mu się zbyt zachęcająca. - Zjesz jakieś paskudztwo i zaczniesz się zachowywać jak ten tu... - Wskazał na młodzieńca.
- Kto powiedział, że musimy coś jeść, a może oni coś wiedzą o naszej zgubie? Bez ryzyka nie ma przygody, jak doskonale wiemy - Khalim niewzruszony skierował się do środka. Ramas podążył za nim.

Ledwie po przekroczeniu progu piekarni, nosy obu mężczyzn zostały zaatakowane wprost iście cudownymi zapachami, a i oczy mogły się nacieszyć całą górą wypieków i wszelkiego jadła, które ktoś z całą pewnością przygotowywał od już paru ładnych godzin. Nigdzie jednak owego “ktosia” nie było, wewnątrz przybytku brakowało jakiegoś sprzedawcy oczekującego za ladą klienteli… której również nie było.


Za to na zapleczu ktoś chyba pracował, i dało się słyszeć czyjeś rozmowy…

- Dzień dobry! Można prosić? - powiedział Ramas. Na tyle głośno, by rozmawiające na zapleczu osoby go usłyszały.
Uznał, że przywłaszczenie sobie kilku smakołyków byłoby, delikatnie mówiąc, mało etyczne.
Na tyłach piekarni coś dziwnie stuknęło, po czym…
- Jestem zajęty - odezwał się męski głos, równie dziwnym, obojętnym tonem co młodzian na ulicy.
- Ktoś sobie z nas żartuje, albo używa jakiejś magii - powiedział Ramas. - Jak sądzisz... czy kubeł zimnej wody wyrwałby ich z tego dziwnego transu? - zwrócił się do Khalima. - A może to jakiś gondyjski wynalazek - podsunął kolejny pomysł, po czym ruszył na zaplecze, by sprawdzić, co się tam dzieje.
- Tak, zobaczmy co tam się dzieje, a co do wyrwania z “transu” mam pewne pomysły - odparł zaciekawiony Khalim również kierując się na zaplecze. Jednocześnie polecił swojemu chowańcowi by obserwował dom z zewnątrz.

Gdy obaj towarzysze weszli na tyły, oprócz zwykłego widoku zaplecza piekarni, gdzie było wiele regałów, cztery piece, masa garnców, stołów, i tym podobnych, ich oczom ukazał się jakiś jegomość, ugniatający właśnie sporą ilość ciasta swymi dłońmi na jednym z owych stołów… spojrzał na nich z dziwaczną miną, przerywając na chwilę swoją pracę, po czym do niej wrócił, nie wykazując żadnego zainteresowania nieproszonymi gośćmi w swoim miejscu pracy(?!).
- Co najmniej dziwne, prawda...? - Ramas przeniósł wzrok z piekarza na Khalima. - Co masz zamiar zrobić?
- Wybacz, szukamy pewnej bardzo bladej czarodziejki, nie widziałeś jej może? - Khalim zapytał się przyjaznym tonem dziwacznego kuchcika. W przypadku braku reakcji miał zamiar przetestować zaklęcie zauroczenia.
Mężczyzna na moment przerwał swoją pracę, spojrzał na obu awanturników, przez chwilę się chyba zamyślił wbijając wzrok w podłogę, po czym znowu wrócił do ugniatania ciasta.
- Nie, nie widziałem… - odpowiedział w końcu.
- Ktoś go zauroczył - powiedział Ramas, który przez moment przyglądał się piekarzowi, próbując rozpoznać magię jaką na nim użyto.
Khalim tak jak planował, wypowiedział słowa zaklęcia zauroczenia osoby… i drgnęła mu powieka, gdy wyczuł, iż jego własne zaklęcie nie zadziałało.
- Nie jesteś zbyt gadatliwy, a wasze ciastka tak wspaniale pachną... Kto kieruje tą piekarnią? - spytał się ugniatacza.
- Ja z bratem, a co? - Mężczyzna nie przerywał pracy, ani nie unosił wzroku by spojrzeć na rozmówcę.
- Pewnie nawet gdybyśmy podpalili to miejsce, to i tak by nie zareagowali - powiedział Ramas. - Może to jakiś przedmiot na niego tak działa?
-Przedmiot, hm, może te ciastka?[\i]- Khalim zdecydował przyjrzeć się produktom w piekarni, sprawdzając czy bije od nich magiczna aura. Oprócz kwestii znalezienia Heny, sprawa go autentycznie zaciekawiła.
- Może raczej ten wałek... - Ramas spojrzał ponownie na piekarza.

- Niczego tu nie podpalać, bo wałkiem to po łbach dostaniecie - Odezwał się mężczyzna, tym razem spoglądając na chwilę na obu awanturników, a wtedy… wtedy pod stołem gdzie pracował, stołem zakrytym dosyć długą płachtą, rozległ się chichot.
- Wyjdź stamtąd, proszę - powiedział Ramas. - Żarty żartami, ale lepiej będzie, jak porozmawiamy.
Bardzo się starał, by nie brzmiało to jak groźba. Raczej jak propozycja nie do odrzucenia.

Piekarz przerwał pracę, zamierając w pół ruchu. Powoli podniósł głowę i spojrzał na Ramasa i Khalima, a następnie na stół, gdzie ugniatał ciasto, i zapewne i w kierunku ukrywającej się pod nim osóbki… a spod stołu wygramoliła się w końcu… Hena, z nadgryzionym rogalem w dłoni.
- Psujecie zabawę! - stwierdziła dziewczyna z nieco markotną miną.
- Bogowie... - Ramas odetchnął z ulgą. - Wiesz, jak się przestraszyliśmy, gdy zniknęłaś? Przewróciliśmy do góry nogami pół miasta... Nie wiem, czy cię ucałować, z radości, czy na ciebie nakrzyczeć... - Pokręcił głową. - Co wolisz...? - Uśmiechnął się.
- Zabawę? - Smagły zaklinacz zdębiał na chwilę, a potem odchylił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.
- Ja też bym się zabawił, możemy się przyłączyć? - dodał.
- A róbcie co chcecie, mnie się już znudziło... - dziewczyna wzruszyła ramionami, po czym ruszyła ku drzwiom, by przejść do przedniej części piekarni, a następnie i ją opuścić?
- Może zechcesz coś z nimi zrobić? - zaproponował Ramas, ruszając za Heną i postanawiając nie korzystać z nieopatrznie udzielonego pozwolenia. - Czy im to minie samo z siebie?
- Hm? A no tak... - Dziewczyna pstryknęła palcami, nie zwalniając kroku, czy się odwracając, a piekarz zamrugał oczami, po czym spojrzał zdziwiony na towarzystwo przebywające w jego miejscu pracy.
- A wy co za jedni? Tu wchodzić nie wolno! - Powiedział całkiem już innym tonem głosu niż wcześniej. Brzmiał już… normalnie, jak każdy.
- Przepraszamy - powiedział Ramas - ale kolega - wskazał na zaklinacza - miał ochotę na kilka rogalików.
- To nasza koleżanka chyba się uzależniła od waszych wypieków, musieliśmy ją ratować. - Khalim obrócił żart.
- [i]A tak w ogóle to wiesz, że cała nasza grupa cię szuka? Większość uznała, że zaginełaś./i] - spytał po chwili Heny.
- Ja zaginęłam?? - zdziwiła się dziewczyna. - To wy wszyscy gdzieś zniknęliście z gospody, po tym jak się Elfka z podłogą zawaliła! W kuchni siedziałam, a jak z niej wyszłam, to nikogo już nie było… no ale chyba już mniejsza z tym co? - Dodała łagodniejszym tonem.
- Bez wątpienia masz rację - powiedział Ramas, który uznał taki sposób postępowania z Heną za najlepszy. - Przenieśliśmy się chwilowo do innego lokalu - poinformował. - Zapraszam do "Śpiewającego Chochlika" - rzucił propozycję. - Chyba że masz inne plany...?
- Możemy iść. - Hena wzruszyła ramionami.
 
Kerm jest offline