Wątek: Id Inferno
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2019, 21:35   #14
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Lew Archer popatrzył na klientkę uważnie.

Po 30, zadbana, dobrze ubrana. Ręce się jej trzęsły. Staranny makijaż nie dał rady zamaskować bladości cery ani głębokich cieni pod oczami. Znaczy maskował, ale tylko dla kogoś, kto nie znał się na takich rzeczach. A Archer był profesjonalistą w każdym calu. „Nie spała do dwóch dni, płakała albo piła, nie jadła. A może wszystko na raz” pomyślał.

- Czyli podsumujmy fakty: pani mąż wyleciał przedwczoraj, nie wie pani dokąd. Nie odbiera komórki. Zabrał paszport. Pani paszport został w domu, choć mieliście lecieć razem. Obawia się Pani, ze może mieć atak paranoi, wcześniej zachowywał się dziwnie, był przekonany że w domu i samochodzie zamontowane są podsłuchy. Sądził, ze jest śledzony. Dopuszcza też Pani możliwość, ze rzeczywiście się w coś wplątał i ucieka przed kimś. Może to mieć związek z pani pacjentką, Esther lat 8, której rodzice zginęli jakiś czas temu. Mąż twierdzi, że Joel Leibman, ojciec Esther był podwójnym agentem. Pracowali nad falami mózgowym, słyszała pani o dziwnych śladach na główce dziewczynki. Druga osoba to Brad – on podobno kontaktował się z pani mężem. Podobno porwano mu córkę i zniszczono karierę. On miał zdemaskować Leibmana.

Zerknął do notatek.
- Mieliście lecieć spotkać się z Bradem. Mąż zrobił pani awanturę w terminalu i zostawił tam panią, tak? Miał powód?
- Miał.. i nie miał. Pytałam go, dokąd lecimy. Mógł to odebrać jako presję. Ciągle pytał, czy mu ufam i że opowie mi wszystko potem. Ni wiadomo kiedy. – potrząsnęła głową. – Moim zdaniem nie naciskam go zbytnio. Może powinnam była nic nie mówić? Sama nie wiem.. potem zrobił mi awanturę w środku tłumu. Ze mnie nie kocha, że mam wracać do swojej pracy, bo zawsze ją przedkładam przed niego.
- A tak było?
- Bywało.. ale w tym konkretnym przypadku rzuciłam wszystko, żeby z nim jechać. Chciałam tylko wiedzieć dokąd – opuściła głowę.
- Coś jeszcze ? – dopytał. – Coś się ostatnio wydarzało? Coś panią zdziwiło, zaniepokoiło?
Zastanowiła się.
- Mój pacjent zaatakował i zabił dwie osoby. Policja mnie ostrzegała.. proponowali ochronę.
- Nazwisko pacjenta.
Podała.
– Znajdzie pan Franka? Chce wiedzieć, gdzie jest. Czy nic mu nie grozi.
Pokiwał głową.
- Jeszce jedna pytanie… kiedy mąż znika najczęściej stoją za tym sprawy finansowe. A jeszcze częściej inna kobieta.
Potrząsnęła głową.
- Nie mamy kłopotów finansowych. Inna kobieta…Nie sądzę.. mógłby po prostu wyjechać, nie musiałby robić tego cyrku z ostrzeganiem mnie i porzucaniem na lotnisku… - zamilkła na chwilę, bo coś sobie uświadomiła. Cyrk. Przedstawienie. Ten wybuch na lotnisku… Być może przegięła, ale to zachowanie Franka było tak teatralne.. teraz to widziała. Albo rzeczywiście ktoś ich śledził, albo Frank sądził, ze ich śledzą. Chciał ją ochronić?
Detektyw coś mówił.
- Potrzebuję: zdjęcia, numer ubezpieczenia, nr paszportu, prawo jazdy, numery kart kredytowych – wyliczał, a Jessica machinalnie kiwała głową. Zauważył, ze nie słucha: - Prześlę pani listę mailem. Im szybciej je dostanę, tym szybciej mogę zacząć szukać Franka. Rozumie pani?
- Tak, oczywiście.
- Dam pani znać, jak czegoś się dowiem. Proszę się nie martwić, moi kliencie mnie cenią.
Dotknął ronda kapelusza i wyszedł.


Wcześniej


Wróciła z lotniska, kompletnie rozbita. Gdyby ktoś ja zapytał, którą drogą jechała nie potrafiłaby jej odtworzyć. Dom przywitał ją pustką i ciszą. Grobową ciszą. Ich małżeńskie łóżko wydawało się za duże dla niej, kilka razy za duże… Jednak nie potrafiła znaleźć dla siebie innego miejsca. Tęskniła za Frankiem i dziećmi. Obwiniała na przemian siebie i męża. Płakała. Chciała zadzwonić do przyjaciółek, albo rodziców, ale nie mogła.

Potem chyba zasnęła. Następnego dnia przeważała złość. Tłukła się po domu, nie mogła znaleźć dla sobie miejsca. Przeszukała biurko i gabinet męża. Nie było jego paszportu, choć swój znalazła. Zaplanował to?! Ta myśl uderzyła ją jak obuchem, zabrakło jej tchu. Zaplanował, że ją zastawi na lotnisku… Wredny kutas. Kłamca. Kłamca. Mała miała rację. Piła wino, potem jego whiskey. Była wściekła. Po południu zadzwoniła, ale nie odebrał. Zadzwoniła znowu, i znowu. Coś mu się stało? Przecież to jej Franky… A może rzeczywiście był chory? Martwiła się. Dzwoniła znowu. Nic. Podjęła decyzję i umówiła się na następny ranek z detektywem. Potrzebowała wiedzieć. Wzięła prysznic i zamieniła alkohol na sok.

Po spotkaniu pójdzie do szpitala, spotka się z małą i tym .. Wagnerem. Musi coś robić, bo zwariuje.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline