Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2019, 00:12   #117
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Rhail śledził Trandoshan. Skryty za filarem, usłyszał końcówkę tego, co powiedział sierżant. O niestrzelaniu i komandosach gotowych do pacyfikacji. Obserwując wszystko, spokojnie połączył się z Valem Rando.
- Szykuje się ostra przeprawa…
- Kto mówi?
- usłyszał ze słuchawki. - Wytłumacz, o co chodzi.
- Rhail, pracuję dla Lenteroota, właśnie widzę, jak paru chyba nietutejszych Trandoshan chce wykończyć po cichu kilku naszych. - Podał lokalizację. - Przyślesz kogoś? Ja zaraz wkroczę, ale nie wiem, czy da się wtedy któregoś przesłuchać.
- Ech! Słyszałem o nich, ale to znajomi Tohra. Wysłałem prawie wszystkich chłopaków na patrol, przy wyjściu z areny był jakiś incydent, ktoś obcy pobił ochroniarza i gdzieś uciekł, szukamy go po całej okolicy. Jeśli zobaczysz kogoś podejrzanego, daj znać. Tymczasem postarajcie się zatrzymać tych Trandoszan. Wyślę do was dwóch kaprali. Reszta musi pilnować Areny.

-Tak, Tohr tu był i kazał kumplom skasować naszych bez strzelania, by nie odciągać twoich ludzi od obowiązków - odparł Rhail. - Tylko daj znać swoim ludziom, by nie strzelali do mnie, bo chyba będą musiał wkroczyć za chwilę.

Rhail strzelił do Trandoszana, ale ten zdołał odskoczyć w bok i pocisk zrobił tylko dziurę w ścianie.
Barah dobyła miecz i doskoczyła do drugiego z Trandoshan, stojącego najbliżej. Wbrew jej oczekiwaniom ten nie zainteresował się Zabrakiem - odwrócił się do niej i sparował cios, który mu wymierzyła. Spojrzała prosto w jego gadzią gębę, szczerzącą kły w zaczepnym grymasie. Zeltronka odpowiedziała podobnie zadziornym uśmieszkiem.
Ssyssk ściągnął z pleców Bowcaster i wycelował w Rhaila. Bełt przeleciał pomiędzy wszystkimi obecnymi na korytarzu i trafił Zabraka w ramię lekko go raniąc. Jeden z trandoszan zaatakował Stun Batonem Hokka, ale niewiele mu zrobił. Hokk próbował się odwinąć Trandoszanowi, jednak teraz zabrakło mu siły, żeby przełamać gardę przeciwnika.
Drugi podbiegł podbiega do Rhaila ale jego cios ześlizgnął się po pancerzu.
Marka zdołał wyrwać się dwójce Trandoszan. Chwycił za swój karabin i posłał w nich pełną serię. Skoro Rhail i Ssyssk już zaczęli strzelać, nie mógł się ograniczać. Zresztą nie miał żadnej innej broni. Trandoszanie odskoczyli na boki, jednak Marka był szybszy. Podziurawił jednego, a drugiego zranił. Poraniony Trandoszan rzucił się wściekle na Markę ze swoim dziwnym toporkiem, z którego podczas wzięcia zamachu zaczął lecieć ogień. Szmugler zdołał uniknąć poparzeń, ale ostrze topora boleśnie go zraniło.
Lyssa poszła w ślad Marki, jednak strzelała do przeciwników po drugiej stronie. Spokojnie przymierzyła i odstrzeliła głowę Trandoszanowi zmierzającemu w stronę Bary. Jednak drugi zdołą ją dopaść, ale szczęśliwie się potknęła i unikneła ciosu elektryczna pałką.

Rhail upuścił broń, kiedy Trandoszan rzucił się na niego. Teraz przeszedł do rękoczynów. Wyczekał na odpowiedni moment i z całej siły uderzył jaszczura w bark, aż nim obróciło. Trandoszan zawył z bólu, jednak spokojnie ustał na nogach. Przeciwnik trafił Rhaila i choć sam cios znowu nie był dla niego zbyt bolesny, to Trandoszan zdołał potraktować go mocną dawką prądu, co zdezorientowało zabraka.

W starciu Bary z “jej” jaszczurem wciąż obie strony były bez szwanku. Chwilę wcześniej Zeltronka uskoczyła przed ciosem elektrycznej pałki Trandoshana, a teraz on uchylił się przed serią ciosów miecza. Jak na swoje gabaryty poruszał się całkiem zwinnie. Gdy ostrze cięło jedynie powietrze, skwitował to kpiącym parsknięciem.
Ssyssk widząc, że ma gorsze szanse trafić w Rhaila, strzelił tym razem w Barę, trafiając ją w plecy. Zeltronka z trudem utrzymała się na nogach, jednak zacisnęła zęby i tylko syknęła z bólu. Zupełnie nie spodziewała się ataku z tamtej strony.

W ciasnym korytarzu pika na nic się nie zda. Hokk skoczył w przód na trandosha, jednocześnie próbując odepchnąć Mocą jego gardę w górę i zaatakować odsłonięty korpus palnikiem plazmowym, mając nadzieję, że kauteryzacja powstrzyma gojenie. Hokk nie umiał jednak wykrzesać z siebie siły, żeby odrzucić przeciwnika, nagły przypływ adrenaliny zmącił jego umysł.

Marka wiedział, że nie da rady w walce wręcz z Trandoshaninem. Zamiast tego wyrwał wyrwał z kabury flarę i wystrzelił w sufit - liczył, że zdezorientuje to walczących. Flara z dzikim sykiem wystrzeliła z pistoletu Marki, oślepiając wszystkich przebywających na korytarzu. Jej gorąco zaczęło parzyć najbliżej stojących Trandoszan, ale też Markę oraz Hokka. Nagle doszło do potężnego wstrząsu. Wszyscy oślepieni powpadali jedni na drugich, nie rozpoznając, czy to wróg, czy sojusznik, niektórzy poprzewracali się na ziemię.
- Do wszystkich pracowników! - W commlinkach Rhaila, Marki oraz Lyssy rozległ się głos Vala Randona. - Przy wyjściu z Areny doszło do potężnego wybuchu. Potencjalnie mamy setki zabitych i rannych. Zarządzam całkowitą ewakuację wszystkich pracowników i mieszkańców z Pałacu możliwymi drogami ewakuacyjnymi na tylny plac przed złomowiskiem. Na miejscu pozostają tylko służby porządkowe oraz oddziały ochrony! Szczegółowe rozkazy rozdysponuję na kanale ochrony. Powtarzam, zarządzam całkowitą ewakuację! - Zaraz po tych słowach odezwały ogłuszające syreny alarmowe.

Rhail wykorzystał zaskoczenie przeciwnika. Walka bez użycia wzroku nie była mu obca. Pamiętając, gdzie stał wróg, szybko sięgnął lewą ręką, opancerzona dłoń zamknęła się na ramieniu Trandoshana. Pociągnął go do siebie, jednocześnie uderzając prawą. Tak jak był nauczony: “uderzaj tak, jakby twój cel znajdował się kilka cali dalej niż jest w rzeczywistości.” I tak zrobił. Pancerna rękawica przebiła czaszkę i rozbryzgała mózg po ścianie korytarza.
 
Mike jest offline