| ..... Barah niewiele widziała, przed oczami wirowały jej wielobarwne plamy, a wycie syren zagłuszało wszystkie inne dźwięki. Zdała sobie jednak sprawę, że tuż przed sobą miała Trandoshana chwilowo niezbyt zwracającego na nią uwagę w ogólnym zamieszaniu. Zareagowała niemal automatycznie, wykorzystując okazję, i wypracowanym ruchem wymierzyła mu kopniaka między nogi. Jaszczur skulił się z bolesnym stęknięciem, a prawie w tym samym momencie sztych Zeltronki trafił go pod żebra. Trandoshan padł na kolana. Pchnięcie nie było śmiertelne, ale póki co wykluczało go z walki. .....– Łapać Markę! – rozległ się ryk Ssysska, który zaraz potem rzucił w szmuglera bola netem. Linka z obciążnikami ciasno oplotła się wokół nóg Marki i ten runął na ziemię. Jeden z Trandoshan natychmiast usłuchał rozkazu szefa. Wykorzystując zdezorientowanie Hokka, doskoczył do szmuglera, złapał go za fraki, przerzucił sobie przez ramię, po czym zaczął uciekać. Mimo balastu parł przed siebie z zadziwiającą szybkością. .....Chcąc powstrzymać uciekającego ze szmuglerem na plecach jaszczura, Hokk próbował pchnąć go Mocą. W panującym rwetesie nie udało mu się to jednak – wyciągnął tylko dłoń przed siebie, lecz nic się nie stało. Trandoshan nadal biegł, a dystans między nim a walczącymi rósł. .....Spętany Marka stracił karabin i pistolet na flary. Jedynym, co mógł robić na grzbiecie jaszczura, było zaciekłe wyrywanie się, ale łapska porywacza trzymały go w zbyt mocnym uścisku. Szarpanie się nie przyniosło żadnego efektu. Pomógł za to pomysł Lyssy. Catharka wycelowała w nogi uciekającego Trandoshana i posłała w niego celną serię. Trafiony jaszczur potknął się, z trudem unikając upadku, po czym zwolnił znacznie. .....Tymczasem jeden z Trandoshan pozostałych na polu walki wyciągnął granat ogłuszający i cisnął w kierunku Bary i Lyssy. Jego rzut nie był najlepszy, granat poleciał za daleko i jego wybuch nie zrobił większej szkody. Barah z Lyssą zostały tylko lekko zdezorientowane – wśród wycia alarmów eksplozja niemal zanikła. .....Rhail złapał leżącą broń i ruszając w pogoń za niosącym Markę Trandoshanem, zarzucił ją sobie na plecy. Jego przeciwnik mimo postrzału okazał się dużo wytrzymalszy i szybszy, niż Zabrak sądził. Rhailowi udało się znacznie skrócić dystans, ale jaszczur wciąż pozostawał poza zasięgiem. Uciekał tym wytrwalej, gdy zdał sobie sprawę, że jest ścigany. .....Spostrzegłszy, że Zabrak ruszył w pogoń za uprowadzanym szmuglerem, Barah postanowiła zająć się pozostałymi w korytarzu Trandoshanami. Najbliżej miała tego, który próbował rzutu granatem – Zeltronka wzięła teraz odwet. W kilku susach dopadła jaszczura, zgrabnie uchyliła się przed jego łapskiem, po czym jednym płynnym ruchem przejechała mu ostrzem po piersi i ramieniu. Zachwiał się, stęknąwszy z bólu. Z trudem udało mu się ustać na nogach. .....Ssyssk warknął z furią, kiedy zauważył, że Rhail lada chwila przeszkodzi w ucieczce z ich zdobyczą. Wycelował w plecy biegnącego Zabraka i postrzelił go. Potem rzucił się za nim w pogoń. Jaszczur nierozważnie zupełnie zignorował przy tym Hokka. Nie spostrzegł, że ten, z bronią w gotowości, pobiegł za nim. Szef Trandoshan lekko utykał, więc zwinny Nautolan z łatwością go dopędził i zdzielił go piką w łeb. .....Marka wciąż gorliwie walczył z chwytem jaszczura. Tym razem porywacz musiał zwolnić, bo szmugler zbytnio miotał mu się na ramieniu. .....Lyssa, jako że nie mogła dobrze wycelować ani w uciekającego Trandosha, ani w Ssyska, postanowiła odwdzięczyć się ostatniemu na placu boju jaszczurowi za rzut granatem. Tamten jednak z miejsca rzucił się na ziemię i osłonił trupem swojego towarzysza, w ten sposób unikając serii z jej karabinu. Gdy ostrzał ustał, Trandoshan wstał znienacka, po czym zaatakował zbliżającą się Barę. Ledwie stał na nogach, jednak tym niespodziewanym atakiem przełamał gardę Zeltronki i ciosem topora pogruchotał jej żebra. Zatoczyła się, niemal upadając. Wytrzymała zbroja podarowana przez Bogg’dana powstrzymała cięcie, jednak siła uderzenia sprawiła, że Barah straciła oddech. .....Trandoszan uciekał coraz wolniej, postrzelony i męczony przez wierzgającego Markę. Nagle na skrzyżowaniu korytarzy wybiegło z boku trzech uciekinierów z Areny. Ich chwilowa konsternacja przerodziła się w szok, gdy Rhail zdołał wreszcie dogonić Trandoshana, powalić go na ziemię i obezwładnić, podczas gdy skrępowany Marka upadł na ziemię dwa metry dalej. Trójka pracowników postanowiła nie zaprzątać sobie głowy tym wydarzeniem. Pognali dalej w stronę tylnego wyjścia ewakuacyjnego. Uniknęli tym samym widoku Zabraka, który przygwoździł jaszczura do podłogi, a potem z morderczą siłą i precyzją wymierzył mu cios prosto w łeb. Chrupnęło, a posadzkę zalała krew, gdy Trandosh osunął się na nią z rozbitą głową. .....Barah, niesiona na skrzydłach adrenaliny, nie zwracała póki co większej uwagi na to, jak mocno oberwała. Prędko pozbierała się po ciosie, by ruszyć do kontrataku. W oczach miała złowrogą iskrę – Trandoshan musiał wiedzieć, że to koniec. Zeltronka z łatwością odbiła jego dłoń dzierżącą topór i z całej siły dźgnęła jaszczura w pierś. Potem wyszarpnęła ostrze i gdy przeciwnik osuwał się na podłogę, dla pewności cięła go jeszcze po szyi. Upadł, brocząc krwią. .....W tym momencie Ssyssk zorientował się, że wszyscy jego kompani zostali pokonani, a pojmany szmugler właśnie zbierał się z podłogi, rozplątawszy pętającą go siatkę. Widząc wycelowane w siebie ostrze piki, szef jaszczurów padł na kolana i poprosił Hokka o litość. Nautolan nie odpowiedział, nie cofnął też broni, wciąż trzymając ją przy szyi Ssysska.
Ostatnio edytowane przez Vetala : 11-02-2019 o 22:38.
|