Maxa zatkało. Dosłownie. Czuł jak brakuje mu oddechu, kiedy gramolił się z podłogi, obserwując legionistę który przeładowywał właśnie broń. Wszystko zwolniło, jakby powietrze zamieniło się w gęsty syrop z mutowoca.
Podniósł swój peem w stronę legionisty i wywalił w niego cały magazynek a następnie rzucił się w stronę drzwi niezbyt zgrabnym, acz szybkim szczupakiem, waląc się ciężko na podłogę prosto pod nogi Igły, bryzgając krwią z rany i jęcząc z bóli
- Ale mi wpierdolił... - jęknął czując, że podłoga się huśta, drzwi dziwnie się bujają, od góry do dołu, zataczając kręgi. Strzały jakby przycichły, zlewając się w jeden, siarczysty szum, lekko dzwoniący w uszach. Poczuł zimno w palcach i półleżąc, oparty o ścianę wgapiał się w dekolt pochylonej nad nim Igły. Widział jej falujące piersi, i grdykę gorączkowo napinającą się w przyspieszonym oddechu. Nie mógł oderwać wzroku od tego dołeczka, w miejscu w którym szyja łączyła się z resztą jej ciała. Falowało, krople krwi co jakiś czas pryskały, kiedy jej palce zamykały mu ranę. Nie bolało. A raczej była to taka ilość bólu, że człowiek mógłby się zesrać i zemdleć. Gdyby miał czym i rozumu na tyle ,by mógł zdać sobie sprawę z powagi sytuacji.