Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2019, 20:25   #16
Krieger
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Zak podniósł głowę i wbił spojrzenie w swojego chowańca. W przeciągu ostatniej minuty został poturbowany, okaleczony i dwukrotnie duszony. Nie wyglądał, jakby miał dobry humor. Jego twarz, cała zakrwawiona, wyglądała upiornie, a mięśnie szczęki drgały spazmatycznie. W gorejących od bólu oczach czaiła się mordercza, zimna furia, w kącikach ust zbierała się jasnoczerwona piana.

Czarnoksiężnik powoli podniósł drżące ręce na wysokość oczu i otaksował zimnym spojrzeniem zerwany łańcuch. Na grzbietach jego dłoni i wokół palców zatańczyły małe, czerwone błyskawice. Wyładowania narastały w napięciu, aż młodzieniec nie wyciągnął ręki w stronę Ronta, kiedy to przeskoczyły między nim a orczym pomiotem przy akompaniamencie głuchego trzasku i zapachu siarki. Ront mimowolnie drgnął i podniósł ręce w obronnym geście. Łańcuch, którym był skuty, zabrzęczał o podłogę. Gdy osiłek otworzył oczy, z zaskoczeniem odkrył, że jest wolny.

Z twarzą wykrzywioną okrutnym grymasem czarnoksiężnik wstał z kolan, obrócił się na pięcie i posłał kolejną karmazynową błyskawicę, tym razem w Cefrey, ją również uwalniając. Deszcz ostrych odłamków łańcucha zostawił małe, napływające krwią ranki na skórze jej twarzy.

Oswobodzał kolejnych współwięźniów. Lyssa, Daerdan, kuo-toa, Jimjar… Ci uwolnieni rzucili się do łańcuchów następnych, starając się nie patrzeć na trzęsącego się wręcz z mieszanki pourazowego szoku i niepohamowanej potrzeby zrobienia komuś krzywdy Zaka.

- To rozumiem! - Ucieszył się Balzacc, nie musząc już kontaktować się ze swoim dobrodziejem telepatycznie. Chityna na ciele pająka zaczęła trzaskać i pękać, a on sam puchnąć i rosnąć. Odnóża stapiały się w jedno, stając się rachitycznymi rękami zakończonymi czarnymi szponami, a z odwłoka wyrosły nietoperze skrzydła i smukły, skorpioni ogon. Po chwili na ramieniu czarnoksiężnika usadowił się niewielki, pokraczny humanoid z karmazynową skórą i charakterystycznie diabelskimi cechami. Balzacc przycupnął na ramieniu swojego “mistrza” i przytrzymał się łapką jego zakrwawionych włosów, obserwując z ciekawością rozwój wydarzeń.

Białowłosy zatrzymał się na chwilę przy Sarithcie. Złapał drowa za brodę i przytrzymał mu twarz tak, by ten spojrzał mu w oczy.

- Mam nadzieję, że nienawidzisz ich równie mocno, co ja, i zadasz im wiele bólu. - Powiedział cicho Zak. Na tle bitewnego zgiełku dał się słyszeć kolejny trzask, a mroczny elf zawył z bólu, gdy zogniskowana zbyt blisko niego energia przeskoczyła z pękających kajdan i boleśnie ukąsiła go, rozchodząc się po ciele niewielkimi wyładowaniami. - Ale jeden fałszywy ruch, a zatęsknisz za gościną naszych oprawców. - Mówiąc te słowa, czarnoksiężnik omiótł wzrokiem zmasakrowane szczątki Stołka. Wolność nie oznaczała zwycięstwa. Ich trud miał się dopiero zacząć.

- Bum szaka-laka! - Dodał radośnie Balzacc, szczerząc się okrutnie do elfa.

- Nie wiem, co tu się wydarzyło. Nie wiem, skąd wzięły się te stworzenia. - Młodzieniec zwrócił się do reszty współwięźniów. - Czas na pytania będzie później. Chcecie, zostańcie. Rzućcie się sobie do gardeł, nie dbam o to. Ja stąd spierdalam. A jeśli idziecie ze mną... Zabijcie po drodze tylu, ilu zdołacie. - Warknął przez zaciśnięte zęby, gdy przed oczami stanął mu obraz okaleczonej, skupionej twarzy Jorlana, gdy drowi weteran wycinał mu w skórze okultystyczne wzory. - Balzacc, obserwuj korytarz. - Imp zasalutował szyderczo i zniknął w małym obłoczku cuchnącego dymu. - Będziemy potrzebowali broni i prowiantu. Buppido, mówiłeś że wiesz, którędy się stąd wydostać? - Czarnoksiężnik wbił gorejący wzrok w Derro.
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 12-02-2019 o 20:34.
Krieger jest offline