Khalim i Ramas odnaleźli Henę, udali się więc w końcu z nią do nowej karczmy… po drodze napatoczył się z kolei na nich
Shargoz. Choć może słowo “napatoczył” to nieco przesada, Druid bowiem również jej szukał, i odnalazł jedynie kilka minut po swoich towarzyszach.
Tercet wrócił więc do "Śpiewającego Chochlika", gdzie siedział na posterunku Durin. I skoro odnaleziono już zgubę, Krasnolud wysłał magiczną wiadomość prosto do głowy
Glaiscava, informując resztę towarzystwa o sukcesie drugiej grupki poszukiwawczej.
A Shargoz bacznie przyglądał się stercie bagaży i ławie, stołowi, i najbliższej okolicy, majtek uczennicy Maga nigdzie jednak nie zauważył. Więc brodacz je schował, być może i na właściwe miejsce, by nie było z tego żadnej chryji… Druid zaś żałował, że nie było go przy tym, jak Durin wykonywał tą czynność, pewnie nieźle by się uśmiał…
Nowa karczma była tuzin razy lepsza od wcześniej odwiedzonej przez nich rudery, pojawił się jednak spory problem. Tak jak już wcześniej zasłyszeli, tak też i miało miejsce: wszystkie izby były już wynajęte i nie było miejsca na nocleg… no chyba, że wypytać obsługę, czy nie znalazłoby się miejsce w stajni? Czy jednak każdemu z towarzystwa taka opcja noclegu przypasuje? Albo jakimś innym sposobem jednak zdobyć izbę, dwie... trzy?
Rita miała jednak wyjątkowo zaciętą minę, a Synarfin wiedział, co Elfce chodziło po główce.
Szybko nadeszły godziny popołudniowe, i jeden czy drugi z towarzystwa szykował się do pewnych prywatnych spotkań to z jedną, to z drugą miejską dziewoją, pozostali z kolei stanęli przed wizją nudnego wieczoru i... nocy? No chyba, żeby wziąć sprawy we własne ręce, i zapewnić sobie jakieś ciekawsze atrakcje, niż te w “Śpiewającym Chochliku" zapewniane tu wszelakim osobnikom?
***
Komentarze później