Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2019, 15:16   #119
archiwumX
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Alette postanowiła sprawdzić, czy w komputerze Lenteroota nie ma czegoś, co naprowadziłoby ją na trop kodu uwierzytelniającego rozkazy. Wzięła głowę droida, która podjęła komunikację z nadajnika, i udała się do pomieszczenia z komputerem. Gdy weszła do systemu, zajrzała do rejestru związanego z robotyką, szukając korelacji z systemem łączności z tajnym nadajnikiem.
Cereanka znalazła potwierdzenie swojej drugiej teorii. Kod był schowany w jednym z droidów, nie miała jednak pojęcia, w którym, mimo że przeszukała cały komputer. Musiała się stąd wynosić. Minęły już niemal trzy godziny, walki pewnie się kończyły.
Alette schowała głowę droida, którą zabrała z warsztatu, potem głowę droida, którego pokonała przy komputerze, do torby, następnie wycofała się z kwatery i udała do magazynu w statku Tiny. Gdy tam dotarła, wyjęła głowy z torby i podpięła datapad do głowy droida, tego, którego pokonała, i zaczęła w nim szukać kodu. Alette nie znalazła niczego, co mogłoby być tym kodem. Podobnie uczyniła z drugą głową i droidem, którego ukradła. I z tymi niczego nie ustaliła, nawet z tą trójką, która włamała się rano na statek. Najwidoczniej Lenteroot przetrzymywał tego droida gdzieś indziej w Pałacu, o czym tylko on sam wiedział.
Widząc, że tak nic nie wskóra, weszła do systemu latającego droida i nakazała mu monitorować łączność radiową droidów ze szczególnym uwzględnieniem połączeń z jej nadajnikiem i podobnego, jeśli się taki odezwie, a wnioski z tej obserwacji wysyłać na swój comlink, a przez niego po kablu na datapad i wsadziła do worka. Nadajnik nastawiła na nadawanie sygnałów wywoławczych i schowała go kieszeni. Wykonawszy te czynności, poszła do Tiny i zaczęła wzywać comlinkiem Rhaila.
- Co jest? - odezwał się Rhail. Mówił ściszonym głosem.
- Mam już nadajnik! Jest tylko jeden problem... - cicho odrzekła Alette, następnie uściśliła: - Brakuje hasła weryfikującego rozkazy sterujące droidami. Jest on w jakimś droidzie, którego prawdopodobnie Latenroot utrzymuje gdzieś w Pałacu - wyjaśniła w końcu i spojrzała na Tinę, apelując do szmuglerskiego doświadczenia przyjaciółki.
- To musi być jakiś specjalny droid - odparła jej szmuglerka. - Powinien się czymś wyróżniać, żeby umieli go rozpoznać, skoro nie zapisali jego numeru identyfikacyjnego w bazie danych.- Ale nie może się rzucać oczy bez powodu - zaoponowała Cereanka. - Gdzie byś takiego ukryła.
- Ja najchętniej schowałabym takiego w zamknięciu, z dala od postronnych. Nie wiem, po co tak ważny droid miałby pracować razem z pozostałymi.
- Rhail! - Alette ponownie odezwała się do comlinka. - Co o tym sądzisz? Jakie typowałbyś miejsca na kryjówkę tajnego robota? - Wybacz, ale chwilowo mam zaprzątnięte myśli czym innym - odparł Rhail, w tle było słychać wizg blasterów.
Gdy Alette skończyła rozmowę, poczuła silny wstrząs, a wkrótce potem zawyły wszystkie alarmy. Val Rando zarządził na otwartym kanale całkowitą ewakuację.
- Cholera! Spóźniłam się! - warknęła Alette, gdy otrzymała z Tiną sygnał o zagrożeniu.
Gdy już trochę się otrząsnęła, rzuciła do Tiny: - Idź pogadaj z Goulem i zapytaj co dalej. A ja... - tu poszukiwaczka zaczęła gorączkowo się zastanawiać - muszę się skontaktować z Rhailem i wymyślić, co z tym nadajnikiem!
Gdy przyjaciółka udała się do ochroniarza, Cereanka zaczęła uważnie ich nasłuchiwać i włączyła comlink. - Rhail! Możesz mówić? To pilne! - Jeśli muszę, ale nie jestem sam i słuchacze raczej nie są przyjaźni - odpał Rhail, słychać było, że nie siedzi w fotelu, pijąc herbatkę. - Trandoshiane uprowadzają Markę.- Niech to szlag - jęknęła Alette. - Właśnie terroryści zaczęli swój atak, a ja nie wiem, co dalej z nadajnikiem! Jak już uratujecie Markę, koniecznie nawiąż kontakt, bo jest naprawdę źle! - odrzekła Alette, podchodząc do drzwi salonu, pilnie nadstawiając uszy na naradę Tiny z ochroniarzem.
- Uważajcie na siebie - rzucił zabrak. - Jak tu ogarniemy, odezwę się.
Goul właśnie wszedł na pokład. Kel’dor złapał Tinę, która chciała wybiec na zewnątrz.
- Wszyscy szmuglerzy przybiegli do hangaru, mają zamiar odlecieć tymczasowo do bezpieczniejszego miejsca. Powinniśmy przeparkować statek tak jak oni. -
Tina zająknęła się.
- Nie skończyłam moich napraw. Majsterkowałam trochę przy silniku… Statek jest teraz nieruchomy. Zanim to skończę, wszystko pewnie się skończy. Alette, co robimy? - krzyknęła głośno do swojej towarzyszki.
Alette chcąc nie chcąc, musiała się pokazać.
- Jesteś strażnikiem... - odkrzyknęła Alette do Goula - a i my potrafimy się bronić, co pokazałyśmy rano. Moglibyśmy tu przeczekać ten zamach. Zwłaszcza że... - tu Cereanka musiała przekonać strażnika, aby dał jej swobodę działania - podczas niedawnej misji zdobyłam pewną wiedzę na temat zamachu. Możesz zapytać Evirę! - warknęła, gdy ochroniarz zrobił sceptyczną minę. - Co powoduje, że mogę coś zdziałać w akcji obronnej.- W takim razie zostajemy. Evira na pewno da mi znać, jeśli czegoś się dowie o ataku. Tylko nikomu nie chwalcie się, że zignorowaliśmy rozkaz ewakuacji. - Kel’dor rozłożył ręce. - Działka plazmowe masz chociaż czynne? - spytał Tiny.
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Wszystko sprawne i w gotowości bojowej. Jeśli się tu wedrą, zmieciemy ich… Na razie jednak nic się nie dzieje.
Minęło już parę minut od pierwszego wybuchu. Alarm cały czas wył, faktycznie wszystkie statki opuściły hangar, a wokół brakowało żywej duszy.
W międzyczasie Alette ponownie udała się do salonu, gdzie nerwowo oczekiwała na kontakt od Rhaila.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline