13-02-2019, 22:34
|
#48 |
Administrator | Dziura w ścianie oznaczała tylko jedno - kiedyś, dawno temu, ktoś coś schował za ołtarzem, a teraz, gdy mieszkańcy się wynieśli, ktoś, kto doprowadził do ich ucieczki, rozwalił skrytkę i zabrał to, co wisiało na stojaku.
Niestety, sprawca nie raczył zostawić żadnej informacji na temat tego, co zabrał. I dlaczego.
Był jednak pewien sposób, niepewny i nieprzyjemny...
Randulf oparł się o rozwalony ołtarz i wbił wzrok w sporych rozmiarów dziurę.
Przez dłuższy moment tak tkwił, jakby wsłuchując się w niesłyszalny dla innych głos, po czym spojrzał na Morwenę.
- Ktoś coś schował, a kto inny się o tym dowiedział i to zabrał. Myślę, że dla zdobycia tego czegoś wywołano to wszystko, co się tutaj stało.
Podszedł do stojaka, obejrzał go ze wszystkich stron, a potem dotknął, jakby chciał sprawdzić, z czego go zbudowano.
Po chwili przeniósł wzrok na Oswalda.
- Nasz znajomy z krypty - powiedział. - Ktoś z was zna ten symbol? |
| |