Po długim oczekiwaniu przyszedł strażnik, przyniósł dwie miski z jakąś papką postawił je tuż przy kratach i odszedł w tył. Zdjął z ramienia bukłak i rzucił obok misek. O ile bukłak dało się jakoś przeciągnąć między kratami, o tyle miski przeszły by tylko bokiem.
Na twarzach strażników nie było widać złośliwej uciechy z tego faktu, jak by to było w zwyczajnym przypadku. Tym strażnikom całkowicie to zwisało. I takim czymś miał stać się Fowler. |