Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2019, 22:19   #10
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Brooke siedziała na łóżku w swoim pokoju, trzymając swojego laptopa na kolanach. Nie znalazła kompletnie nic, zmarnowała kupę czasu i nie posunęła się w swoim śledztwie nawet o krok. Dziewczyna ze zrezygnowaniem wyłączyła przeglądarkę i odłożyła komputer na bok. Oparła się o poduszki leżące za jej plecami i objęła pluszowego jednorożca, który towarzyszył jej od dzieciństwa, wpatrując się jednocześnie w sufit.

Było już późno, słyszała jak ojciec krzątał się na parterze domu. Mogła albo zrezygnować z dalszego śledztwa tego dnia i położyć się spać, dzięki czemu uniknęłaby konfrontacji ze swoim ojcem, albo mogła zejść na dół, przywitać się z nim i spróbować wypytać go o McNamarę i tajemniczego mężczyznę. Był jednak w tym pewien problem i wcale nie chodziło o to, że odkąd dowiedziała się, że jej matka wcale nie opuściła Indium City, jej stosunek do ojca mocno się ochłodził i wcale nie miała ochoty na pogawędkę z nim jak gdyby nigdy nic, bo cały czas musiała udawać, że nic się nie zmieniło. Problem leżał w tym, że nie wiedziała jak poprowadzić rozmowę, by nie wydało się to podejrzane.

Po kilku minutach wpatrywania się w sufit w końcu postanowiła zejść na dół. Nie potrafiła tak łatwo odpuścić. Za daleko już w tym zaszła. Za dużo drastycznych zmian nastąpiło w jej życiu, odkąd odnalazła ciało swojej matki w jednym z laboratoriów w IronsLabs. Musiała dotrzeć do źródła tego wszystkiego.

- Cześć, tato - powiedziała z wyuczoną sympatią w głosie. Udawania już dawno musiała się nauczyć, na dużo przed tym wszystkim, co ją ostatnio spotkało. Chodziła bowiem do prywatnego liceum, a wcześniej szkoły podstawowej, w Indium City. Do tej, do której uczęszczały dzieciaki najbogatszych rodzin tego miasta. Elita Indium City. Wśród takich ludzi nie można było być szczerym.

Brooke usiadła na jednym z wysokich krzeseł przy kontuarze w wielkiej kuchni, w której właśnie przebywał jej ojciec - Joseph Caldwell. Mimo późnej godziny parzył sobie kawę, zapewne nie planował kłaść się zbyt szybko. Pewnie jak zwykle przyniósł pracę do domu. On i matka Brooke zawsze tak robili, nie mając czasu dla swojej córki. Teraz jednak Brooke wcale nie potrzebowała już jego czasu ani zainteresowania. Nienawidziła go. Był mordercą. On i McNamara oraz całe to IronsLabs.

- Dzisiaj po szkole byłam w galerii w Temenants - zagadnęła od niechcenia, bawiąc się pomarańczą. - Widziałam tam Thomasa McNamarę, to chyba twój znajomy z pracy, co nie?

Nie wiedziała czy dobrze do tego podchodziła. Wiedziała jednak, że najlepsze kłamstwa oparte były na prawdziwych informacjach. Jak tylko dowiedzieć się czegoś na temat tajemniczego mężczyzny? Równie dobrze jej ojciec mógł nic nie wiedzieć na ten temat.

- Widziałam go w towarzystwie jakiegoś faceta, którego skądś kojarzę, ale nie mogę przypomnieć sobie jego nazwiska. Nie daje mi to spokoju cały dzień. Wiesz jakie to upierdliwe?
Westchnęła ciężko, przeczesując blond włosy, nawet nie musząc udawać zmęczenia całą tą sprawą. Jeśli jej ojciec połknąłby haczyk, to zamierzała opisać mu najdokładniej jak mogła mężczyznę w garniturze.

- Ach, jeszcze jedno. Mogłabym skorzystać z twojego lapka? Z moim jest coś nie tak, nie mogę go włączyć, a muszę jak najszybciej podesłać moje wypracowanie z angielskiego na maila do pana Browna.
Skłamała. Nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz. Nie miała nawet wyrzutów sumienia. Uśmiechnęła się tylko uroczo do swojego ojca.
- Pliska tatoooo...
 
Pan Elf jest offline