Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2019, 22:12   #9
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
1/12





Guy Sajer - "Zapomniany żołnierz" (org. "Le soldat oublié")
Gatunek: wojenna, autobiograficzna, wspomnienia.
Ilość str.: ok 655
Pierwsze wydanie: Editions Robert Laffont, Paris 1967; wydanie polskie: Wydawnictwo Rebis, Poznań 2018, wyd.II.


- Cegła na 650+ stron. Ale czytało mi się całkiem przyjemnie. Jak zwykle zresztą gdy mogę zaznajomić się z przeżyciami i opiniami ludzi którzy znaleźli się w takiej a nie innej sytuacji. Zwłaszcze mnie zawsze interesuje zdanie naszych i przeciwników i sojuszników, ich punkt widzenia. W tym wypadku właśnie można zapoznać się z punktu widzenia standardowego żołnierza niemieckiego, jednego z wielu milionów.

- Sprawa jest o tyle ciekawa, że ów żołnierz urodził się i wychował we Francji i tylko w połowie był Niemcem (ze strony ojca był Francuzem, ze strony matki Niemcem). To jednak okazało się, że był wystarczająco niemiecki aby służyć w niemieckiej armii. Trafił tam zresztą w bardzo młodym wieku, w 42-gim gdy wkładał niemiecki mundur po raz pierwszy miał ok 18-tu lat.

- Autor bardzo ładnie opisuje ów szfejowy punkt widzenia. Bez ładnych, plakatowych wojenek. Zwłaszcza, że od początku trafił na Front Wschodni. Przeszedł tam całą drogę od początkowego szkolenia w Niemczech i Polsce, przez służbę w jednostkach pomoczniczych gdzie pierwszym poważnym zadaniem była próba dostarczenia zaopatrzenia do oddziałów zaopatrujących odcięty już wówczas Stalingrad (przełom 42/43) aż po służbę w elitarnej jednostce Werchmachtu jaką była dywizja Grossdeutchland.

- W książce jest opisana cała żołnierska niedola. Jest tu chyba wszystko co może być. Niepewność wojny, niepewność jutra i nadchodzącej godziny. Dobitnie opisany mróz rosyjskiej zimy. Rozległe przestrzenie stepów. Zawzięte walki z Rosjanami, i tymi w mundurach na froncie i z tymi na zapleczu, w cywilnych ubraniach ale z bronią. Wykolejone pociągi, eksplozję min na drogach, standardowe wręcz głód, zimno, pragnienie, wszy i błoto. Śmierć kolegów. I tych bliższych i dalszych. Taka zwykła śmierć co jest opisana prawie bez zająknięcia i takie które autor przeżywał wówczas i ponownie gdy pisał swoje słowa. Czuć to.

- Do mnie najbardziej przemówił odwrót nad Dniepr w 43, walki pod Biełogrodem (pn rejon bitwy kurskiej w lecie '43) i beznadzieja Memla (Kłajpedy) na przełomie 44/45 roku. W każdym z tych momentów wydaje się, że to już koniec. Że autor wraz z kolegami już nie da rady przeprawić się przez Dniepr na zachodni brzeg i w końcu zaleje ich Armia Czerwona. Zwłaszcza, że w tej beznadziei koczują ileś dni z rzędu a niedaleko trwa kolejna bitwa o Charków. Albo walki pod Biełogrodem gdzie masakrowane są kolejne kompanie i dywizji Grossdeutchland do jakiej należał autor i inne. W Memlu też już się wydaje, że to koniec. I w końcu Armia Czerwona zdobędzie miasto a niemieccy obrońcy pójdą do strasznej, sowieckiej niewoli. W Memlu panuje chyba moment największego przygnębienia i beznadziei w całej książce. I Sajer i jego koledzy włóczą się bez celu niczym żywe trupy, zajmują kolejne pozycje, potem ich się wycofuje, znów coś zajmują, biorą udział w nieudanym kontrataku i znów ledwo żywi i ciałem i duchem wracają na bezimienne wydmy wokół miasta.

- Dialogi są dość ubogie. Autor głównie pisze ze swojej perspektywy, tak jak zapamiętał pisząc jakieś 10-15 lat po wojnie (zaczął prowadzić zapiski w latach 50-tych). Więc chociaż pojawiają się dialogi to są one sporadyczne, zwykle autor ogranicza się do własnych wrażeń i obserwacji czy późniejszych przemyśleń. W końcu, nie wiadomo kiedy, autor jako młody żołnierz Wrchmachtu, całkowicie utożsamia się z Niemcami, Wechrmachtem i kolegami z oddziału, uważa się za Niemca chociaż nawet podczas wojny zdarzały się różne szpile od kolegów na temat jego pochodzenia to wydaje się, że był to raczej marginalny wpływ.

- Co ciekawe, na moje oko Sajer nie uważa się za pokonanego. Owszem, uznaje wyższość sił alianckich i tych zachodnich i wschodnich, i zdaje sobie sprawy, że pobili oni militarnie i gospodarczo Wechrmacht. Ale dlatego, że byli silniejsi, liczniejsi i bezwzględni. Ale nie bystrzejsi, bardziej pomysłowi cz dzielniejsi. Nie mogę powiedzieć by autor wybielał Werchmacht ale raczej utożsamia go z twardą szkołą przetrwania jaką dała mu wojna. Traktuje wojnę jako coś strasznego co przetrwał praktycznie cudem. I książka to udowadnia bo właściwie aż trudno zliczyć ile razy powinien zginąć celowo czy przypadkiem. Złości go to co się działo po wojnie, ta prawda i ideologia zwycięzwów. Zwłaszcza, że po wojnie wrócił do Francji która przecież była pod koniec wojny w obozie "tych dobrych" i ludzie jego pokroju byli tam solą w oku. Wkurza go wyraźnie te chołbienie zwycięzców, zwycieskich armii, wkurzają go "ciepłe kluchy" jakie namnożyły się po wojnie które uważa za niezaradne życiowo ofermy nie mające pojęcia co to jest strach, ból, głód i cierpienie jakie on przetrwał podczas kilku lat frontowej zawieruchy.


---


Ocena 8-9/10. Bardzo dobra książka biograficzna z czasów II WŚ, zwłaszcza Frontu Wschodniego i niemieckiego punktu widzenia. Oczywiście ciekawa dla kogoś kto się interesuje taką tematyką bo jeśli nie to tylko taka nieporęczna, celulozowa cegła na 600+. Cieszę się, że ją kupiłem i miałem przyjemność przeczytać. Myślę, że wiele scenek i motywów przyda mi się na takiej czy innej sesji w wojennych klimatach
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem