Selina ustawila sie przy linie tuz za ciemnoskorym Martinem. Z calych sil starala sie teraz wyrzucic z glowy strach o siostre. Do cholery jak sie ten gamon Samuel nie ruszy to wlasnorecznie wyrzuci go za burte.... Coraz wiecej marynarzy zebralo sie przy linie tak ze ze spokojem mogla ustapic jednemu z nich miejsce. Klepnela Martina w ramie i odsunela sie.
Teraz pojawil sie kolejny problem.
Zlamany masz wciaz trzymaly liny i ozeglowanie. Zaloga padala juz z nog... zreszta ona do cholery tez... Popatrzyla po swoich ludziach. Twardzi, zaprawieni w boju z zywiolem, wykonczeni. Byla ich pania Bosman. Jedna z nich. Czula ten sam bol w rekach, to samo oslabienie nog, ta sama milosc do tej kaprysnej matki jaka jest morze. Usmiechnela sie. Wyjda z tego w calosci bo ona tak chce!
Rozejrzala sie jeszcze raz po pokladzie. Jej wzrok ponownie napotkal Davida trzymajacego sie kurczowo jakiejs czesci statku. Gniew w niej zawrzal podsycony dodatkowo troska o statek i zaloge. Ten cholerny obibok i nieudacznik pilnuje swojego i tylko swojego dupska kiedy tyle roboty jest, kiedy oni ratuja Dewlina z otchlani, kiedy jej siostra bycmoze juz nie zyje, ten choleryny, zafajdany dupek. Juz ona mu pokaze czym moze byc zycie na jej statku.
Ruszyla w jego strone po drodze wydajac rozkazy tym ktorzy jeszcze pozostawali wolni. Wiedziala tak jak i oni co nalezy robic, nie trzeba bylo im tlumaczyc... Jej zaloga. Gdy stanela przed Davidem spojzala mu w oczy i powiedziala.
-
Widze, ze ci sie cholernie ta czesc statku podoba, ale wiesz kochasi tam ratujemy czlowieka, a ty tu dupe grzejesz. Hmmm ale niemartw sie slodziutki juz ja ci znajde zajecie. ZBIERAJ TA ZAKICHANA DUPE I RUSZAJ DO ODCINANIA MASZTU. I na bogow radze ci zebym widziala cie caly czas w akcji bo przysiegam ze wyladujesz w wodzie szybciej niz ci sie wydaje.
Ostatnie slowa wysyczala mu w twarz po czym sama ruszyla po siekiery zeby pomoc reszcie w tym zadaniu. Zadufany, bezurzyteczny idiota.