Jak ci dranie znaleźli ich tutaj, tego Elmer nie mógł wyczaić. Magia mogła wszak tu jakoś zadziałać, ale musiała by być bardzo potężna. No chyba że heretycy wiedzieli dokąd grupa zmierza, albo istniało jakieś materialne powiązanie ułatwiające śledzenie.
Na razie jednak czarodzieja rozbolała głowa od nadmiaru wrażeń. Pobiegł więc w kierunku karawany wołając na głos:
- Pożar, pożar pomóżcie gasić dobrzy ludzie! Bandyci pożar wywołali, szczęściem łotrów spralim! |