Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2019, 20:00   #103
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
W szpitalu nie rozwodzili się nad szczegółami, wymawiając się niemożnością przekazania ich przez telefon. Dowiedziała tylko tylko twardych konkretów: życiu mężczyzny nie zagrażało już niebezpieczeństwo, operacje się udały, nowoczesna medycyna czyniła cuda. Dla tych bogatych przynajmniej, bo rachunek za ilość zużytych nanobotów do podtrzymywania życia mógł zawierać bardzo wiele zer. Może właśnie ten stabilny stan sprawił, że stan jej siostry także był określony jako stabilny - tyle, że tego terminu użył ojciec.
- Byś ją odwiedziła - zaproponował tonem pasującym do określenia "oschły". - Z nikim nie chce rozmawiać. Uspokoiła się za to, wybuchy paniki są coraz rzadsze. Mieliśmy kolejne przesłuchanie, wnioskuję po nim, że nadal nic nie wiedzą.
- Przyjadę po pracy - obiecała. - Przywieźć coś na wynos z włoskiej knajpy? I może Ferro też się skusi na rodzinny zlot.
- Nic kupnego, matka coś ugotuje - zastrzegł od razu i się rozłączył.
Leah gapiła się w ekran holo i dłuższą chwilę rozważała swoje następne kroki. Miała wrażenie, że ta sprawa przecieka jej przez ręce jak źle wyrobione ciasto. Czego się ma chwycić?
Wyszła przez więzienną bramę, wróciła do wozu i odpaliła papierosa. Nie odpalała silnika tylko podniosła wyżej kołnierz płaszcza. Notes otworzyła na świeżej stronie i zaczęła pisać:

- nakaz prokurat. na wjazdu do firmy ochroniarskiej Innercity - gotowy?
- odlot - co wiedzą w wydziale narkotykowym - Gundogan
- dzieci Raajnesha - wspólne konto Whita i dr Artura Westa - Izzak White - sprawdzić czy ma procesor neuronowy? marionetka?? WESTA?????
- Alex - co stwierdzą zapisy?
- uczelnia - serwery z AI? - dr West co o nich wie?
- “pani” - kontroluje elektronikę i ludzi z procesorami neuronowymi, czym/kim jest??
- Monika Rukh? - gdzie mieszka?? - wystosować list gończy jeśli się nie znajdzie
- Luiza Johnson i Kenneth Albright
- Czy House Robotics usunął usterki?? - zap. Jacka
- raz jeszcze przewertować zapiski Hawkinsa - dlaczego usiłowali go zabić?


Myślała intensywnie gryząc końcówkę długopisu. A potem poniżej dopisała wielkimi drukowanymi literami:
- KLATKA FARADAYA!!! JEŚLI IZZAK WHITE JEST STEROWANY PRZEZ AI,, W KLATCE POWINNA STRACIĆ NAD NIM KONTROLĘ!?

Odpaliła samochód i na głośnomówiącym wybrała numer Ferra.
- Jak przerobić salę przesłuchań na klatkę Faradaya? - zapytałą zanim ten zdążył się odezwać.
- Wystarczy odciąć ją od wszystkiego, najlepiej przesłuchanie zrobić już w jakiejś gotowej klatce - odpowiedział zdziwiony. - Po co ci to? Chcesz przesłuchiwać w ten sposób Alexa?
- Nie. Izzaka White’a. Pomyśl, gość jest klasycznym figurantem. Przewodzi sekcie, ma wpływy i pieniądze. Jest czyjąś marionetką. Może Westa? Może tajemniczej “pani”. Kupę lat leżał w śpiączce, ma w sobie sporo elektroniki, ktoś nim kieruje tak, jak kierował zbiegami dzisiaj rano. Ale w klatce powinien stracić kontakt z kontrolującą go osobą. Pozostaje pytanie czy w ogóle może bez niej funkcjonować czy kiedy sznurki opadną, w środku nie będzie nikogo…
- To zależy kim lub czym oni są - nie miał tu dla niej konkretnej odpowiedzi. - Żeby przesłuchać ich w ten sposób, należałoby zbudować taką klatkę na jakimś komisariacie, tylko tu mamy prawo przesłuchiwać. A jestem pewien, że te grube ryby będą o tym doskonale wiedziały i nie dadzą się łatwo zapędzić w kozi róg.
- Dlatego muszę zdobyć nakaz i działać szybko, zanim White znajdzie jakieś kruczki. Odprowadzę go na komisariat i na niecierpiącą zwłoki… hmmm… okazanie. Coś wymyślę, wybłagam prokuratora jeśli tylko ty będziesz w stanie spreparować odpowiednią salę przesłuchań.
- U nas nie ma mowy, tu jest sajgon - westchnął. - Popytam techników z innych komisariatów, ale to nie takie proste, kiedy na dodatek wszyscy ganiają po Bronxie.
W międzyczasie Wierzbovsky dostała wiadomość, że Remo zjawi się przed komisariatem o trzeciej.
- W porządku. Zrób co możesz - Leah odczytała wiadomość i dodała. - Remo będzie u ciebie o trzeciej. Ja mogę trochę się spóźnić. Chcę jeszcze odwiedzić Artura Westa.
Rozłączyła się i w tym momencie zderzyły jej się kulki gdzieś w głębokich zakamarkach mózgu. Artur. Arturo. Zupełnie zapomniała o Mocie,
Podyktowała do holofonu wiadomość o przesłuchaniu Alexa o 15 i wysłała.

***

Dojechać z Manhattanu na Brooklyn w takim dniu jak dzisiejszy najłatwiej było metrem, które zaczęło wreszcie kursować. Podróż w ścisku była nieprzyjemna, ale przynajmniej wykonała ją w policzalnym czasie - choć na trzecią na komisariat szans zdążyć nie miała. Stanęła przed kilkupiętrowym szeregowcem, wybierając numer mieszkania. Chwilę później na swoje szczęście usłyszała krótkie:- Tak?
- Profesor Artur West?
- Doktor - poprawił. - O co chodzi?
- Detektyw Wierzbovsky, NYPD. Chciałabym zadać panu kilka pytań.
- W jakiej sprawie? - jego głos odrobinę przyspieszył, Leah usłyszała to od razu. - Może pani pokazać odznakę do kamery?
Leah wyjęła odznakę z wewnętrznej kieszeni kurtki i zbliżyła ją do kamery. Wyrecytowała też numer odznaki. Wpuścił ją po chwili, trochę jak człowiek z lekką paranoją. Weszła na drugie piętro na którym mieszkał, zastając go już w półotwartych drzwiach. Trudno mu było ukryć zdenerwowanie. West w przeciwieństwie do Izaaka nie miał w sobie żadnej charyzmy, zwykły doktor mało użytecznych nauk w wymęczonym ubraniu.
- Przepraszam, ostatnio w moim życiu dzieją się dziwne rzeczy i nachodzą mnie różni ludzie - powiedział w ramach wstępu. Miała wrażenie, że zaliczył ją do tych ostatnich.
- Jakie dziwne rzeczy? - zapytała przekraczając próg mieszkania.
Artur mieszkał w kawalerce, nieszczególnie dobrze wysprzątanej. Wskazał jej kanapę, na której przynajmniej było trochę miejsca. Włączony naprzeciwko niej ekran wyświetlał wiadomości, w których wciąż rozwodzono się nad wydarzeniami sprzed południa.
- Choćby ta awaria serwerowni, przez którą całą uczelni zamknęli - wzruszył ramionami, choć było widać, że nie mówi wszystkiego. Zresztą nie dziwne. - Czemu zawdzięczam tę wizytę? - zapytał ostrożnie po zamknięciu drzwi, ciągle w pozycji stojącej.
- Między innymi właśnie temu co się wydarzyło w serwerowni - odparła Leah i przycupnęła w rogu kanapy. - Wie pan co się znajdowało na uczelnianych serwerach, doktorze West?
- Baza danych uczelni - pokręcił głową. - Nie wiem co jeszcze. Sam z możliwości Pace University korzystałem wielokrotnie, alet ylko z dostępnych dla każdego studenta i wykładowcy terminali.
- Kto zarządza tymi bazami? Nadzoruje zawartość, przydzielał i odbierał dostępy?
- To bardziej pytanie do rektora i zarządu uczelni - wzruszył ramionami. - Pewnie są wyznaczone do tego osoby, mamy jakiegoś informatyka co się tym zajmuje, był zdaje się także android. Niewiele wiem o procedurach dostępu, moje nadano mi jeszcze za czasów studenckich na podstawie elektronicznego wniosku. Potem nieco zmodyfikowano kiedy pozostałem na uczelni.
- Proszę mi powiedzieć co pan wykłada i jaki jest dokładnie zakres pana pracy na uniwersytecie?
- Jestem doktorem socjologii, prowadzę ćwiczenia i jestem asystentem profesora Aisbiha. Nie prowadzę wykładów, chyba, że w zastępstwie profesora, powoli także zabieram się za ewentualną habilitację.
- Czy zna pan Izaaka White’a albo miał kiedyś styczność z sektą Dzieci Raajnesha?
- Nigdy, ale jak już na pewno pani wie, napisałem pracę dyplomową o tym tytule, traktującą o sekcie o tej nazwie - nie zdziwiło go to pytanie, wręcz była pewna, że się go spodziewał.
- O czym traktuje ta praca? - Leah zamaskowała zdziwienia następnym pytaniem.
- To socjologiczna analiza - tu już wydał się zdziwiony pytaniem. - Dotyczyła powstania sekty pod taką nazwą, Powstanie i upadek, to było takie słabe założenie, które nie mogło się udać, ale niewiele jest o samej sekcie w pracy, to głównie wyliczenia. Skierowałbym panią do uczelni po tą pracę, ale teraz bez serwerowni to nie wiem czy tam jeszcze jest.
- Czy ktoś się zainteresował tą pracą? Zgłosił się do pana i o nią dopytywał?
- Ci sami, co rozmontowali podobno serwerownię, ludzie związani z Corp-Techem - wzruszył ramionami. - Nikt poza nimi, aż do pani wizyty w każdym razie.
- Miał pan pojęcie, że jest pan współwłaścicielem konta z Izaakiem Whitem? Konta, na które spływają pieniądze od darczyńców sekty Dzieci Raajnesha?
- Trzy dni temu jeszcze nie - westchnął. - Do tego dogrzebali się też ci śledczy z korpo. Zgłosiłem to już i poprosiłem o wyjaśnienie, ale wie pani, weekend. I tyle zamieszania wokół, więc pewnie do nowego roku się wiele nie dowiem.
- A nie chciałby się pan dowiedzieć bezpośrednio od pana White’a? Mogłabym zadzwonić i powiedzieć w czym rzecz, poprosić o spotkanie.
- Szczerze? Nieszczególnie. Sprawdziłem bilans, jest tam niezła sumka - miał zdecydowanie niewyraźny wyraz twarzy. - Bez prawnika na pewno nie będziemy rozmawiać. Nie wiem co tu się od… co tu się stało, ale jest to zbyt dziwne. Podobno to wytwór jakiejś sztucznej inteligencji czy coś równie szalonego. Ja wolę pozostać przy swoim nudnym życiu! - w trakcie tej przemowy ton jego głosu stawał się coraz to mniej opanowany, sytuacja zdecydowanie go przerastała.
- Tak, panie West, szczerość to kluczowe słowo. Widzi pan, mam nosa do ludzi i wierzę, że pan mówi prawdę. - Leah pochyliła się w stronę doktorka nie spuszczając z niego oka. - I tak, na serwerach uniwersytetu najprawdopodobniej zagnieździł się jakiś AI. AI, który potrafi kontrolować ludzi i maszynyi i w jakiś sposób sobie pana upodobał więc nie, to niemożliwe, nie pozostanie pan przy swoim nudnym życiu bo ktoś lub coś zdecydowało za pana. Ja natomiast proszę pana o pomoc w tej zagmatwanej sprawie, która obfituje w coraz więcej trupów. Pytam więc, czy mi pomożesz Arturze? - płynnie przeszła z per pan na ty.
- Jeśli jestem o coś oskarżony, to poproszę o prawnika z urzędu - zastrzegł. - Jeśli nie, to muszę załatwić innego, na którego mnie nie stać. O ochronę policji też bym poprosił, ale to podejrzewam pani może mi zapewnić. Tylko pod tymi warunkami zgodzę się na takie spotkanie.
- W porządku. Ochrona policji, spotkanie na komisariacie w asyście prawnika. - Leah opadła na fotel i się rozluźniła. - Jeszcze jedno. Widział pan umowę? Czy może pan zarządzać środkami osobno czy potrzebne są podpisy obojga właścicieli?
- Na razie dowiedziałem się podstaw - przyznał. W weekendy rzeczywiście trudno było coś z banków wycisnąć. - Wiem, że mogę w pełni zarządzać kontem, oprócz jednostronnego zamknięcia rachunku czy wykluczenia z niego drugiej osoby, tego typu rzeczy. Nie ruszałem żadnych pieniędzy, które tam leżą.
Leah potarła zmarszczkę przecinającą czoło.
- A co jeślibym cię poprosiła abyś ten rachunek wyczyścił? Przelał na swój, osobisty. To byłby hak na White’a. Coś czym mogłabym przyprzeć AI do muru aby się ujawnił.
- Nie zrobię tego, dopóki nie skonsultuję z kimś znającym się na rzeczy, nie zobaczę dokładnej umowy, nie porozmawiam z prawnikiem - kręcił głową, wymieniając kolejne przeszkody. - Przecież potem równie dobrze może mnie pani zamknąć za przywłaszczenie, brak odprowadzenia podatków i kto wie co jeszcze - westchnął.
- Dam panu gwarancję nietykalności. Pana współpraca z policją zapewni o pana czystych intencjach, podpiszemy jakieś papiery jeśli nie wierzy mi pan na słowo. Poza tym nie zrobi pan nic niezgodnego z prawem. Wyprowadza środki z konta, którego jest współwłaścicielem. Niech pan zrozumie, te pieniadze to karta przetargowa, która może okazać się przełomem w śledztwie. Chce pan żebym wymieniała ile już trupów ono pochłonęło? Nie wspominając o chaosie na Bronxie, zakloceniach sieci, rozpierdolu na komisariacie dzisiaj rano, nowo wprowadzonym na rynek narkotyku... Tysiące ludzi ze wszczepami mogą się stać bezwolnymi kukłami. Potrzebuję twojej współpracy, Arturze, do cholery.
- To proszę zrozumieć, że ja nie chcę znaleźć się w więzieniu z nie swojej winy - nie przeszedł na ty, a słowa o innych biednych ludziach jakoś nie bardzo go poruszyły. - Nie wiem co chaos na Bronxie ma wspólnego z tym panem od konta, ale skoro potrzeba mojej pomocy to pomogę, kiedy będę miał na piśmie nietykalność z tego powodu.
- Dobrze.W takim razie pojedziemy od razu na komisariat. Spotkamy się z moim kapitanem i dogram z nim szczegóły.
- Mogę pojechać, ale nic nie obiecuję - zastrzegł od razu.

Hicks nie był zachwycony tym pomysłem, ani trochę. Mimo to zgodził się, o ile West zgodzi się potem oddać te pieniądze, jeśli zostanie udowodniona wina White'a i Dzieci Rajneesha. Sprawa w końcu była śliska, bo chodziło o kilka milionów. Stanęło na tym, że policja przygotuje wszystkie potrzebne dokumenty. Miał czekać na informacje, na chwilę obecną i tak nie dało się więcej zrobić, a Leah była już spóźniona na przesłuchanie Alexa.
- Szefie, Artur nie może wrócić do domu, to by było niepotrzebne ryzyko. Trzeba mu przydzielić ochronę i umieścić w bezpiecznej kryjówce. I jak najszybciej przeprowadzić transakcję bankową, jeszcze dziś. I jest jeszcze jedna sprawa. Mam taki pomysł żeby przesłuchać White’a w klatce Faradaya. Myślę, że ktoś może wykorzystywać go jako marionetkę by kierować kultem Dzieci Raajnesha w taki sam sposób jak kierował więźniami by wykraść dyski z komisariatu, poprzez wszczepy neuronowe. Na pierwszym posterunku powinni mieć odpowiednią salę przesłuchań, ale potrzebny mi nakaz, najlepiej z opcją odprowadzenia na miejsce.
Hicks nie był zadowolony z pomysłów. Ani trochę.
- A kogo ja mam przydzielić? Ktoś mu groził? - kręcił głową. - Jak będzie przelew to można go schować na trochę, ale nie mamy ludzi do zabaw w kotka i myszkę. Wykorzystaj bardziej swojego partnera! - trzeba dodać, że za czasów Ferro nigdy nie była tak często widywana w pojedynkę. - I na cokolwiek w co wierzysz, przemyśl najpierw całą akcję, dopiero ją rób. Z Whitem będziesz miała jedną szansę. Bez dowodów możemy raz go posadzić nawet na kilka godzin, albo wciągnąć gdzie chcesz. Raz. Potem ci wszyscy, którzy się w to wciągnęli, zaczną urywać nam łby.
- Dobra, obgadam to z Ferro… - ugryzła się w język bo przecież nie był już jej partnerem i nie powinien mieć choćby wglądu w akta sprawy. - Proszę wystawić ten nakaz na White’a, szefie. Użyję go jak będę na sto procent pewna ale chcę go już mieć w kieszeni gdyby użycie go się okazało nagle koniecznością. A West… Jak nie mamy ludzi do ochrony to ja go wezmę do domu na noc. Teraz go zostawiam, niech zrobią te przelewy i kują żelazo póki gorące.
 
Sekal jest offline