Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2019, 18:44   #12
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
- Tanie pochlebstwa nigdzie cię nie zaprowadzą Złotko. Miło być docenionym lecz jestem tylko skromnym mieczem Caina może tylko nieco bardziej zdobionym. Sam zbyt często stosowałem podobne komplementy jeszcze za śmiertelnego życia żeby nabrać się na maski i sztyletów języki które stosują na mnie inni.- Odpowiedział kobiecie z uśmiechem, w myślach dziękując zmarłym towarzyszom z Renegatów, którzy poprzez swoje obsesje operetkowe nauczyli go podobnych gadek. Cierń mógł sobie mówić co chce, ale przy obcych lepiej dorobić sobie mordę skromnego kapłana - Przedstawicielkę której Sfory mamy okazję gościć?- Spytał.
- Och, wybaczcie, należę do Neonowych Aniołów - odpowiedziała kobieta.
- Powstań moje dziecko - rzekł czarny cień spokojnie wskazując ręką by dziewczyna się uniosła. Uśmiechnął się jednak nieznacznie. Może w uznaniu, może w rozbawieniu.
- Nie chciałam was urazić, a jeśli tak się stało to przepraszam - powiedziała motocyklistka, podnosząc się z kolan. - Nie radzę sobie zbyt dobrze z tymi wszystkimi konwenansami. Wprawdzie dostaję podpowiedzi, ale nigdy nie wiem, które są szczere, a które służą tylko temu, by zrobić ze mnie głupca… głupczynię? Hmmm… Tak czy inaczej, chcę tylko zapewnić o swojej gotowości do pomocy, jeśli potrzebujecie przewodnika po okolicy. Mogę wam pokazać najlepsze lokale i pokazać, jak się tu można zabawić. Poznać z innymi imprezowiczami. Potrzebujecie może kółek? Mogę załatwić wam dobre motory - zaoferowała.

Jakub nie powiedział ani słowa na takie dictum. Rzucił tylko wymowne spojrzenie Cierniowi. Sprawa wymagała nie tylko złotego języka (bo tym też wyróżniał się Mac), ale też autorytetu przywódcy sfory.

Mac zamknął drzwi na zasuwę cały czas gotów do walki gdyby zaszła taka konieczność.

- Jestem Malachi de la Dragos. Biskup tego cudownego miasta. Wasz nowy zwierzchnik. To mnie posłano, to mnie szukasz. - oznajmił Czarny Cierń.
- Biskup? - zdziwiła się. - Myślałam, że będziesz Arcybiskupem. Biskupów mamy już trzech, tylko się ze sobą gryzą, nie wiem czy potrzeba nam kolejnego...
Tzimisce zastanowiły słowa wampirzycy. Uznał jednak, że inne kwestie należy poruszyć najpierw:
- Zdejmij kask i przedstaw tak siebie jak i tego, kto szepce ci do ucha, dziecko - rzekł władczo.
- Oczywiście! Wybaczcie, gdzie moje maniery…
Kobieta zdjęła kask i uśmiechnęła się przepraszająco.



- Nazywam się Ann Jane Living, Rodzina mówi mi zwykle "Anjali", zaś przyjaciele wołają "AJ". Jeśli jednak wolicie nazywać mnie "dzieckiem" albo "złotkiem" to nie mam nic przeciwko, całkiem słodkie są to określenia. Jeśli zaś chodzi o osoby, które mi radzą to jest ich tak wiele, że nie wiem nawet czy kogoś nie pominę, ale postaram się wymienić jak najwięcej… Więc tak… - zaczęła liczyć na palcach - Cassandra, Theo, Brudny Ben, Lizzie, doktor Granger, Milo, Smutny Ivan, doktor Norton, Tony, Jeannette, Therese, Brat Bernard, Ferdynand, Dominic, Scott, Michael, Raymond, Jack Nożownik, Mary Blake, Jackie oraz banda nerdów składająca się z Dev/Nulla, TickTockMana, Amarocka, JayScotta, Alika, Badgera, Omniego, WitchHazela i Nette Tańczącego Chomika… A, i jeszcze Rhia! Kobiety też mogą być w końcu nerdami.
- Gdzie jest twoja sfora i czy mówisz w jej imieniu? - dopytał po chwili. Swym nadprzyrodzonym okiem nadal przeszukiwał okolicę. Nie był pewien, czy ta dziewczyna nie stanowiła jedynie dywersji dla nadchodzącego ataku. Czujność i skupienie. Dzięki temu nadal żył.
powiódł również wzrokiem po ciężkich zasłonach skrywających okna. Chroniły nie tylko przed promieniami słońca, ale i również przed snajperami i szpiegującymi rubinowymi wiązkami mikrofonów laserowych, choć w tym ostatnim przypadku nie była to całkowita ochrona, wymawiane słowa potrafiły wprawić w wibracje parapet i ramę okna, a laser potrafił je przetworzyć na dźwięk... Czarny cień na moment zadumał się nad siłą słowa. Nie tylko poruszało serca i zmieniało myśli, ale i potrafiło wpływać na otaczającą ich materię.

- Hmm, szczerze mówiąc to nie mam pojęcia gdzie są. Pewnie na jakimś odlocie. Albo kilku różnych. Nie jesteśmy jakoś super zgrani. A ja to w ogóle, bo jestem "ta nowa", wiecie jak to jest… Wiecie, prawda? - uśmiechnęła się niepewnie. - No i ten, mówić w ich imieniu to mogę tylko w takim stopniu jak każdy inny członek Sfory. Jesteśmy niebieskimi ptakami fruwającymi wśród kolorowych świateł wielkiego miasta… - rozmarzyła się lekko. - Ale jak chcecie to mogę ich poinformować o waszym przybyciu - zaoferowała.
Mac przez jakieś czas słuchał w skupieniu - Więc jesteś z klanu Malkava i słyszysz głosy przyjaciół którzy odkrywają przed tobą to co ukryte ? “Niebieski Ptak” też kiedyś taki byłem Złotko… Miles Davis tak żył, i stworzył coś pięknego co przetrwało jego śmiertelne życie. My jednak jesteśmy czymś więcej! Jako dzieci Kaina mamy obowiązek do spełnienia. Zbyt długo zapomnieliście czym powinna być Sfora i jaka jest rola Sabatu. Nie ma nic złego w dobrej imprezie czy walce od czasu do czasu lecz zapomnieliście o naszej misji.

Bez powołania jakim jest członkostwo a Armii Praojca wpadniesz w objęcia Bestii bo w przeciwieństwie do śmiertelnych nie mamy tego twórczego ognia w duszach więc musimy go zastąpić dyscypliną. Jeżeli tego nie zrobimy, nie będziemy gotową i czujną wspólnotą. Przybędą Przedpotopowcy aby przerwać naszą imprezę, pochłonąć naszą krew oraz dusze! Tylko jako zwarta armia pod wodzą Kaina mamy szanse na zwycięstwo ale wpierw musimy się okazać godni jego uwagi. Jeżeli tego nie zrobimy skończymy jak rozpierdolony klan Ravanosów! Nie możemy już wątpić ani kłócić się między sobą skoro mamy dowody na istnienie Przedpotopowców!-
W Torreadorze obudził się kapłan neofita przemawiał z pasją i żarliwą wiarą tak jakby przekonanie rozmówczyni było najważniejszą rzeczą we wszechświecie.

Anjali wpatrywała się w przemawiającego jak w przepiękny obrazek, a oczy jej błyszczały z podekscytowania. Kilkukrotnie pokiwała głową, zgadzając się ze słowami rozmówcy.
- Czy rozumiesz mnie AJ? Dziś jest pierwszy dzień twego pięknego Nieżycia twej nowej posługi w słusznej sprawie. Czy możesz nam opowiedzieć o tych wojujących biskupach? Trzeba będzie doprowadzić ich do porządku! Chciałbym też żebyś opowiedziała nam o swojej Sforze sądzę że zwołanie ich byłoby dobrym pierwszym krokiem w naszej misji nie sądzicie Bracia?- Mac Spojrzał się pytająco po kompanach.

Malachi przytaknął słowom Macka.
- Całkowicie słusznie. - odparł Toreadorowi.
Przez chwilę badał twarz dziewczyny. Było w niej coś urzekającego. Była tak głupiutka, czy tylko udawała? A jej sfora? "Na odlocie"? "niebieskie ptaki"? de la Dragos przemilczał, zmuszając się, by nie okazać zniesmaczenia.
- Jednak po kolei, po kolei. - uśmiechnął się Malachi serdecznie.
Potem zwrócił się do Ann.
- Droga AJ. Usiądź moje dziecko i opowiedz nam wszystko. - Czarny cierń skinął na stojące przed nim, po drugiej stronie stołu krzesło. Miało siedzisko obite czerwonym aksamitem i o klasycznie wyciętym oparciu. Iskra miał znakomity gust. I choć nie były to antyki, które jednak znacznie przewyższały klasą i jakością te nowożytne podróby, to Tremere mimo znikomego czasu nad wyraz sumiennie zadbał o wystrój apartamentu.
- Bardzo się cieszę, że do nas przyszłaś. - rzekł uśmiechając się ciepło, niczym dobroduszny ojciec.
- Nie martw się, myślę, że twoje źródła najzwyczajniej wyprzedzają zdarzenia nieco. Dziś jestem biskupem, a gdy zaprowadzę porządek... - Czarny cierń wzruszył nieznacznie ramionami, jakby mu na tym nie zależało, iskry w jego oczach mówiły jednak coś zupełnie innego.
- Zacznijmy jednak od tych trzech biskupów. Kim są, z jakich sfor. Kto ich uznał? - Zapytał Malachi.

- Mamy trzech Biskupów, każdy uznany chyba jedynie przez samego siebie - znów zaczęła liczyć na palcach. - Pierwszym będzie Chevejo Niebieski Rekin ze sfory Surfer Sharks. Podobno ta okolica była jego terenem jeszcze zanim powstało miasto. Gość nie jest zbyt towarzyski, ale jego Sfora jest spoko, wyluzowani goście. Gangrele i Tzimisce, jeśli to was interesuje. Drugim będzie Max Red ze sfory Red Eyes, tej najliczniejszej. Słyszałam, że go zabili, ale uciekł. Wredny typ, krwiożerczy. Totalnie nie potrafi dać na luz. No i jest Czarna Wendy z klanu Brujah i sfory Bats out of Hell. Plotkują o niej, że przemienił ją ten sam gość co pociachał Max Reda i dlatego ciągle z nim wojuje. Jej ziomki potrafią być imprezowi jak Neonowe Anioły, wojowniczy jak Czerwone Oczy i wyluzowani jak Rekiny. Są tam też dziewczyny takie jak ja… jak to powiedziałeś? "Z klanu Malkava", o!

- Wszystko po kolej Złotko, porozmawiajmy jeszcze przez chwilę, wybacz że zarzucam cię tymi pytaniami lecz zawsze byłem gadułą. Chciałbym jeszcze wiedzieć czy dowiedziałaś się o nas od przyjaciół w twej głowie czy też Neonowe Anioły mają jakieś system szpiegowski w mieście ? - Mac chciał wyciągnąć z dziewczyny tyle informacji ile się da bo nigdy nie wiadomo czy za godzinę nie zabije jej jakieś sztywniak z Cammi albo łowca wtedy źródełko wyschnie.
- Ja również jestem ciekaw, słodka Aj, Jak nas znalazłaś? Czy głosy kazały ci tu przyjść, czy może ktoś inny? - Malachi martwił się nieco, czy okazali się nieostrożni, czy ich zabezpieczenia okazały się niewystarczające? - Czy twoja sfora wie, że tu jesteś?

- Neonowe Anioły? Wątpię, by ktokolwiek z nich wiedział… - zastanowiła się. - Nie, chyba nikomu nie mówiłam. Moi doradcy właśnie mi mówią, że było to równie niemądre co zdradzanie się z tym przed wami, ale ja sądzę, że są po prostu paranoiczni. A ja nie chcę być paranoiczna. Mam paranoików w Rodzinie i nie jest to nic miłego… A co do tego jak tu trafiłam, to przywiodła mnie tu Gwiazda Betlejemska - dotknęła palcem amuletu. - Zawiera odłamek komety, która zwiastowała narodziny mesjasza. Zawsze mówi mi, gdzie powinnam się w danym momencie znaleźć. Prowadzi niczym mędrców ze wschodu.

Malachi uśmiechnął się. Dziewczyna była urocza, nie ogarnięta, lecz urocza. - Ostrożność, to coś innego niż paranoja. Lecz dobrze postąpiłaś. A nas nie musisz się obawiać. Dbamy o naszych przyjaciół, a przyznaję, że chyba cię polubię Aj. - przez chwilę rozważał, czy nie odebrać dziewczynie gwiazdy. Zapewne ciekawy artefakt. Porzucił jednak szybko tą myśl.
- A teraz drogie dziecko, opowiedz mi o członkach twojej sfory. Jak się nazywają, z jakich klanów pochodzą, i jakie stanowisko dzierżą. A także, czy wspieracie któregoś z tamtych biskupów? - kontynuował de la Dragos.
Chciał zapytać jeszcze, "co potrafią", albo, "jakimi zdolnościami dysponują", był jednak przekonany, że dostanie listę zawierającą zarówno dłubanie w nosie, odegranie "Jingle bells, jingle bells " bekając jak i podobne bzdety. Zdecydował, że zostawi sobie to na później.

- No to jedziemy według listy - znów zaczęła liczyć na palcach. - W Neonowych Aniołach są:

Cass Złamany Paznokieć - największy showman.
Malowana Cindy - królowa garażu i cesarzowa helipadu.
Matt-G - pogromca zombie i gość od mapy.
Emilia Queen - specjalistka od boom boom.
Max Killigan - trendsetter i esteta.
Smokefish - szaman.
Pink Perry - twardziel nad twardzielami i mistrz ukulele.
Pawzee - futrzak, maskotka.
No i ja, "ta nowa", ale liczę na coś w stylu "bogini tańca i wicekrólowa motocykli".
Co do klanów to nie jestem pewna. Wiem tylko, że jestem jedyną Malkavianką; Pawzee to Gangrelka, bo to widać; no i Perry to brzydal. A Biskupów nie wspieramy, te ich ciągłe konflikty emitują złe wibracje, więc wolimy ich unikać.


Czas było się dowiedzieć czegoś o wrogach. To jest tych, którzy nie byli równocześnie teoretycznymi sprzymierzeńcami... Czarny Cierń oparł podbródek na opartych łokciami o stół rękach.
- A co wiesz o siłach Camarili? Opowiedz mi proszę, co wiesz o księciu. Znasz może jakieś wampiry należące do Camarili? Imiona, ich klany, gdzie można ich znaleźć lub jak się z nimi skontaktować, jaki status mają w Camarili? A co z niezależnymi wampirami? Znasz jakiś? A może słyszałaś coś o Małym Haiti?

- Ojej, tyle pytań naraz… Uhm, z Małego Haiti to raz znałam bębniarza. Całkiem spoko był. A tak poza tym to raczej nieprzyjemna dzielnica. Chociaż Smokefish lubi się tam wyprawiać, bo łatwo złapać kogoś z dragami we krwi… Co do wampirów niezależnych to słyszałam plotkę, że mamy kogoś z Giovannich w mieście, jakąś bogatą babkę. Matt-G mówił, że jeśli to prawda to ją rozpłata, ale nie wiem czy zdąży. bo głosy mówią, że już ktoś inny na nią poluje… A co do Księcia i jego sługusów to wiem niewiele. Jest szeryf, Ventrue, czarna skóra a biały garnitur. Trzeba go unikać jak ognia. Poza tym wiem jeszcze o Primogenie Malkavian. Ma imię coś jak Alex, ale nie Alex, bo jest stary i pochodzi z Włoch, więc pewnie jakiś Alexio, albo inne takie. Próbował się włamać na mój mózgo-serwer, ale na szczęście taki tam zawsze ruch, że go chyba nieco przytłoczyło. A potem go Dev/Null z kumplami wykopali i postawili ogniościanę, więc już raczej nie wróci. Księcia nazywają "seledynowym",
widziałam go raz. Wpadliśmy na siebie przypadkiem. A może nie przypadkiem, bo Gwiazda mnie prowadziła? Nie pamiętam… Pamiętam za to, że skomplementował kolor moich oczu. Potem próbował rozsmarować mój mózg na ścianie przy pomocy colta anacondy, ale i tak myślę, że jest spoko. Jak na Księcia znaczy się. Bo wróg to wróg, ale ma styl. Taką aurę pewności siebie. Gdybym leciała na facetów, to na niego może bym poleciała. Znaczy, gdybyśmy oboje żyli. Ech… -
westchnęła i zamilkła, najwyraźniej zaplątawszy się we własnych myślach.

Mac z wielką uwagą słuchał słów dziewczyny - Wybacz Złotko że cię tak maglujemy ale ty tak ślicznie wszystko opowiadasz że aż trudno się powstrzymać. Obiecuję że niedługo ci się zrewanżuje mogę ci przekazać historię naszych przodków bo widzę że twoi Stwórcy zapomnieli opowiedzieć ci czym jesteśmy co jest obowiązkiem kapłana czyli moim. A może wolałabyś pójść ze mną do kina ? Mogę zaśpiewać ci kiedyś piosenkę albo opowiedzieć ci jak szmuglowałem wódkę w czasach prohibicji jeszcze jak byłem śmiertelnikiem... - Pociskowi zależało żeby Malkavianka poczuła się doceniona. Wydawało się że naprawdę jest zagubionym i zaniedbanym młodziakiem choć nie zamierzał zupełnie tracić przy niej czujności. Nawet nie kłamał co do propozycji wspólnego spędzenia z nią czasu zrobiłby to z chęcią. Uśmiech wampira szybko jednak zastąpiła smutna minka.
- To wszystko byłoby na pewno bardzo przyjemne i nic nie ucieszyłoby mojego martwego serca bardziej niż spędzenie z tobą czasu ale zanim będziemy mogli oddać się zajebistym balangą musimy uporządkować miasto. Czy mogłabyś skontaktować się ze swoją Sforą i wszystkimi innymi z którymi masz kontakt ? Musimy zwołać jakieś zebranie… Jak myślisz Cierniu powinniśmy zacząć od czegoś mniejszego czy od razu usadzić Biskupów ? Może powinienem pójść z naszą nowo poznaną siostrą w Kainie i zadbać o to żeby potraktowali jej zawołanie poważnie? - Zaproponował po części, dlatego że nie do końca ufał Malkaviance a po części, ponieważ nudziło mu się siedzenie na dupie.

- Wpierw chciałbym jeszcze zadać jedno pytanie naszej słodkiej Aj. - rzekł Malachi, na chwilę unikając odpowiedzi, co zrobić dalej. Nie chciał przedwcześnie zdradzać swych planów wobec nieznajomej, nie ważne jak uroczą i niewinną się jawiła. - Powiedz mi dziecko, co wiesz o innych sforach działających w mieście. Ilu mają członków, kto im przewodzi, kto jest ich kapłanem. Jakie stosunki mają z Neonowymi Aniołami. Któreś się szczególnie nie lubią, lub odwrotnie, któreś współpracują blisko ze sobą?

- Każdy sobie kołek skrobie, jak to mówi słynne porzekadło - odparła malkavianka. - Sfory raczej trzymają się swoich terenów i nie wchodzą sobie w drogę… Ta, chciałabym, żeby tak było - westchnęła. - Tak naprawdę to Czerwonoocy i Nietoperze drą ze sobą koty chyba bardziej niż z Księciem. Mówię wam, krew i futro latają w powietrzu. Rekiny raczej trzymają się na uboczu, ale potrafią być naprawdę terytorialne, a jak ktoś im próbuje wejść na głowę, to czasem sam może skończyć z odgryzioną. Głową znaczy się. Albo jakąś kończyną. Powinni zrobić grę komputerową w której odstrzeliwuje się wrogom kończyny. Z zombiakami na przykład. Albo kosmitami. Albo kosmicznymi zombie w kosmosie! To by była jazda, nie? Ekhm… Wybaczcie, zeszłam z kursu i prawie uderzyłam w górę lodową. Jeszcze nie powiedziałam o Neonowych Aniołach. No, to jest Sfora, która jest gotowa z każdym imprezować, jak długo ten ktoś nie ma kołka w dupie, jeśli rozumiecie o co mi chodzi. Najlepiej nam się układa z Rekinami, bo są wyluzowane, jeśli im się na płetwę nie nadepnie. Nietoperze też umieją się bawić, o ile akurat nie są na wojennej ścieżce. Wtedy robią się tacy, że bez kija nie podchodź, jakby ktoś wyssał z nich poczucie humoru i wlał do tęczowego słoja i zakręcił i schował w piwnicy na zimę… Jednak to Czerwone Oczy są najgorsze. Max Red chce, żeby go wszyscy słuchali, a wcale nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Reszta rzuca się o wszystko, chociaż większość z nich to pędraki ledwie od gruntu odrosłe, maleństwa co na przestrzeni ostatnich nocy z zakopanych w ziemi kłów wykiełkowały - pokręciła głową z ubolewaniem nad takim stanem rzeczy. - A, jeszcze o liczebność pytałeś. Neonowych Aniołów jest dziewięć, Rekinów sześć, Nietoperzy koło dziesiątki jeśli się nie mylę, a Czerwonych Oczu to nie wiem, bo to się za często zmienia. Raz jest tuzin, niedługo potem pół setki, potem dwie dziesiątki, potem trzy kwadranse i tak ciągle w kółko macieju; zasiew, przesiew; nie ogarniesz choćbyś próbował.]

- Dziękuję ci Ai. - rzekł Malachi. Wampir wstał od stołu dając znak dziewczynie by uczyniła to samo.
Potem zwrócił się do Mac. - Idź z naszą siostrą, jak zaproponowałeś. Przekażcie wieści,iż przybyli Bracia Apokalipsy, by z rozkazu Priscusa Sachy Vykosa zakończyć wewnętrzne waśnie w szeregach Armii Praojca. By wypełnić misję, o której tu zapomniano, a która jest naszą świętą powinnością i powołaniem. Niech przekażą, że zwołuje się wiec krwi, na którym sfory będą miały możliwość odnowić swe śluby przymierza.
Malachi obszedł stół i zatrzymał się przed dziewczyną. - Idź z moim błogosławieństwem dziecko. Przyczyniasz się do wielkiej rzeczy dla naszej sprawy. - wampir położył dłonie na smukłych ramionach Ai i ucałował ją w czoło. Po pocałunku pozostał jednak blisko, spoglądając jej w oczy. Niemalże zmysłowo pogładził ją po policzku. - Jesteś cudowna. - wyszeptał.
- Czeka nas dużo pracy. - rzekł już normalnie, wyprostowując się i spoglądając na Iskrę.
 
Ehran jest offline