Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2019, 18:52   #83
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Xavi tymczasem wstał i podszedł do lustra, by sprawdzić czy się w nim odbija. Odbijał się, tak samo pozostali. Pomacał i obejrzał w lustrze swoje zęby. Wyglądały całkiem normalnie.
- To coś… Xolotl… mówił komuś z was coś jeszcze, zanim zebrał nas razem? - zapytał. - Jak tam w ogóle trafiliście? Ja…ja już, kurwa niczemu się nie dziwię, ale nic nie pamiętam, odkąd mnie porwali.
- Sami go znaleźliśmy - stwierdził Ucho, - chociaż wychodzi na to, że to on nas do siebie doprowadził.
Opowiedział mu pokrótce jak dotarli na cmentarz.
- Przynajmniej was zapytał o zdanie - westchnął Xavi. - Nawet jeśli koniec końców i tak miał je w dupie. A właśnie, w nocy szukał cię jakiś koleś, kumpel Maniveli. Był wkurwiony, że strzelałeś do Narwańca i chciał, żebym cię namierzył. Dałem mu zmyślony adres. Ale to przez niego w końcu trafiłem do Xolotla. On i Narwańcy muszą być bliżej niż Xolotl przyznaje… sam już nie wiem, przedwczoraj świat był dużo prostszy. Puta, wszystko co normalne szlag trafił! - Javier, wykorzystując fakt, że gospodarz wyszedł, kopnął butem lustro, które pękło na dole.
- Jebany… - Alvarez wyszczerzył zęby. - Siedem lat nieszczęść.
Zarechotał.
- To nie tak dużo jak mamy żyć wiecznie - Javier zaśmiał się nerwowo. - Wiecie co? Nie jest tak najgorzej. Wczoraj jak nie odbieraliście telefonów myślałem, że wszyscy nie żyjecie. W sensie tak naprawdę, na amen. Dobrze was widzieć.
Perezowi minęła nagła wesołość. Nie wiedzieć dlaczego ciągle czuł, że wydał na Javiera wyrok i czuł się z tego powodu winny. Z drugiej strony Xavi stał przed nim i to z jednej strony go cieszyło, z drugiej zaś wywoływało jakiś bliżej nieokreślony niepokój.
- Ja też się cieszę - odparł w końcu.
Poszedł do sąsiedniego pokoju zadzwonić do Bacaba, a Xavi w tym czasie wypatrzył swój laptop, komórkę i pistolet. Leżały na stoliku obok miejsca, w którym się obudził. Obejrzał je dokładnie, włączył, przeskanował na spyware, rozkręcił i obejrzał pod kątem pluskiew - nie wiadomo właściwie po co, bo Xolotl i podobne mu istoty raczej nie wyglądały na będące za pan brat z technologią.
- El Nino, zbieramy się! - zawołał w końcu Ucho.
- Lecę! Czekaj, czy my mamy tu jakiś samochód?
To było dobre pytanie, zważywszy, że nie pamiętali jak trafili do domu Angelo.
 
Bounty jest offline