Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2019, 19:12   #11
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
eff’owi udało się znaleźć kilku najemników i jednego kupca, chętnych by spróbować swego szczęścia w grze w kości. W trakcie rozgrywki, zbrojni opowiedzieli elfowi co nieco o złowrogiej mgle, która blokowała dalszą drogę koczującym tu karawanom.
Elf prawie zapomniał o grze wsłuchując się w słowa żołdaków. Jego ciało przeszedł dreszcz ekscytacji, a uśmiech mimowolnie wykrzywił usta. Tajemnica, zagadka, przygoda - to było to na co Neff czekał!
”A co z…?” – Zbereźnik ponownie rozpoczął swój lament w jego myślach.
”Później!” – przerwał mu podniecony elf.
Raz jeszcze potrząsnął kośćmi w dłoni przed rzuceniem ich na ziemię. Szczęście zdecydowanie się do niego uśmiechało.

ra zakończyła się dla mistyka całkiem korzystnie. Dziesięć sztuk srebra przecież piechotą nie chodzi.
Siedział oparty o pień drzewa, obserwując zapierający dech w piersiach występ Artysty. W międzyczasie żuł małą gałązkę, by pozbyć się resztek jedzenia spomiędzy zębów.
Jeśli wierzyć temu co powiedzieli najemnicy, gdyby chciał wziąć udział ekspedycji, która miała zbadać tę tajemniczą mgłę, powinien porozmawiać z dziewczyną o imieniu Astine. Tuż po zakończeniu przedstawienia wstał i pewien podjętej decyzji pomaszerował w kierunku wskazanym wcześniej przez mężczyzn.

eff gotowy był do drogi wraz z nastaniem poranka. Ubrany był w długi zielony płaszcz z kapturem, pod płaszczem zaś nosił nieco ciemniejszą koszulę koloru zielonego oraz brązowe spodnie. Przez rozpiętą koszulę widoczny był drewniany amulet, wiszący na skórzanym rzemieniu.




Do pasa przypięty miał krótki miecz oraz sztylet. Nie nosił żadnej zbroi. Nie musiał. Jego długi łuk oraz kołczany ze strzałami spoczywały bezpiecznie na grzbiecie Khelbena, który spokojnie skubał trawę.
Rozejrzał się po zebranej tu grupie. Cieszył się, że w drużynie znalazła się Dzierlatka, którą zdążył już bardzo polubić.

Astine również sprawiała przyjemne wrażenie, a jej wilczyca pozytywnie kojarzyła mu się z boginią, w której pokładał ufność - Selune.
Dzierlatka, zgodnie ze swą pozytywną naturą, zaprzyjaźniła się z osobą o czarcim, lub diabelskim rodowodzie. Lis był pierwszą tego rodzaju istotą, którą elf widział.
Resztę grupy stanowili Szept (milczący mężczyzna, który wyglądał… przeciętnie), Drwal (postawny osiłek) oraz Zakonnica (wyglądająca na skromną, akolitka).
Wbrew pozorom taka zbieranina pozornie losowych indywiduów, przeważnie dokonywała najbardziej heroicznych czynów w historiach, które Neff tak chętnie czytał.

helben ze stoickim spokojem znosił zarówno ciężar ekwipunku na grzbiecie jak i tą dziwną mgłę, która otaczała ich ze wszystkich stron. Może nie tak dziwną jak jego nowy właściciel, ale i tak coś od czego muł wolał się trzymać z daleka.
Brrrrrrrry
Zdecydowanie wolałby być teraz w swojej ciepłej zagrodzie w stajni i zalotnie skubać uszko jakiejś samiczce, ale nikt nie powiedział, że życie dzielnego poszukiwacza przygód takiego jak on będzie należało do najłatwiejszych.
Paniczne zachowanie tego pozerskiego osiłka, na którym jeździł rogaty dwunogi, skwitował jedynie pogardliwym prychnięciem.
Tak to już było z tymi rumakami bojowymi. Prężą się dumnie niczym posągi, napinają muskuły, patrzą na ciebie z góry, a gdy przychodzi co do czego zwiewają gdzie pieprz rośnie na widok zwykłej myszki.
Z nieukrywaną satysfakcją przyjął klepnięcie po karku przez swojego pana i podsunięty pod pysk smakołyk.
”Dzielny mały” – usłyszał w głowie pochwałę.
Muł z odnowionym zapałem wznowił wędrówkę.
Niech się chowają wszelkie potwory! Khelben nadchodzi i biada temu kto zaryzykuje dobranie się do jego jabłek!
 

Ostatnio edytowane przez Koime : 10-03-2019 o 17:38. Powód: Zmiana składu drużyny
Koime jest offline