Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2019, 20:02   #135
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Z udziałem psionika

Szedł uparcie naprzód, byle dalej od epicentrum starcia. Czuł się jak ranny żołnierz, szukający schronienia poza polem bitwy. Obecność towarzysza podnosiła na duchu i sprawiała, że łatwiej było znosić trudy marszu. Rozpryskujące się organiczne pociski spadały coraz rzadziej. Na całe szczęście, bo wkrótce dalsze niesienie tarczy stało się niemożliwym. Zasapany z prawdziwą ulgą cisnął drzwi na żwir. Skafander i ubranie pod nim lepiło się do ciała. Biolog zdjął maskę, by wziąć kilka haustów powietrza przesyconego jakimś nieznanym zapachem. Potrzebował tego, gdyż pot zalewał mu oczy. Rozejrzał się po okolicy. Stał wśród ruin zalanych wodą. Hałdy i usypiska gruzu otaczały ich ze wszystkich stron. Nie był pewien gdzie jest. Wyglądało na to, że to dawne zabudowania nad rzeką. Rdzawa mgła dodawała obcości temu miejscu. Oszukiwała zmysły, zsyłała ponure myśli. To nie było miasto, które pamiętał... Teren zdawał się być ich wrogiem i wysysać siły witalne. Na innej planecie Mervin nie czułby się bardziej obco... Jednak szedł niezmordowanie naprzód. W głowie kołatało słowo: Katedra... Był w niej kiedyś, oddając hołd podziwianemu przez siebie Darwinowi. Pamiętał jasny marmur nagrobnej płyty. Jakże to było dawno... Może właśnie deptał resztki tego nagrobka pośród lawiny kamieni? Nie sposób było to ocenić. Powoli tracił nadzieję, na znalezienie opactwa. Szczęściem byłoby w ogóle znaleźć jakieś schronienie. Miał poczucie, że są odkryci na tej przestrzeni, prosząc się o kłopoty. Niebawem jakieś cholerne zjawisko czy stwór ze strefy zainteresuje się parą zmęczonych wędrowców...

I nagle zsunęli się w dół gruzowiska. Wilgraines instynktownie ochronił się przed całkowitym upadkiem. Patrzył na Polaka, który kilkanaście metrów niżej, podnosił się ze żwirowo-wodnej pułapki. W jednej chwili zapadł się głębiej. Wyglądało to jakby wpadł do bezdennej studni... Mervin nie zdążył nawet krzyknąć jego imienia... Pełen najgorszych przeczuć ostrożnie schodził po osuwisku. W kilkumetrowej jamie dojrzał hibernatusa. Żywego. Dopiero po chwili dotarło do niego, że sam rozdarł materie skafandra, na długości kilkunastu centymetrów... To zahamowało bezwładny upadek i sprawiło, że nie leżeli obaj na dnie krypty... Krypta! - olśniło go w tej samej chwili. Jak mógł tego nie dostrzec! Resztki sklepienia, pochylone łuki, zalane wodą nawy... Westminister Abbey było tylko cieniem czasów świetności... Ale gdzieś tutaj musiała być kryjówka stalkerów. Z pewnością była w jakiś sposób zamaskowana.

- Hej tam na dole! Trzymasz się kolego?! - zawołał, kiedy zdjął już maskę. - Jest tam coś, co może wskazywać na kryjówkę naszych przewodników? Jakieś zapasy lub kadzidełka? - niechcący zabrzmiało to trochę jak żart z szamanizmu stalkerów.
- Spróbuję znaleźć inne zejście do katakumb. To, że nie skręciłeś karku to istny cud...

- Kurwa mać - zaklął po polsku Marian, a chwilę później spoglądając na Mervina - Bloody Hell! Nic mi nie jest... chyba. Czarno tu, nic nie widać. Dołączysz? Nie? Tak myślałem. Rozejrzę się tutaj, w razie czego mam linę, może mi pomożesz stąd wyjść?


Mervin ocenił wzrokowo w której części budowli mogli się teraz znajdować. Czy to kaplica, czy jedna z bocznych naw? Nie chciał niepotrzebnie ryzykować i narażać się na kontuzję, więc wykluczył opcję swego zejścia na dół. Możliwe, że wkrótce pojawią się tutaj inni członkowie drużyny i dobrze byłoby mieć jakiś bezpieczny punkt obserwacyjny pośród ruin.
- Rzuć mi linę to pomogę ci się wydostać! - biolog rozejrzał się, analizując gdzie mógłby przywiązać jej koniec i wesprzeć rannego kolegę w wydostaniu się z pułapki.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 28-02-2019 o 22:06.
Deszatie jest offline