Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2019, 20:24   #104
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Szpital kliniczny, podobnie jak i wojskowy, miał swoje zabezpieczone przed każdym rodzajem podsłuchu sale konferencyjne i jedną z nich Liu zarezerwowała jeszcze w drodze. Nie była duża, zaledwie kilka miejsc, doskonale nadawała się do tego co miało się tu odbyć. Przybyli do niej mniej więcej jednocześnie, wymieniając proste uprzejmości. Uwagę mężczyzn szczególnie przykuła nieznana im kobieta, która to miała zastąpić Psyche. Mierząca około metra siedemdziesięciu, szczupła lecz wyraźnie wysportowana, zdradzała podobne symptomy korporacjonizmu co Azjatka podczas oficjalnych rozmów: wystudiowane gesty, słowa, twarz nie zdradzająca uczuć. Badawcze spojrzenie ciemnych oczu. Tylko strój się różnił - wojskowo-sportowy styl nieznajomej mieścił się w bluzie za pępek, obcisłych spodniach i ciężkich butach, co było przeciwieństwem drogiego zielono-białego kostiumu Liu, który ściśle przylegał do ciała i bardzo umiejętnie podkreślał krągłości w ten sposób, że przyciągały wzrok. To właśnie ona zgodnie z oczekiwaniami zaczęła to spotkanie.
- Dziękuję za przybycie. Kye, Mik - skinęła mężczyznom - to jest Angela, agentka tej samej klasy co nasza zaginiona Psyche. Angela to twoi nowi współpracownicy, Kye Remo oraz Mik Maroldo - przedstawiła ich sobie, a na twarzy nowopoznanej pojawił się uśmiech zmieniający twarz zupełnie. Te wargi mogły nie być prawdziwe, ale za to były ponętne! Faktycznie, ta sama klasa. Uniosła się i podała im dłonie.
- Miło poznać - ścisnęła po wojskowemu. - Nie zdążyłam jeszcze zapoznać się z całym materiałem, ale znam już zakres naszego zadania. Mogę prosić o krótki raport na czym obecnie stoimy i jakie są najbliższe cele? - zapytała, a Liu pokazała, że ona także chętnie wysłucha.
- Mi również - Remo odwzajemnił uścisk. - Może jeszcze powiem na początek, że zostałem oddelegowany do tej sprawy bezpośrednio, co przełoży się na czas, jaki mogę temu poświęcić. W tym momencie możemy niepodważalnie stwierdzić, że osoba stojąca za porannymi atakami to nie kto inny jak Zbawiciel, domniemany przywódca Free Souls oraz jego armia netrunnerów. Z tym problemem prawdopodobnie sobie poradziliśmy, namierzyłem wszystkie połączenia docierające do miejsca, które zaatakowaliśmy. Nasi ludzie zgarniają jedno po drugim. Natomiast nie mamy żadnej informacji co dalej z Navarro, czyli właśnie Zbawicielem - Murzyn mówił powoli, bo w tym samym momencie zbierał myśli i sam nad tym dumał. - Wbrew temu co ogłaszamy oficjalnie, nie skreślałbym Psyche. Wysłała mi sygnał alarmowy niedługo po eksplozji. Wiadomo coś więcej o niej lub samym wybuchu? Nasze ekipy znalazły jakieś ciała? - skierował pytające spojrzenie na Liu.
- Znaleziono Psyche, częściowo pod gruzami. Żyje, trwa akcja wydobycia jej - poinformowała ich Liu. - Szukają nadal śladów, bez wątpienia cała stara linia metra została zaminowana. Nie uważamy, aby nasza agentka została skompromitowana, oficjalnie ciągle zdradziła i pozostaje w ruchu. Zbawiciela nie znaleziono, będziemy się starać potwierdzić czy także znajdował się pod ziemią w chwili wybuchu i czy nadal żyje.
- To bez znaczenia - Mik wzruszył ramionami. - Przecież to nie człowiek tylko program komputerowy. Sam mówił, że ma kopie zapasowe. To ciało dla niego jest jak bryka, z której może się przesiąść do innej.

Cyborg wyglądał zaskakująco świeżo, nawet opuchlizna na gębie całkiem mu zeszła. Musieli go nafaszerować konkretną chemią i nie żałować najnowszych zdobyczy technologii medycznej. Ale gdyby żałowali byłby dawno martwy. Przywitał ich w zielonej szpitalnej piżamie - stroju, w którym ostatnio często go widywano - tłumacząc, że jeszcze czeka aż przyślą mu nowe ciuchy. Uścisnął z pozbawionym entuzjazmu uśmiechem dłoń Angeli. I wyraźnie spochmurniał, gdy wspomniano o Psyche. Maroldo nie był korporacyjnym graczem, nie potrafił utrzymywać pokerowej twarzy.

- Co do Psyche - podjął - ważne, żeby wszyscy poza nami myśleli, że zdradziła. Dlatego tam na parkingu mówiłem co mówiłem - wyjaśnił Liu. - Zbawiciel mógł mieć tam kamery, a z ruchu ust da się odczytać słowa. Ale skoro wezwała pomoc z firmy to nie wiem czy da się tą fikcję utrzymać. Duże ryzyko, nie mi o tym decydować.
- Skoro podjęła taką decyzję, to coś musiało nią kierować - Remo spróbował zakończyć na razie ten temat. - Będziemy wiedzieli za jakiś czas. Najbliższe kroki? Poszukiwanie Zbawiciela i tej kobiety także zmodyfikowanej przez SI. Do tego mamy Izaaka, któremu mieliśmy wszczepić pluskwę. Niestety miała zrobić to Psyche. Angela, podjęłabyś się bycia czarującą i łatwą kobietą? - zapytał bezpośrednio nowej agentki. - Poza tym musimy skontaktować się z panią Basri oraz szukać dowodów udziału Kalisto. To wszystko z najważniejszych spraw, o których ja wiem i sobie przypominam na chwilę obecną. Mik?
- Pozostaje jeszcze utrzymanie przy życiu Jin-Tieo i wspieranie The Rustlers w wojnie gangów - zauważył Maroldo. - Ale teraz gdy pozbawiliśmy Free Souls, choćby chwilowo, głowy, a Jin dostał dostawę broni, powinno pójść z tym łatwiej. Gdybyśmy wykopali trupa Navarro, można by go przekazać Jinowi, żeby mógł przypisać sobie chwałę. Plus trupa jednego z cyborgów, zrobić trupom filmik z Jinem i jego ludźmi. Key? Rozpuścić pogłoskę, że za Free Souls stoi korpo… Jeśli jeszcze nie mamy dowodów to je sfabrykować. Wojna na Bronxie to nie tylko broń i forsa… to wojna, jak to się mówi… no. O rząd dusz. Propaganda i szacunek mają znaczenie. Kurewsko duże. Sorki.
- Problem w tym, panie Maroldo, że rzucanie oskarżeniami mogłoby mieć zbyt duże konsekwencje - Liu wysłuchała ich uważnie. - Zgadzam się, aby nazwa naszej konkurencji pojawiała się tu i ówdzie. Musi jednakże wychodzić z ust mieszkańców Bronxu i nie może być uogólnieniem. Nie chcemy, aby zostało to przeinaczone i wszystko co złe skierowane ku wszystkiemu, co podpada pod nazwę "korporacja".
- Trup za to mi się podoba - Angela kiwnęła głową. - Jak nie prawdziwy to możemy coś spreparować. Skoro nasz cel chwilowo może niedomagać, to dobry moment na uderzenie. Czy ktoś może wyłączyć policję z regionów, w których chcielibyśmy działać? - skierowała wzrok na Liu, która pokręciła głową.
- To sprawa osobista pana burmistrza, mieszanie się w nią może zostać wydane opinii publicznej i nici z odciągnięciem od nas uwagi. W najbliższych dniach będziemy eskalować, że uderzono na nas, więc to na pewno nie my.
- Może ktoś uwierzy - agentka roześmiała się dźwięcznie, a jej twarz na tę chwilę straciła poważny, zacięty wyraz. Jej wzrok spoczął na Remo. - Mogę podłożyć pluskwę. Uważacie, że ten White i trzecia z nich współpracują ściśle pod okiem SI?
- Udało ci się coś ciekawego wydobyć z serwerów? - dopytał Mik.
- Nic co umiałbym rozszyfrować. Dlatego potrzebna mi pluskwa w Izaaku, wtedy mogłoby to nabrać więcej sensu. Niestety nasi przyjaciele z policji zgubili to SI, które teraz ganiamy po całym świecie - Remo się skrzywił. - Wiem na pewno, że wszystkie osoby stworzył ten sam byt, w jakiś sposób muszą być ze sobą powiązane. Tworzył je na podstawie innych prac, na papierze całkiem rozłącznych, nie umiem więc wskazać punktu styku - powiedział na użytek Angeli.
- W porządku, zgadzam się w pełni na wasz plan działania dopóki nie wyrównamy stanu wiedzy - Angela skinęła głową.
- No dobrze, czy złapanie lub stałe wyeliminowanie tych osób, przy założeniu złapania SI rozwiąże związane z nimi problemy? Czy to czego tu jesteśmy świadkami będzie działać nawet bez swoich założycieli? - zadała pytanie Liu.
- Jeśli pojawią się inni, już ludzcy liderzy, to organizacje przetrwają. W przypadku Dzieci Rajneesha stawiałbym, że tacy się wyłonią. W dwóch pozostałych przypadkach mam za mało danych, ale tam liderzy nie wyglądali na takich, co otaczają się zewsząd innymi ludźmi. Stąd tyle trwało namierzenie choćby jednego z nich - Remo przedstawiał teraz teorię, bo dowodów na przyszłość nie posiadał. - Nie potrafię postawić twardej hipotezy na żaden z tych przypadków. Potrzebujemy dorwać przynajmniej jedno z nich, zhakować i w ten sposób wymusić zamknięcie operacji.
- Do Free Souls wstąpiło paru zdrajców z The Rustlers - rzekł Mik. - Ale większość albo już nie żyje albo jest w naszych rękach, jak Jay L, którego zaraz pojadę przesłuchać. Wątpię, żeby zbuntowane gangi dogadały się, gdy zabraknie Zbawiciela i źródła Odlotu. Poradzicie sobie z Whitem czy wam pomóc? - zapytał Remo i Angelę.
- Jeśli to tylko podłożenie pluskwy to sobie poradzę jeśli ktoś mnie przedstawi - odparła bez zawachania kobieta.
- Dobrze, w takim razie niech to będzie nasz plan na najbliższy czas - zgodziła się Liu. - Macie możliwość spotkania się z tym Izaakiem? W międzyczasie pracujcie nad dezinformacją i zacznijcie ogłaszać, że przywódca Free Souls nie żyje. Macie całe wsparcie, jakie mogę wynegocjować do tego zadania, wraz z aktywnym poszukiwaniem…
Przerwała, zerkając na holo. Zmarszczyła czoło, zanim podjęła wątek.
- Właśnie dostałam informację, że pod gruzami znajduje się ciało. Psyche potwierdziła, że należy do Manuela Navarro. Spróbujemy je wydobyć. Zbawiciel będzie miał problem z powrotem, kiedy pokażemy na Bronxie, że zginął, prawda? Pozostaje jednak też druga kwestia: jak udowodnimy, że we wszystkim macza palce Kalisto?
- Może to wcale nie Kalisto - Maroldo wzruszył ramionami. - Może to ściema, dezinformacja. Ale ktoś strzela temu miastu niechcianą palcówę na sto procent. Dziesiątki cyborgów, tony sprzętu, materiałów wybuchowych i broni, nieruchomości, produkcja Odlotu, zakłócanie sieci w całym Nowym Jorku… - wyliczał na palcach - dziesiątki milionów e-baksów co najmniej. Setki raczej. Dzieci Rajneesha mogą dostawać datki od bogatych członków, ale też mają spore wydatki. Pozostaje Luxury Goods. Nie jako źródło finansowania, bo to za mała firma, ale jako pośrednik. Musimy prześwietlić finanse Luxury Goods, key? I ciągle liczę, że nasi spece ustalą pochodzenie sprzętu, który zdążyli zabezpieczyć. To już nie moja broszka. Wieczorem powiem gdzie dostarczyć trupa Navarro. Zbadajcie go do tego czasu, ale na za wiele bym nie liczył, on tą śmierć miał w planie.
- Izaak odwołał po porannych wydarzeniach spotkanie wyznaczone na dzisiejszy wieczór - Remo odniósł się do wcześniejszego pytania. - Będę się starał wyznaczyć następny termin jak najszybciej, ale tu muszę działać ostrożnie i przez pośrednika. White nie może odbierać tego w żaden sposób jako zagrożenia, bo będzie czujny. To nie zwykła pluskwa, a wirus, który musimy wgrać mu do mózgu. Wtedy prześwietlimy nie tylko jego działania, ale także to jak działa wgrane tam przez SI oprogramowanie. Odnośnie udziału stron trzecich, zgadzam się z Mikiem. Prześwietlenie finansów i źródeł wygląda na dobry start.
- No dobrze, mamy jakiś plan - Liu skinęła głową. - Skupię się dziś na analizie tego co już mamy. Niestety nie możemy swobodnie rozmawiać na odległość, potrzebujemy grafika spotkań. Będę je wyznaczała w różnych miejscach, co dwanaście czy dwadzieścia cztery godziny. Czasami ktoś pojawi się za mnie, nie możemy być widywani razem w publicznych miejscach. Jakieś pomysły jak to najlepiej rozwiązać? Dzisiejsza konferencja pokazała, że sieć nie jest dobrym sposobem, nie możemy liczyć na to, że Zbawicielowi nie pozostały żadne zasoby w tej kwestii.
- Samochód - zasugerował Maroldo. - Za każdym razem inny i skanowany na pluskwy. Opancerzony na wszelki wypadek. Przyjeżdżaj nim i zgarniaj nas z podziemnych parkingów, na przykład przy centrach handlowych. W ten sposób jeśli ktoś śledziłby nas dronem, zgubi trop. Ustalmy miejsca teraz, później w wiadomościach będziemy podawać tylko sektor parkingu i godzinę, to nic nikomu nie powie. Możemy zacząć od parkingu przy Bronx Terminal Market, to zaraz za rzeką, bezpiecznie. Spotkania góra raz na dobę, o różnych godzinach. Poza tym podejrzewam, że często będziemy się widywać tutaj - uśmiechnął się niezbyt radośnie.
- Może wcale nie musisz się spotykać z grupą operacyjną? - Kye zapytał Liu, już żałując, że to zrobił. - Zgodnie z moją nową rolą mogę się z nimi widywać, czasami i bardziej otwarcie. Zbawiciel i tak wie, że współpracowaliśmy w sprawie gangów. Będziemy udawać, że mamy go za zlikwidowanego. Zapis spotkań udostępnię. Pomysł z samochodami jest dobry, ale ja bym użył starych rzęchów z minimalną ilością elektroniki. Robię się paranoiczny - uśmiechnął się jak przy bardzo wisielczym dowcipie. - Firma ma na pewno coś kuloodpornego na podobne okazje. Przy każdym spotkaniu możemy ustalić czas i miejsce następnego, w zależności od postępów w sprawie.
- Zgoda, moja bezpośrednia obecność nie zawsze będzie potrzebna, szczególnie przy niezmiennym kierunku działań - kobieta skinęła głową. - Dobrze, pierwsze spotkanie jutro rano. Mam nadzieję do tego czasu dowiedzieć się o finansowaniu Free Souls, wasze główne zadania to ustawienie spotkania z Whitem, ogłoszenie śmierci Zbawiciela poprzez The Rustlers i poinformowaniu panny Basri o zmianach jak również wyciągnięcie z niej informacji o statusie na dzień dzisiejszy po interwencji policji i wydarzeniach z poranka - podsumowała w charakterystyczny dla korpo sposób. Jeszcze brakowało, aby wyznaczyła kogoś do sporządzenia notatki. Wstała. - W razie czego jestem dostępna dwadzieścia cztery godziny na dobę - skinęła im głową i opuściła pomieszczenie.
- Kochane przydziały z łapanki - mruknęła cicho Angela, a kącik jej ust drgnął zauważalnie.
- Co ty nie powiesz, ja trafiłem z wygodnego biura na pole walki - Remo skrzywił się, bębniąc palcami po blacie. - Potrzebujecie coś teraz ode mnie? Jak nie to zbieram się na przesłuchanie robota. Tak jakby ten dzień nie był wystarczająco dziwny. Muszę też rozmówić się z Blackiem, moim pracownikiem, którego Zbawiciel zhakował i w ten sposób wiedział o naszej porannej konferencji. Może w nim znajdę trop odnośnie tego w jaki sposób tak łatwo przejmował kontrolę. W najbliższym czasie starajcie się trzymać wszystkie wewnętrzne moduły telekomunikacyjne wyłączone.
- Wyślę wam nowy numer holo. - Mik kiwnął głową. - Myślisz, że będą jeszcze takie cyberataki jak w piątek? Druga baza Zbawiciela, podobna do tej z dzisiaj, jest podobno budowana w innym mieście.
Wysłał Remo fragment filmu z rozmowy z Navarro, na której samozwańczy mesjasz pokazał im nagranie z niemal identyczną piwnicą, w której androidy instalowały jakiś sprzęt.
- Może Psyche nas tam doprowadzi. Tymczasem jesteś moją już trzecią partnerką w tej misji - uśmiechnął się do Angeli - To daje pogląd na to jak gównianie trafiłaś.
- O ile mi wiadomo, pozostałe dwie żyją i udanie realizują cele - zauważyła Angela, przekładając nogę na nogę. - Wdrożysz mnie zaraz, wyjaśnisz te rzeczy, których nie dostałam wraz z intelem. Nie boję się konkurencji, Mik. Chyba, że to siebie masz za takiego niedostępnego? - na moment w głos wdał się dowcip, ale szybko spoważniała. - Mój numer, Kye - przesłała Remo wizytówkę. - Będziemy w kontakcie. Żadnych wrażliwych danych przez sieć. Więcej kwestii do ciebie teraz nie mam, pojawią się w trakcie. Wyślij mi jeszcze co masz o tym Whicie, obejrzę go sobie przed spotkaniem.
- Zgoda, do zobaczenia jutro rano - wstał i skinął im głową na pożegnanie, wychodząc z pomieszczenia. Teraz musiał się jakoś dostać na posterunek trzynasty.
 
Widz jest offline