Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2019, 20:46   #89
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
- Urzęduje, znaczy się oznaczyło terytorium i atakuje każdego kto na nie wejdzie? - Celine, wyrwana z namysłu, powstrzymała się od użycia sformułowania "obsikało" jako dookreślenia sposobu oznaczania. Nie warto było drażnić swojego przewodnika. Zwłaszcza że... odkąd jego towarzyszka ich opuściła, stał się przyjaźniejszy. Wręcz pomocny. Jakby tęsknił za normalniejszym towarzystwem, za kimś kto niekoniecznie zawsze podąża za większą agendą. Murzyn parsknął śmiechem w odpowiedzi.

- Doookładnie - przeciągnął słowo, dodając niezdrową liczbę samogłosek.
- Ale opis, co to go właśnie przedstawiłeś, pasuje do wszelkiej maści pełzającego po nocy draństwa, a mnie zdarza się zapalić splifa z prawdziwymi... “oryginałami”. Fakt, część z nich ma zadbaną sierść. Inni wyją do księżyca i ostrzą pazury o kamienie. Ale są też koleżanki i koledzy przy których Ty i Ameth wypadacie... huh. Nudno? Słabo? Szaro. Tak, coś w tym stylu - zadowolony z opisu, przytaknął sam sobie. Jego słowa zdradzały, że lubi poznawać nowych i interesujących ludzi, a przy tym ma w głębokim poważaniu niebezpieczeństwa wynikające z ich pokręconych ideologii. Celine znała ten typ. System wartości jego własnej frakcji okazał się zbyt płytki - lub zbyt wymagający - toteż murzyn nigdy nie dostrzegł sensu w toczeniu wojny o pietruszkę. Bratał się z kim chciał, robił co uważał, a mleko i sok pomarańczowy najpewniej pił prosto z kartonu. Tłumaczyło to również jego wyluzowanie i wyrozumiałość. Ameth i stojąca za nią zagraniczna grupa musieli mieć na kotołaka poważnego haka jeśli (aż dwukrotnie!) zdecydował się pomóc im w polowaniu na zagadkowego starca.
- Człowiek jest na świecie mniej niż dzień, a już uznają go za starego nudziarza - demon uwięziony w ludzkim ciele mieniący się “człowiekiem” roześmiał się niezbyt ludzko. To znaczy, reakcja była jak najbardziej na miejscu. Pasująca. Empatycznie łechtająca właściwe, czułe miejsca które chciały być łechtane. Fuckin uncanny valley i jeszcze będzie tylko gorzej jeżeli nie zacznie panować nad swoją ekspresją.
- Nie zdążyłem się jeszcze wykazać - dokończył, ale nawet jeżeli odpowiedź przekonała Jima to własny niesmak pozostał.
- Chyba że to wyzwanie? W czym miałbym się mierzyć z takim oryginałem żeby pokonać go w jego własnej grze? - piłeczka musiała stale być pod bramką kotolaka, a każdy strzępek informacji był w cenie.

- W tym właśnie rzecz - to zależy od “oryginału”. Spędziłeś kiedyś cały sezon w kreskówce z lat osiemdziesiątych? Lubisz wyciągać ludziom z głowy różne odmiany świra, a potem powiększać swoją kolekcję pakując je do gablot z Ikei? Wiem. Pewnie kiedy zaczynasz podśpiewywać do radia tekst piosenki, wszystko wokół skręca się, żeby się z nim zgrać. Zgadłem? - zapytał retorycznie Jim, spuszczając nogę z gazu.
- A to tylko grzeczniejsze z przykładów. No i nie zrozum mnie źle - dodał zapobiegawczo - nie nazywam Cię nudziarzem. Wyzwań też nie rzucam - zasępił się i przygryzł zębami dolną wargę. Jakby usilnie próbował ubrać w słowa jakąś koncepcję, ale nie dawał rady.
- Po prostu... nie chodzi o to, że ty i ja jesteśmy słabszymi zawodnikami. Ani o to, że boisko nie jest równe po obu stronach. Rzecz w tym, że każda ekipa ma inny pomysł na co przeznaczyć plac gry. Beton nie wybiera ani nie dyskryminuje. To, że banda chłopców z sąsiedztwa chce powrzucać trójki do kosza nie znaczy, że nie znajdzie się jeden andrus, który woli bierki elektryczne pod wodą. Tamci mogą się burzyć, podjudzać swoich ziomków siedzących na ławkach, a nawet w końcu rozpychać łokciami, ale prawda jest taka, że nie ma żadnej siły wyższej, żadnego boiskowego ciecia, który stwierdziłby, że facet od bierek używa murawy niezgodnie z przeznaczeniem i wywlókł go za kołnierz. Podpasuje nam jego gra? Skumamy zasady? Nie wiem. Wiem za to, że chcę popatrzeć jak rozstawia te swoje patyczki i podpina akumulator. Bo zawsze to coś innego niż ciskanie za trzy w każdy piątek po szychcie - Benon nie mógł nie zauważyć, że monolog jego nowego kolegi odrobinę wymknął się spod kontroli, ukazując jego mniej rozlazłą - a bardziej idealistyczną - stronę.

- Zawsze są lepsze rzeczy do zrobienia niż rzucanie trójek - na twarzy chłopaka wykwitł tajemniczy uśmiech. Ten z gatunku który łatwo przedobrzyć i wyjść na idiotę udającego Copperfielda zamiast na Wiedzącego. Tym razem wyszedł jak należy.
- Jedziemy dopiero po obrzeżach miasta, a z tego co widzę i z tego co mówisz wiem że nie brakuje tu nadnaturalnych istot; jeżeli są takie istoty to będzie też krew, terytoria, spiski i walka o władzę. Mówisz że nie ma nikogo kto nad tym panuje - a więc panuje przymusowy status quo. A jednak nie to jest dla ciebie interesujące - nie walka o każdy zaułek, o haust mocy i łaskawe spojrzenie przełożonych. Punkcikowanie w wielkiej grze. Po trzy punkty.
Celine poczuła to w końcu, tą empatyczną więź z rozmówcą, której nie dało się wymusić ani sfałszować. Ciekawe, ponieważ stanowiło to Dar, który przekazali ludzkości eony temu - a Jim, kimkolwiek poza futrzastym, śmiercionośnym czymś był, był też człowiekiem.
- Kiedy potrzebowałem zdecydować gdzie jest sens, jakie działania coś zmienią, musiałem zadać sobie właściwe pytania - zanęciła, gotowa poprowadzić kierowcę przez proces myślowy. - Jak ty do tego podchodzisz? Medytujesz?
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 02-03-2019 o 21:03.
Highlander jest offline