Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2019, 12:02   #60
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Wszystkie trzy kumpele zareagowały pozytywnie na to co mówiła Lamia chociaż każda trochę inaczej.
- Nie mam zamiaru, zrobiłabym wszystko żeby zaliczyć taką imprezę. Popłakałabym się jakby mnie ominęła. - kelnerka z “41” uśmiechnęła się zadowolona, że Lamia jej nie skreśla i nie gada jakby zamierzała ją spławić i się pozbyć. Objęła jej tył przyciskając do siebie aby podkreślić jak bardzo jej zależy i jak niechętnie się z nią rozstaje.

- No nic się nie bój, nic się nam nie stanie. Tylko wróć do nas jak skończysz swoje. - blondynka z opatrunkiem na połowie twarzy uśmiechnęła się i zgrabnie weszła w rolę młodszej siostry która nie chce narobić siary tej starszej gdy ta ją zabrała ze swoimi równie starszymi koleżankami. Chociaż na oko to pewnie całą czwórką były w podobnym wieku ale Amelia miała w sobie jakąś wrodzoną łagodność i delikatność, że wydawała się pewnie nie tylko Lamii i Betty młodsza i bardziej krucha niż świadczyłyby o tym jej twarde dane.

- Taaakkk? - masażystka która właśnie się dowiedziała o planach na jutro zrobiła duże oczy. Trochę przerysowane ale na twarzy zabłysło jej żywe zainteresowanie. - A to taka impreza z zapinaniem? - zapytała zerkając na sierżant i pozostałe dwie sąsiadki. Val energicznie potwierdziła skinieniem głowy i uśmiechu bezbrzeżnego szczęścia a Amy znacznie bardziej oszczędnie ale potwierdziła również.

- No nie wiem. Tym razem jakby mi nikt nie płacił to właściwie nie byłabym tam jako służbowa masażystka. Tylko taki zwykły gość. No to co wtedy? - popatrzyła zaczepnie na nie ale w odwrotnej kolejności. Zaczęła od Val, przeleciała przez twarz Amelii i skończyła na Lamii na koniec uśmiechając się kpiącym uśmieszkiem.

- Wtedy byś wybierała którą najpierw zapiąć. Mnie czy Val… tak na początek - sierżant zabujała brwiami, odgarniając jej z policzka kosmyk ciemnych włosów - Skoro nie byłabyś w pracy pewnie Betty użyczyłaby ci króla, wypiła z tobą wino… podczas gdy my zajęłybyśmy się waszymi stopami. Zresztą - zaśmiała się filuternie - Może tym razem to ja bym wymasowała ciebie? Albo my obie z Val…

- Taaakkk?
- Madi zrobiła duże oczy ponownie, zerkając najpierw na Lamię a potem na resztę dziewczyn. I sytuacja z entuzjastycznym kiwaniem głowy powtórzyła się. Ciemnowłosa masażystka w marynarce i obciętym po pankowemu krawacie przygryzła wargę wyraźnie się zastanawiając. - Wreszcie ktoś mnie by wymasował a nie zawsze ja kogoś. - przyznała upijając łyka ze swojej szklanki. - I bym was miała u swoich stóp? I to przed lub po zapięciu was? - Val kiwała głową coraz mocniej promieniejąc szczęściem i zapałem dookoła bo wyglądało na to, że Madi też się podobają takie zabawy.

- Oczywiście, Lamia dobrze mówi, ja się zgadzam na wszystko i z każdym i w dowolnym zestawie. - kelnerka z dredami i kolczykiem w nozdrzach szybko poparła kusicielską ofertę kumpeli aby skaptować kolejną na zabawę w służbę i władczynie.

- Chooleeraaa! Nie mogę! - Madi wyrzuciła ze złości ramiona ku sufitowi zżymając się, że musi odmówić. Upiła łyka ponownie a blondynki popatrzyły na nią trochę rozczarowane i z niemym pytaniem w oczach bo wyglądało na to, że wspólnie z Lamią prawie ją przekonały do udziału w jutrzejszej imprezie.
- No jutro jest niedziela a mamy deal z tym swoim chłopem, że niedziela jest taka rodzinna. Wiecie tylko my we dwoje bo w tygodniu z tym słabo. No i jeszcze mamy taką jedną rzecz do załatwienia jutro. - masażystka nie wyglądała na szczęśliwą tym co mówi ale wyznała jak to jest z jej planami na niedzielę. Popatrzyła na nie przepraszająco.
- Może kiedy indziej. To bardzo chętnie. No chyba, że dzisiaj. Dzisiaj w nocy mogę być cała wasza. - zakończyła weselej i posłała znad szklanki całusa całej trójce.

Saper szybko wymieniła spojrzenia z dredziarą i zaraz cała się rozpromieniła, siejąc miłość w okolicy, a także dobry nastrój.
- Bierzemy - starała się mówić normalnie, chociaż miała ochotę krzyczeć z radości. Wyściskała za to Maddie serdecznie, nie zapominając zmacać co ciekawszych fragmentów jej tylnej fizjonomii. - Jesteśmy umówione. Załatwię swoje i do was wracam. Nie uciekajcie ani nigdzie beze mnie nie jedźcie - pogroziła im palcem.

- Jej to wracaj prędko bo mnie chyba nadciśnienie z niecierpliwości rozsadzi. - Val zaśmiała się znowu chyba nie do końca mówiąc tylko w żartach ale wizja szybkiego numerku w jak najbliższej przyszłości przemawiała do jej wyobraźni bardzo mocno.

- Leć, poczekamy tu na ciebie, chyba, że się będziesz grzebać to wtedy załatwimy się z dziewczynami same. Wspominałaś coś o stopach? - popatrzyła z ironicznie na blond dredziara na co ta wydawała się puchnąć od nadmiaru szczęścia.

- Tak jest! Wszystko co zechcesz! - kelnerka zapewniła solennie i żarliwie.

- No to leć bo coś czuję, że te bąbelki mi wchodzą do głowy i mi zaczynają się spuszczać hamulce i inne takie. - masażystka też chyba zaczynała się nakręcać na te wzajemne poznawanie się więc lekko popchnęła Lamię aby przyspieszyć jej powrót i to na co się umawiały.

- Nieee no… ale wy jesteście
- z udawanym fochem i złamanym sercem saper ostentacyjnie odwróciła się do nich plecami. Zadarła głowę dumnie do góry robiąc sfochany dzióbek po czym odmaszerowała parę kroków nim rzuciła przez ramię - Jesteśmy kumpelami, nie? Kumpele zaczekają jak wrócę z tego załatwiania miejsca pod samą sceną. - dodała z wyrzutem, ledwo powstrzymując śmiech.

- Dobra. Masz czas aż “Clerks” wyjdą na scenę. Potem idziemy do kibla i już. - Madi ostatecznie zgodziła się łaskawie poczekać tak samo łaskawie jak Lamia zgrywała się na sfochaną. Ta zaś kojarzyła, że “Clerks” to chyba ma być ten ostatni zespół co ma grać przed “The Palantas”. Blondynki pomachały jej na pożegnanie, posłały uśmiechy a Val nawet całusa więc widocznie nadal ją lubiły, kumplowały się i chciały na nią zaczekać.


Lamia w swoich mało punkowych butach musiała przedrzeć się przez tłum aby dotrzeć do miejsca gdzie z góry widziała wskazaną blondynkę. Powinna być na parkiecie, razem z resztą tańczących i skaczących osób. Gdy spojrzała w górę, tam gdzie powinien być gabinet Olgi, nic nie zobaczyła. Przynajmniej żadnych okien ani nic podobnego. Co prawda miks światła i ciemności walący z sufitu trochę dezorientował ale tam w górze widziała co najwyżej jakieś plakaty, banery czy coś takiego ale żadnych okien.

Ale tu, na ziemi, na parkiecie, było tłoczno i głośno. Co prawda zanim zeszła na dół i chwilę pogadała z dziewczynami, trochę zeszło czasu ale chyba niedługo. Wbrew obawom jednak ku swojej uldze mogła dostrzec wskazaną blondynkę. Nadal tańczyła i to całkiem zgrabnie tańczyła. Przyjemnie było popatrzeć na szczupłą, zgrabną, kobiecą sylwetkę o kontrastującą z ciemnym ubraniem, jasnych, krótkich włosach. Była trochę ubrana podobnie jak Lamia czyli miała skórzaną kurtkę, choć o zdecydowanie kobiecym kroku, skórzaną mini i buty na wysokich obcasach. Było trochę wyższa od Mazzi ale nie robiło to przesadnie większej różnicy. I co najważniejsze, chociaż tańczyła w tłumie i przykuwała spojrzenia innych bawiących się ludzi to jednak Lamia szybko się zorientowała, że tańczy sama. Przynajmniej w tej chwili.

Saper przyglądała się jej chwilę, prawie słysząc jak mimo muzyki podzwania cała kolekcja bransoletek, oplatających jej nadgarstki pokaźną ilością. Dziękując w duchu Betty za lekcje tańca w innym klubie, zaczęła się przedzierać pod właściwy adres. Wpierw nieznacznie się kołysała stawiając lekkie, taneczne kroki, a im bliżej blondynki się znajdowała, tym więcej elementów dokładała. Muzyka i światła pobudzały krew, nogi same niosły do zabawy. Saper dała się temu porwać, zaczynając własne przedstawienie parę kroków od fotografki.

Krótko ostrzyżona tancerka dość szybko zwróciła uwagę na nową na parkiecie. Lamia wyczuła, że tamta coraz częściej na nią spogląda. Wreszcie gdy złapały się spojrzeniami blondyna uśmiechnęła się do niej sympatycznie. Bardziej skierowała swoje ruchy w jej stronę i zanim skończył się jeden kawałek można byłoby uznać, że tańczą razem, dla siebie i do siebie. Chociaż jeszcze tak jak zwykle tańczą obce, przypadkowo spotkane na parkiecie osoby. Z bliższej odległości zorientowała się, że tamta ma okrągły kolczyk w przegrodzie nosowej.

Wyglądał trochę jak u narowistego byczka, tylko w drobnej, symetrycznej twarzyczce prezentował się delikatniej. Pasował do niej, przyciągał uwagę. W wojsku za coś takiego Mazzi by przegonili po poligonie szybciej niżby zdążyła go wyjąć. Na szczęście to nie było juz wojsko.

Teraz był parkiet, tłum, światła i muzyka. Druga kobieta naprzeciwko, zgrywająca się powoli ruchami z ruchami saper. Wpierw tańczyły do siebie, potem brunetka zaczęła tańczyć dla niej, nawiązując pierwszy kontakt gdy przejechała wężowym ruchem wierzchem dłoni po jej policzku, szyi i ramieniu. Pobudzające manewry działały też na nią, ruchy stały się płynniejsze, bardziej wijące i zmysłowe. Po równie jeździła dłońmi po swoim ciele, jak i ciele partnerki, kusząc, wabiąc i obiecując. Na zmianę oplatała się wokół niej niczym pęk bluszczy i odskakiwała, ale nie na tyle daleko, by tamta nie mogła jej nie dotknąć gdyby chciała. W pewnej chwili podniosła rękę do szyi i patrząc tamtej w oczy uderzyła kantem dłoni w szyję, sugerując następny punkt programu.

Blondynka wydawała się nadawać na tej samej fali. Roześmiała się wesoło, z bardzo kuszącymi iskierkami w oczach i ochoczo pokiwała głową. Złapała dłoń nowej partnerki i poprowadziła ją przez tłum tańczących. Zaś na manewry Lamii podczas wspólnego już tańca ani razu nie zareagowała negatywnie. Wręcz przeciwnie wydawała się aprobować jej zachowanie a w oczach często gościł zachęcający i przyzwalający uśmiech. Mówiła też swoim ciałem. Choćby wtedy gdy w pewnym momencie ustawiła się do Lamii tyłem i zaczęła niedwuznacznie ocierać tyłkiem o jej biodra. Albo wtedy gdy wciąż sunąc dłońmi po jej ciele praktycznie zeszła do parteru z twarzą na wysokości jej skórzanej spódniczki. Ale teraz wyprowadziła ją do jakiegoś baru gdzie obie znalazły jakieś na szczęście puste miejsce. Blondyna zamachała i przyzwała kelnera.

- Świetnie tańczysz! Pozwól, że postawię ci drinka! Co pijesz?! - zaproponowała przekrzykując muzykę która w tym miejscu była o wiele głośniejsza niż tam gdzie bawiły się kumpele saper. Ale dzięki temu aby się zrozumieć trzeba było przystawić usta prawie do samego ucha i podnieść głos albo po prostu krzyczeć do siebie gdy siedziało się obok.

- Aniołku, ja nie z takich! - odkrzyknęła jej do ucha, pokonując harmider. Przy okazji pocałowała ją w spoconą szyję i zaśmiała się krótko, wyciągając rękę do powitania - Nie pijam z nieznajomymi! Jestem Lamia! W którym kręgu Chórów cię szukać?! Cherubiny?!

Dziewczyna zaśmiała się wesoło odrzucając głowę do tyłu. Lamia nie była pewna czy to kwestia tego co powiedziała czy tego co zrobiła, czy tak całościowo. Ale widocznie zadziałało bo blondyna wydawała się rozbawiona na całego.
- Ja? Aniołek? Nie, nie ja to chyba raczej z tej drugiej strony. - znów podniosła głos odpowiadając na pytanie.
- Eve. - przywitała się wyciągając dłoń na przywitanie. - To czy teraz mogę ci postawić? - zapytała nachylając się blisko jej ucha i muskając je swoimi ustami.

- Nie odmówię rogatej duszy, która dodatkowo spełnia życzenia - odpowiedziała ze śmiechem, nastawiając się przy okazji żeby tamta miała lepsze pole do manewrów. Zaczynało się dobrze, nawet bardziej niż zajebiście. Wypadało tylko pamięta o zleceniu i się w ferworze integracji nie zapomnieć - Rum z colą - doprecyzowała, obejmując ją ramieniem aby zetknęły się biodrami.

- Rum z colą dla mojej kumpeli! - Eve złożyła zamówienie a sama wzięła sobie jakiegoś drinka. Podobnie objęła ramieniem Lamię jakby chciała pokazać kelnerowi jakimi są kumpelami. Ten skinął głową i odszedł zrealizować zamówienie a nowa kumpela Mazzi popatrzyła na nią z rozkosznym zaciekawieniem.
- Pierwszy raz tutaj? Bo przychodzę tu dość często ale nie widziałam cię wcześniej! - znowu podniosła głos i ustawiła się trochę bardziej frontem w stronę sąsiadki. Tak, że kolanem dotykała zewnętrznej strony jej uda przy okazji tworząc ciekawą szczelinę ze swoich ud i spódniczki.

- Pierwszy, ale coś mi się wydaje że nie ostatni - potwierdziła, gładząc ją po biodrze i patrząc prosto w oczy z wyraźnym zainteresowaniem. Zaczęła też palcami kreślić kręgi na okrytym skórzanym t-shirtem boku, schodząc na dół w kierunku interesującej doliny - Niedawno zjechałam do miasta! Rozglądam się i poznaję dopiero okolicę! Macie tu galerię albo teatr? Czym się zajmujesz?

- Jestem fotografem! Robię zdjęcia!
- Eve pochyliła się do przodu aby mogła wyraźniej mówić do swojej sąsiadki. Przy okazji też przesunęła się na stołku tak, że teraz już właściwie całkiem była frontem do niej. No i jak się pochyliła to i musiała nieco obniżyć swoją twarz w kierunku Mazzi a przy okazji ta mogła zajrzeć jej pod podkoszulkę która dekolt miała nie mały a i była dość luźna więc przy takim odchyleniu ładnie prezentowała górną część bielizny właścicielki.

- To pierwszy raz tutaj? I nie ostatni!? To świetnie, świetnie byłoby się spotkać jeszcze i lepiej poznać! - Eve pokiwała swoją blond włosą głową nie robiąc sobie nic z dłoni saper która zdążyła już zjechać na jej spódniczkę i rejony poniżej paska. Wrócił kelner i postawił na blacie dwie szklanki. Fotograf szybko zapłaciła talonami i uniosła szklankę w toaście w stronę swojej sąsiadki. - To za co pijemy aby sztampy nie było?! - zawołała wesoło czekając na propozycję ciemnowłosej kumpeli.

- O rany, jesteś fotografem?! - Mazzi uniosła brwi, robiąc zdziwioną minę. Zjechała też na krawędź spódniczki i powoli zaczęła gładzić udo blondynki pod materiałem - Mój ex uwielbiał cykać nam foty jak się bzykaliśmy! Zajebista sprawa! Chyba… no jedyna pozytywna rzecz jaką mi pokazał, chrzanić go - machnęła ręką i zaraz złapała szklankę - Wypijmy bo się ściemnia, a w nocy wzrok zawodzi i trzeba się zdać na dotyk!

- To za gołe fotki!
- Eve aż się rozszerzyły oczy z uciechy gdy usłyszała o doświadczeniach ciemnowłosej kobiety. Wesoło i energicznie się stuknęła się z nią szklanką w tym toaście. Tak energicznie, że aż trochę ze szklanek się ulało i pociekło im po palcach.
- Ojej! Przepraszam, niezdara ze mnie! Ale już naprawiam! - zawołała tak naturalnie i szybko, że trudno było ocenić czy to zaplanowany trik czy też reagowała na to co się stało korzystając z okazji. A zareagowała tak, iż szybko złapała nadgarstek tej drugiej i nie tracąc kontaktu wzrokowego z jej twarzą przejechała językiem po jej mokrych od drinkach palcach a na koniec wsadziła go sobie do ust aby wyssać go dokładnie.
- Czy teraz dobrze? - zapytała troskliwie z diabelskimi błyskami w oczach. - I mówisz, że byłaś już przed kamerą? To zarypiaście! A masz może jakieś fotki przy sobie? Jeśli byś mi mogła je pokazać byłabym najszczęśliwszą fotograf w tym lokalu! - blondynka nawiązała do tego tematu chociaż wolną ręką nadal trzymała dłoń tej drugiej.

- A widzisz żebym miała aparat? - saper z udawaną powagą popatrzyła w dół na swoje ciało, gdzie raczej nie było szans schować czegokolwiek większego niż paczka papierosów. Wilgotnym od śliny palcem zaczęła okrążać usta blondynki - Został w drugich spodniach… nie myślałam że spotkam kogoś kogo zainteresuje zdjęcie kogoś takiego jak ja - westchnęła z zadumą - Masz u siebie aparat? Mogłybyśmy wyskoczyć na małą sesję. Ja poznam miasto, ty będziesz miała pamiątkę - pochyliła się, muskając ustami jej policzek.

- No właśnie miałam to powiedzieć! - Eve roześmiała się wesoło uderzając otwartą dłonią w blat o jaki opierała się jedną ręką. - Chodźmy do mnie! Mieszkam niedaleko! Tu i tak nie da spokojnie się rozmawiać! - krótkowłosa blondynka nachyliła się znów ku Lamii aby przekrzyczeć muzyczny łomot. Skinęła głową gdzieś w stronę sali ale pewnie chodziło jej o wyjście. Wzniosła jeszcze raz toast i głęboko przechyliła szklankę łykając promilową zawartość. Potem wstała i wyciągnęła dłoń ku swojej dopiero co poznanej towarzyszce aby mogła ją stąd wyprowadzić a oczy i usta śmiały się do niej wesoło.

Pierwsza część planu się udała, saper chętnie przyjęła rękę, wchodząc w rolę uśmiechniętej, chętnie ciągniętej na kwadrat foczki.
- Jakie robisz zdjęcia na co dzień? - śmiejąc się otoczyła blondynkę ramieniem aby zmniejszyć odległość w tym marszu - Ludziom? Architekturze?

- Powiem ci w samochodzie! -
odkrzyknęła blondyna i rzeczywiście weszły w taki tłum na korytarzach, że ledwo się zrównały ze sobą to albo musiały kogoś minąć, albo był jakiś zator albo musiały przechodzić przez jakieś drzwi i generalnie punkowy, rozwrzeszczany, przeklinający tłum, doprawiony głośną muzyką, słabo sprzyjał rozmowom.

W końcu jednak przeszły przez to samo wejście przez jakie Lamia z dziewczynami wchodziła jakiś czas temu tylko teraz szła z kim innym i w drugą stronę. Na zewnątrz już była prawie pełnoprawna noc chociaż jeszcze fragment nieba pozostawił po sobie ślady dnia. Na oko saper było jeszcze ze dwie czy trzy godziny do północy gdy niby wedle ekspertyzy Val była szansa, że wytoczą się na scenę “The Palantas”. Jakby załatwienie blondyny zajęło podobną ilość czasu co z Olgą to Lamia miała do tej północy całkiem spory margines zapasu.

Blondynka dalej trzymała ją za rękę gdy prowadziła pomiędzy punkowcami koczującymi na zewnątrz. Przeszły przez ulicę gdzie pożegnała się z nimi Betty, przeszły kawałek dalej, weszły do jakiejś bocznej uliczki, zawalonej i śmieciami, i punkowcami, i zaparkowanymi pojazdami. Do jednego z nich podeszła Eve, otworzyła, wsiadła i zaprosiła gestem swoją pasażerkę do środka.

Osobówka odpaliła po standardowej dozie skrzypień i warkotów ale odpaliła. Wtedy kierowca zdecydowała się na prowadzenie dalszej rozmowy. - Oj, różne robię te zdjęcia. Tak służbowo to głównie dla gazet. O tym co się dzieje w mieście i wokół niego. Często robię je na zlecenie ratusza. Czasem daję wywiady albo reportaże jeśli pozwolą mi w którejś coś napisać. No ale to tak służbowo. - dziewczyna jechała wolno bo miała ten sam problem co Betty kilka godzin wcześniej: mnóstwo pałętających się i często wyraźnie zawianych miłośników ostrej muzyki jacy widocznie uwielbiali nie rozróżniać asfaltu od chodnika.

- A prywatnie to robię dla siebie. Różne. Pejzaże, dokumenty z ulicy, podwórek, ciekawi ludzie, ciekawe sytuację, czasem zabawne, czasem poważne. Czasem ktoś mnie wynajmie na jakiś ślub czy inną uroczystość. - Eve powoli sączyła i dawkowała swoje profesjonalne talenty. Na razie brzmiało to tak jakby była fotografem na chyba każdą okazję i scenerię.

- Ale podziwiam też piękno ludzkiego ciała. - zerknęła na siedzącą obok kobietę. Nie tylko na twarz ale i na dekolt i nogi. - Robię też akty. Mniej lub bardziej erotyczne. Czasem zdarzy mi się nawet chyba takie jak mówiłaś, że ci robił twój ex. - kierowca uśmiechnęła się do siebie i szyby przed sobą. - Już niedaleko, zaraz będziemy. A ty? Jakie masz doświadczenia z fotografią? - zapytała skręcając w jakąś przecznicę.

- Zdarzało mi się cyknąć parę fotek - Mazzi zaśmiała się cicho, zaczynajac bawić się włosami. Zawijała i rozwijała na palcu cienkie pasmo, spoglądając na blondynkę spod rzęs - Ale lubię zdjęcia… oglądać też. Dlatego pytałam o galerię, myślałam że w taki mieście będzie szansa na wystawę miejscowych artystów. Uwielbiam akty i portrety. Ludzi. Są fascynujący - uśmiechnęła się zamyślona - Mimika, uczucia, nastrój. Emocje zamknięte w papierze, zamrożone na długie lata jakby ten kto stoi za obiektywem przez krótką chwilę był Stworzycielem. Utrwala coś tak ulotnego jak piękno, bo ono przemija. Budynki niszczeją, natura ulega korozji albo uwiądowi. Ludzie się starzeją, ale nie zdjęcia. Wciąż pozostają piękne. Idealne.

- O, tak, to prawda! Zdjęcia pozwalają zatrzymać czas, złapać chwilę, nastrój, oddać klimat, uczucia i przekazać dalej, nie tylko obserwatorowi czy uczestnikowi ale dalej, każdemu kto ogląda takie zdjęcie.
- Eve pokiwała głową zgadzając się z pasażerką. Zwolniła i zaczęła parkować przed jakimś budynkiem o wyglądzie hurtowni czy innego składu. Mówiła z zaangażowaniem i przekonaniem gdy rozmówczyni widocznie poruszyła w jej duszy tą strunę jaka ją niezmiernie fascynowała i cieszyło ją, że znalazła kogoś kto widzi sprawę podobnie.

- To tutaj. - skinęła głową w bok na raczej ponury budynek, sprawiający dość zapuszczone wrażenie. Jechały dość krótko, na tyle, że gdyby sierżant miała iść na piechotę to i tak by zdążyła wrócić przed północą. Pozwoliła Lamii wysiąść pierwszej, zamknęła za nią od środka drzwi, sama wysiadła i zamknęła samochód i przy pomocy torby wymieniła jeden zestaw kluczy od samochodu na drugi od budynku.
- Chodź, nie bój się, to tylko tak wygląda ponuro. Wewnątrz jest światło, kawa, drinki. No i moje studio. - tłumaczyła idąc z samochodu do mniejszych, osobowych drzwi a ciemności późnego wieczoru zdawały pochłaniać się środek jej sylwetki. Tylko odkryte nogi poniżej spódnicy i blond czupryna, wyraźnie odznaczały się na tle ciemnej budowli. Eve zatrzymała się przed tymi drzwiami i trochę po omacku próbowała je otworzyć pochylając twarz bliżej zamka aby cokolwiek widzieć.

Mazzi wyjęła zapalniczkę i pstryknęła nią, oświetlając dziewczynie drogę do otworu w zamku, pierwszej bazy czy jak to inaczej zwać. Wyglądało obskurnie, podobnie jak 95% miasta, ale co kryło się w środku… o tym szło się przekonać w jeden sposób. Mimo dość luźnej atmosfery brunetka spięła się, czując jak włoski na karku i przedramionach stają jej dęba.
- Jeszcze powiedz że masz knebel i pasy - Odetchnęła uspokajająco, rzucając parsknięciem przez ramię.

- O, dzięki! Nie zakładam na zewnątrz żarówki bo i tak zawsze kradną albo rozbijają. - uśmiechnęła się właścicielka lokalu gdy klucz wreszcie trafił w zamek, zgrzytnęły jego rygle i drzwi stanęły otworem. Blondynka wsunęła w mroczny otwór wejście i pstryknęła światło. Dość oszczędne, żółtawe światło, do tego trochę mrugało. Ale i tak było widać co trzeba czyli jakiś korytarz w głąb, i metalowe schody do góry.

- Wejdź, proszę, idziemy na górę. - wskazała dłonią i poczekała aż gość wejdzie. Wtedy zamknęła i zaryglowała drzwi. Potem wróciła do roli gospodyni i przewodniczki dając znać aby ciemnowłosa kobieta szła za nią. Zaczęła całkiem raźno wchodzić po schodach a, że Mazzi musiała iść za nią bo schody były raczej z tych technicznych czyli jednoosobowych to przy okazji znów miała świetny widok na sylwetkę smukłej blondyny.
- Pasy i knebel mówisz? - Eve jednak nie zapomniała pytania gościa. Odwróciła się do niej z wesołym uśmieszkiem. - No wiesz, do tych różnych sesji to potrzeba różnych rekwizytów. - powiedziała niby niewinnym tonem cały czas wchodząc dalej po schodach. W raczej skąpo umeblowanym korytarzu niosło się dźwięczne echo jakie biło od metalicznych schodów trącanych butami wchodzących po nich kobiet.

- Brzmi dobrze… usiądziemy, napijemy się. Obejrzymy twoje prace a potem weźmiemy aparat i… o cholera - mówiła niskim głosem aż nagle zaklęła i wymierzyła tak ładnie kręcącej się z przodu pupie soczystego klapsa.
- Komar - wyjaśniła niewinnie - Jakaś plaga tutaj ostatnio… i jeszcze tak bez światła i po nocy latają. Normalnie nie zna człowiek dnia ani godziny jak go coś zassie.

- Au! Co robisz?
- Eve pisnęła ale tak jakoś mało przekonywująco jak na całkowite zaskoczenie takim komarzym atakiem. Odwróciła się do idącej za nią kobiety i popatrzyła na nią kusząco przygryzając wargę.
- No lata ich trochę, koniec lata to ciągnął od rzeki. Dopiero w zimie będzie spokój. - powiedziała gdy znów odwróciła się ku kierunku marszu. Wyszły ze schodów ale teraz szły po metalowej kratownicy bardziej przypominającej element jakiejś fabryki, elektrowni czy innej tego typu infrastruktury. Dziewczyna zatrzymała się przed metalowymi drzwiami i znów nachyliła się aby wsadzić klucz i otworzyć drzwi. Ale wewnątrz było już na tyle jasno, że zapalniczka niewiele by tutaj zmieniła.

Mazzi poczekała aż tamta skończy, dopiero wtedy zaczęła działać. Złapała za biodra i odwróciła stanowczo blondynkę frontem do siebie. Podniosła trochę do góry i pchnęła na ścianę, przypierając ją do niej własnym ciałem. Na czucie przednie krągłości były niczego sobie, skóra na udach miękka, przyjemnie ciepła. Więcej czasu i uwagi sierżant poświęcała jednak wargom Eve, smakując je w półmroku tracącym starym kurzem i rdzą.

Można było odnieść wrażenie, że Eve wcale nie jest zaskoczona ani przerażona takim nagłym atakiem. Wręcz przeciwnie, zachowywała się tak, jakby się go spodziewała i nawet wyczekiwała. Cichutko jęknęła gdy plecami zaliczyła zderzenie ze ścianą ale nie wydała z siebie żadnego protestu, ani słowem, ani ciałem. Jej pełne usta gościnnie przyjęły usta swojego gościa a ręcę gorączkowo zaczęły badać jej ciało chaotycznie przetaczając się po ramionach kurtki, plecach i głowie przyciskając i przyciągając ją do siebie. W ruch poszła nawet jej noga, którą zahaczyła od tyłu o uda saper by mocniej ją do siebie przyciągnąć.

- Chodź do środka. - zaprosiła ją gdy wreszcie oderwały się od siebie by złapać oddech. Wyglądało na to, że nadają na tych samych falach i znalazły się tutaj z tego samego powodu. Blondyna przesunęła czule dłonią po policzku saper i pociągnęła ją za rękę do środka pomieszczenia. Zapaliła światło. Tym razem mniejsze, na jakimś biurku. Przez co coś wielkości sporego pokoju tonęło w półmrokach ale lampa dawała ciepłe, przyjemne światło, nie takie jak nagie lampy na korytarzu.

- Zamknij drzwi. - poprosiła ją właścicielka mieszkania które chyba było jakimś zaadoptowanym dawnym biurem magazynu czy fabryki. Blondyna podeszła w głąb pomieszczenia do jakiejś szafy i tam też zapaliła światło.
- To czego się napijesz? Whisky, gin, wódka, mojito, wino? - zapytała znad czegoś co było widocznie aneksem kuchennym. Ale wysokie szafki mogły służyć jednocześnie za stół do jedzenia no albo jako bar do drinków za jakim właśnie stanęła gospodyni o krótkich, blond włosach.

Mazzi przysiadła się do niej, sadzając tyłek na jednej z szafek i zakładając nogę na nogę. Oglądała ciekawie kąty, podziwiając warunki oraz wystrój. Sprawiało przytulne wrażenie, co prawda nie jak u Betty, ale też całkiem porządne. Takie z gatunku “nie obrażę się budząc rano majestat w tych warunkach”.
- Zaskocz mnie drinkiem- uśmiechnęła się chytrze, płynnym ruchem zgarniając włosy na plecy - Tutaj też pracujesz? Masz studio? A ciemnię? Wiesz, strasznie mnie to kręci. Mrok, dziwne substancje i czerwone światło… praca fotografa - wyjaśniła na końcu niewinnie.

- Tak, mam wszystko. Ale tam dalej. - gospodyni pokiwała głową i wskazała dłonią gdzieś gdzie po chwili doglądania Lamia rzeczywiście dojrzała ciemniejący się prostokąt jakichś drzwi. - Studio, ciemnia, oświetlenie, plansze do tła i różne takie graty do robienia zdjęć. - blondyna mówiła tak jakby nie było tam nic ciekawego albo się tak droczyła i zgrywała. W międzyczasie szykowała coś do picia ustawiając dwie szklanki i wyjmując z szafki jakieś butelki. - Tutaj jest coś co szumnie i trochę nazywam swoim biurem. - spojrzała na pomieszczenie w jakim się znajdowały. Chyba były to dwa albo trzy połączone ze sobą dawne biura które nawet po takim połączeniu były może jak sam główny dziedziniec w zamku królowej Betty. O bocznych nawach w postaci sypialni i kuchni nie było nawet coś wspominać.
- Ale tak naprawdę to mieszkam tutaj. Więc właściwie jesteś teraz u mnie prywatnie i po godzinach. - powiedziała wręczając Mazzi wąską szklankę a w drugiej dłoni trzymała swoją. Przy okazji zbliżyła swoją twarz do twarzy gościa jak do pocałunku ale tym razem jej nie pocałowała. Zatrzymała się z kilkanaście centymetrów od jej twarzy.

- Toast za gołe fotki już był. To teraz za co pijemy? - zapytała patrząc z zafascynowaniem w oczach na swojego ciemnowłosego gościa.

- Za rogate dusze? - brunetka stuknęła szkłem w szkło i podniosła je do ust, biorąc pierwszy łyk. Smakowało znajomo, chociaż w pierwszej chwili doznała lekkiego szoku. Sok pomidorowy z wódką i czymś ostrym, może nawet tabasco. Przepyszne.
- Ex nigdy nie pozwalał mi wchodzić do ciemni - dodała tonem skargi po czym rzuciła weselej, przyciągając nogami Eve do siebie i ją nimi obejmując - To co, pokażesz mi swoje prace? Na bank masz gdzieś swoje… pamiątki, te pikantniejsze - uśmiechnęła się kosmato - Poszukamy inspiracji dla innych pamiątek. Chcę mieć twoją fotę. Jak robisz sobie dobrze - dodała, wplatając palce w jasne włosy - Może kiedyś zatrudnisz mnie na asystentkę, trochę poćwiczę...po drinku i modelingu.

Blondyna dała się opleść nogami i chyba nawet jej to bardzo odpowiadało. Bez oporów oparła się jedną ręką o blat, drugą trzymała swoją szklankę a całą sobą i mową ciała wyrażała zainteresowanie tym co Lamia mówi oraz nią samą. - Faktycznie z ciebie rogata dusza. Tak jak i ze mnie. Podobasz mi się. - Eve wydawała się strasznie podekscytowana i coraz wyraźniej podniecona tym co proponowała trzymająca ją w objęciach ud kobieta i co się szykowało tego wieczora. Zbliżyła swoje usta do jej ust i pocałowała je czule i delikatnie. Odsunęła znowu nieco twarz i upiła drobny łyk ze swojej szklanki wciąż patrząc w twarz Mazzi.
- I chcesz mieć moją fotkę jak robię sobie dobrze? - oczy płonęły jej wilgotnym płomieniem. - To może coś jeszcze? Mam smartfon. Działają zdjęcia. I kamerka. Może mi zrobisz filmik jak tobie robie dobrze co? Powiedz, jak lubisz? - blondyna przygryzła znowu wargę z ekscytacji i wpatrywała się w ciemnowłosą kobietę jak urzeczona.

- Wiesz… tak dla odmiany chciałabym łóżko. Duże, wygodne, z czystą pościelą i tobą między moimi udami, dokładniej głową - saper wyszeptała jej do ucha, całując wzdłuż szyi co parę słów - Jestem wygodna, mam też już odciski od krzaków i siniaki od kafelków podłogowych. Poza tym nie chciałabym cię uszkodzić, łóżko bezpieczniejsze… - przerwała pracę, dopijając resztę drinka na jeden raz. Odstawiła szklankę i odepchnęła lekko drugą kobietę, wracając do pionu, więc tamta za delko nie odleciała kiedy Lamia znowu ją do siebie przyciągnęła, podcinając i zgrabnie łapiąc w ramiona. - Łóżko, stół, ciemnia… zrobimy sobie wycieczkę. Krajoznawczą. Zaczniemy od pierwszego… - rozejrzała się po pomieszczeniu - Bądź nawigatorem.

- Ty chyba wiesz co lubię. -
blondyna o krótkich włosach roześmiała się wesoło gdy usłyszała listę życzeń od swojego gościa. Przywarła do niej chętnie i wdzięcznie i gdy ta ją obejmowała i całowała. Całą sobą mówiła, że jest jak najbardziej na “tak”.
- Z tą głową i udami to bym ci zrobiła nawet gratis. Marzyłam o tym odkąd cię zobaczyłam tam na parkiecie. - wyszeptała jej lubieżnym szeptem do ucha zanim znów, szczęśliwa jak skowronek nie oderwała się wreszcie od niej. Złapała ją za rękę i pociągnęła gdzieś w głąb swoich włości. Podeszła do kolejnych drzwi, tym razem po przeciwnej stronie niż drzwi wejściowe do obskurnej klatki fabrycznej i otworzyła je. Te tym razem były zamknięte tylko na klamkę.

Wewnątrz była sypialnia. Pewnie też przerobione dawna biurowa klitka. Ale jak się usunęło z centrum biurko to się akurat miejsce robiło na łóżko. Czy też raczej materac rozłożony bezpośrednio na podłodze a może jakieś skrajnie niskie łóżko. Przez pościel i nakrycia nie było widać co jest na samym dnie. Poza tym niskopiennym łóżkiem było jakieś biurko, ale pod samą ścianą, regały, na nich jakieś książki i sprzęt fotograficzny. Lamia nie była pewna czy działał czy nie ale nawet jako elektrooptyczny złom to pewnie byłby co nieco wart a jeśli chociaż część była sprawna to na pewno na mieście nie byłoby problemu z wymienieniem go na coś innego.

Gospodyni jednak nie przyprowadziła jej tutaj na zwiedzanie. Przynajmniej nie sypialni. Teraz ona ją zawirowała dookoła siebie i lekko popchnęła w stronę łóżka. Gdy tylko Lamia na nim wylądowała gospodyni dopadła do niej ładując się jej na uda i całując mocno i zachłannie. Naparła na nią na tyle, że w końcu przewaliły się całkiem na łóżko. Druga kobieta całowała ją bez wytchnienia aż właśnie zabrakło jej tchu. Wtedy znowu roześmiała się wesoło gdy podpierała się nad leżącą na plecach saper.
- A tak, smartfon… - przypomniała sobie odgarniając finezyjnie zakręcony blond lok z twarzy. - Jej jak nagrasz jak ci dobrze robię ustami to wyjdzie świetny, lesbijski numerek. - zaśmiała się kosmato na samą myśl gdy wyprostowała się i spojrzała gdzieś na półki obok. - Uwielbiam takie. Potem ci pokaże inne. - obiecała gdy w końcu dojrzała co potrzeba i na czworakach pogramoliła się ku półce by siegnąć po rzeczone narzędzie. - A robiłaś to już wcześniej? No z dziewczynami albo nagrywanie z dziewczynami? - zapytała zaciekawiona spoglądając za siebie przez ramię.

- Produkowaniem filmów spod trzech x też się zajmujesz - saper wyciągnęła rękę łaskawym gestem, czekając aż pojawi się na niej smartfon. Równie wielkopańską pozę przyjęła na łóżku, wodząc powoli palcami po swoim dekolcie. Próbowała przybrać podobny ton jaki przybierała Betty kiedy wychodziły na wierzch jej bardziej bezpośrednie zainteresowania.
- Powiedzmy że jeśli jakaś zagubiona dziewczyna, przypadkowo oczywiście, wyląduje mi w łóżku to jej nie wyganiam. Trzeba sobie pomagać w trudnych chwilach, no nie? Wspierać, dzielić czym jeszcze można. Ogniem, posiłkiem, wódą, ciepłem…

Gospodynię znów rozbawił styl wypowiedzi gościa bo roześmiała się rezolutnie. - To chyba znów mamy podobnie. - uśmiechnęła się gdy twarz jej oświetlił działający wyświetlacz urządzenia. - O, jest naładowany, będzie dobrze. - skinęła głową i popatrzyła na swoje łóżko i jego zawartość. - O! Ale masz fajną pozę! Poczekaj zrobię ci parę fotek co? I trzymaj tak tą rekę. To takie ponaglające i władcze. - Eve trochę jakby zapomniała po co tu przyszyły i na moment uległa swojej pasji gdy jeszcze w trakcie mówienia wycelowała w leżącą na jej łóżku modelkę i słychać było cyknięcia migawki.
- No, teraz to wyglądasz jak pani na włościach, nic tylko ci służyć. - zaśmiała się z uznaniem gdy zerkała na mały ekranik urządzenia. Potem wręczyła smartfon w wyciągniętą dłoń aby i Lamia mogła nacieszyć oko.

- Zastanawiam się nad scenariuszem. Jak zaczniemy? Rozbieramy się jakoś czy zaczynamy kręcić jak leci? Bo tobie na pewno trzeba ściągnąć spódniczkę i resztę, żebym ci mogła zrobić dobrze ustami. To jak wolisz? - Eve kucnęła obok łóżka tak, że kolanami zawadziła o rant materaca. Teraz naprawdę mówiła trochę jak scenarzystka i reżyser w jednym patrząc na ciało drugiej kobiety rozłożone na swoim łóżku.
- No i właśnie. Chcesz skończyć na samym robieniu dobrze ustami czy coś jeszcze? - zapytała oglądajacą zdjęcia Lamię. Lamia zaś mogła podziwiać samą siebie na malutkim, magicznie prawie ożywionym ekraniku. Ekranik łapał obraz i barwy jak żywy. Wyszła tak wyraźnie, że nie było problemów z rozpoznaniem, że to właśnie ona. I to w takiej pozie jaką podpatrzyła u Betty. Z kilku ujęć, prawie od wysokości głowy gdzie nogi wydawały się daleko i kolejne w miarę jak fotograf obchodziła łóżko i robiła pod skosem aż na końcu prawie od samych nóg gdy wówczas twarz wydawała się dziwnie odległa.
 
Driada jest offline