Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2019, 21:42   #91
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Shateiel także obejrzał się na dawną zakonnicę i poczuł jak siedząca w jego głowie Nana obrzuca go wyrzutami sumienia. Sam nie wierzył, że to się dzieje. Oto była z nimi kobieta, która zrobiła z życia jego gospodyni małe piekiełko, a ta zamiast pozwolić tej jędzy cierpieć… westchnął ciężko, oglądając się z powrotem na Pata i Vala.
- Porozmawiam z nią chwilę, dobrze? Nie będzie to nieuprzejme wobec Eshata? - skupił wzrok na zakonniku zakładając, że to on jest lepiej zorientowany odnośnie tego, co dzieje się w tym pokracznym sanktuarium.
- Skądże znowu - zapewnił uspokajająco mężczyzna w okularach.
- Nie ma sensu spieszyć się niepotrzebnie, a i ja nie miałem na celu Cię ponaglać, Shateielu. Szczególnie jeśli kilka dodatkowych minut konwersacji może zażegnać czyjeś obawy i pomóc w uniknięciu potencjalnych problemów w przyszłości - jego kordialny uśmiech zdradzał zrozumienie dla obaw kotłujących się w głowie Halaku. Valerius natomiast, łypnął na całą scenę wzgardliwie. Otwierał właśnie usta, aby dać upust swojej złości, ale jego wzrok padł na kamienną sylwetkę Lucyfera górującą nad głowami zebranych. Widok sprawił, że Annunak się opamiętał. Jego wargi przybrały kształt cienkiej linii, przez którą przecisnął się jedynie nakrapiany bólem pomruk - jak u kogoś, kto przed chwilą odkrył bolący ząb. Mając dość, Val skierował ku schodom.
- Będę czekał na dole - rzucił za siebie, nie odwracając głowy.

Kiedy Shateiel zbliżył się do Klary, od razu zauważył tlącą się w jej oczach histerię. Od ich ostatniej rozmowy - o ile polecenie anioła można było w ten sposób określić - nie minęło więcej niż pięć minut, a mimo to wspomniane wcześniej zdroworozsądkowe nastawienie dziewczyny było już jedynie mało wyraźnym pogłosem. Teraz zastępowała je atawistyczna trwoga, jakby psychika młodej kobiety doznała całkowitego zezwierzęcenia i oscylowała wyłącznie wokół przemożnej (instynktownej?) potrzeby ucieczki.
- Chodźmy stąd. Wynośmy się, póki jeszcze możemy (!) To banda sekciarzy, Nano (!) Nie widzisz tego? Chcą mi Cię zabrać (!) Chcą nas rozdzielić, żeby łatwiej było każdą otumanić, owinąć wokół palca. W nocy poderżną nam gardła i złożą w ofierze temu... temu czemuś! Nagle, niczym tonący, który chwytał się brzytwy, Klara runęła do przodu. Gest ów sprawił, że niemal wypadła z ławy na kamienną podłogę, jednak w ostatnim momencie, nim Suzanne i Shateiel zdołali się odsunąć, histeryczka złapała ich za dłoń. Jej palce były lepkie, a ich drżenie docierało aż do nadgarstków drugiej kobiety.
Anioł poczuł jak Nana zalewa go troską o stan drugiej zakonnicy. To zachowanie potwornie go irytowało, ale posłusznie zajął miejsce obok Klary obejmując jej dłoń swoją.
- Nikt nas nie będzie rozdzielał, dobrze? - Ciało Nany odruchowo pogładziło dłoń drugiej kobiety, choć Halaku czuł głównie obrzydzenie, pamiętając jak te same palce dotykały ciała jego gospodyni. - Muszę się z kimś tutaj spotkać, ale wrócę.
- Słyszałaś przecież, co powiedział ten w okularach (!) - Klara nie ustępowała.
- Chcą zawlec mnie bóg wie gdzie i... i... - jej oczy zaczęły ronić krokodyle łzy, a głos, z wolna podchodząc szlochem, łamał się na każdym słowie. Biorąc pod uwagę charakter Klary, jej zatrwożenie było czymś zaskakującym. Czy tak właśnie zachowywali się ludzie, gdy przychodziło im wchodzić w interakcje z nadnaturalnymi istotami odzianymi w sacrum wiary? Czy Nana również lamentowałaby w ten sposób, gdyby przyszło jej stawić temu wszystkiemu czoła bez ochronnej bariery w postaci świadomości Shateiela?
- ...wyprać mi mózg (!) - wyrzuciła desperacko przez ściśniętą krtań.
- Widziałaś przecież te dzieciaki na zewnątrz, były pomylone (!) Zupełnie ubezwłasnowolnione, rzędy beztroskich owiec, które nie mają pojęcia, że... - uścisk rąk Klary zyskiwał na sile. Robił się bolesny, a promieniujące zeń drżenie zdążyło dotrzeć już do przedramienia Nany.
Shateiel ostrożnie ułożył dłoń na policzku zakonnicy i kciukiem wytarł jedną z łez.
- Nikt cię bez mojej zgody stąd nie zabierze i nikt nie będzie ci prał mózgu, dobrze? - Starał się mówić jak najspokojniej, a przyzwyczajenie Nany do pracy z rannymi bardzo tu pomagało. - Ufasz mi Klaro?
 
Highlander jest offline