Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2019, 19:53   #72
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Gdyby to na mnie ktoś polował, to bym udawał, że wyjechałem na koniec świata - powiedział Jimmy, patrząc w okna domu. - Ale najpierw opisałbym dokładnie zabójcę - dodał.
- Rozdzielmy się - zaproponowała Heather. - Ktoś pójdzie filować od tyłu, a reszta zapuka do drzwi frontowych.
- Ja sprawdzę tylne wyjście
- powiedział Jimmy i od razu wprowadził te słowa w czyn.
- Może i coś tu nie gra, ale nie histeryzujcie - pozował Jesse ruszając do frontowych drzwi. Zrobił kilkanaście kroków po szutrowej, zarastającej ścieżce i kilku drewnianych stopniach na ganek. Taras skrzypiał. Pukanie rozeszło się po domu zauważalnym echem.
W tym samym czasie Jimmy sprawdzał, czy tylne wejście jest otwarte. Nacisnął klamkę, ale drzwi ani ruszyły.
Przez chwilę wydawało się, że nic się nie wydarzy, lecz po chwili usłyszeli za drzwiami kroki.
- Co wy tu robicie? Czego chcecie? – To był zdecydowanie głos Felixa, drzwi jednak się nie otworzyły.
- Chcieliśmy ci podziękować, ale nie było ciebie w szkole - odezwała się Heather. - To przyszliśmy tu.
- Nie musicie mi dziękować, w końcu to ja spowodowałem wypadek
- odpowiedział chłopak a w jego głosie rzeczywiście dało się usłyszeć poczucie winy.
- No... - dziewczynka się chwilę zastanowiła co powiedzieć. - To nie twoja wina. To przez jego siostrę się w ogóle znaleźliśmy na tej głupiej imprezie - stwierdziła ze skinieniem głowy na Martiego. Następnie zdjęła z plecak i zaczęła w nim grzebać. Wyciągnęła z niego papierową torebkę. - Lubisz ciastka? Lukrowane, moja mama zrobiła - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła ręce z podarkiem ku zamkniętym drzwiom, przez które rozmawiali.
- Jesteście bardzo mili, ale wolałbym zostać sam – przyznał Felix .
- Proszę, chcielibyśmy z tobą porozmawiać - odparła Heather.
- Więc najpierw powiedzcie o co chodzi.
W tym momencie zza rogu wyszedł Jimmy.

Heather westchnęła i opuściła rękę z ciastkami.
- O to co się dzieje teraz - mruknęła cicho. - Od czasu kiedy nas... wyciągnąłeś - powiedziała to tonem mówiącym, że sama uważa to za nieprawdę.
Zapadła cisza, która trwała dłuższą chwilę. I kiedy wydawało się, że nic już się nie wydarzy, usłyszeli dźwięk przekręcanego zamka i drzwi uchyliły się na szerokość łańcuszka. Ujrzeli w szczelinie twarz Felixa.
Spojrzał na nich a wyglądało to tak jakby wzrokiem próbował przewiercić się przez ich głowy.
- A co takiego się dzieje? – zapytał, ale trudno było odgadnąć czy chłopak udaje, czy naprawdę nie wie o co chodzi.
- My wszyscy - Tapping machnęła ręką na osoby które stały z nią na ganku. - I jeszcze jedna nasza koleżanka, czyli każdy kto był wtedy w vanie, od tamtego czasu widzimy moment śmierć osoby, którą dotkniemy - powiedziała wprost, z poważną miną.
Jimmy potwierdził kiwając głową.
Felix przełknął ślinę. Wydawał się zaskoczony wyznaniem Heather. W końcu zdjął łańcuszek i otworzył drzwi.
- Wejdźcie.

Dom wydawał się stary i kojarzył się z domostwami, w których zawsze panuje półmrok, podłoga skrzypi a w każdym kącie wisi pajęczyna. Mimo to Felix starał się dbać o porządek, trudno było znaleźć tam drobinkę kurzu, nie poczuli też żadnych brzydkich stęchłych zapachów, wręcz przeciwnie, w domu pachniało świeżo ściętymi kwiatami i dobrym jedzeniem.
Zaprowadził ich do salonu, w którym znajdował się czarnobiały telewizor, a na ścianach wisiały czarnobiałe zdjęcia, na których rozpoznali młodszego o kilka lat Felixa pozującego w towarzystwie jakiejś kobiety, zapewne jego matki.
Nastolatek kazał się dzieciakom rozgościć, a po chwili wrócił z talerzami, na których wylądowały ciasteczka przyniesione przez Heather.
- Czy powiedzieliście komuś o tych waszych… dolegliwościach? – zapytał.
- Tylko sobie - odparł Jimmy. - Inni... Raczej nikt by nas nie zrozumiał, nie uwierzył. Jakoś nie chcieliśmy trafić do szpitala.
- Tacie powiedziałam
- wypaliła Heather. - Żeby go ostrzec - dodała spuszczając wzrok. - Przed tym co ma się stać w szkole.
- A co ma się stać w szkole?
- zainteresował się Felix unosząc brwi do góry.
- Mężczyzna w masce, białej, z bronią. I wiele trupów, w tym naszych bliskich - odpowiedział Jimmy. - W tym mój brat i jej ojciec. - Skinął głową w stronę Heather.
- Z tego co się dowiedzieliśmy, to ten morderca ciebie szuka przede wszystkim - dodała dziewczynka.
Felix zbladł, przełknął ślinę, ciastko stanęło mu w gardle. Patrzył na dzieciaki mocno przejęty.
- I chcecie go zatrzymać zanim…
Chłopak ciężko westchnął, wyglądał na zagubionego. Po chwili ściągnął jedną z rękawiczek i wysunął dłoń do przodu.
- Dotknijcie mnie i powiedzcie co widzicie.
Jimmy wyciągnął rękę jako pierwszy.
- Według tych wizji my zginęliśmy w tym furgonie, w rzece. - Heather uprzedziła Felixa, nim go dotknął Jim. Teraz mogli tylko czekać.
Kiedy już mieli dotknąć ręki Felixa nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Felix cofnął dłoń jak oparzony.
 
Kerm jest offline