Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2019, 23:31   #23
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Narada

Narada była krótka.
- Sytuacja nasza co prawda nieco się zmieniła, ale priorytety pozostają takie same. Mamy dotrzeć do pozycji generała Hammeta i zrobić rozpoznanie. Co może jednak oznaczać, że na miejscu będziemy musieli wzmocnić jego zgrupowanie swoją siłą.- zaczął Wolvie.-Niemniej drugą częścią zadania jest przekazanie informacji dowództwu. W takim przypadku van Erp dobierzesz sobie dwóch meatboyów i co tam Hammet ci przydzieli.
Po czym machnął ręką.-Ale o tym pogadamy już na miejscu, razem z generałem. Do obozu mamy dwie godziny marszu. Meyes na przedzie idziesz. JR i Bear na flankach. JR na lewej Cook na prawej. Za JR Hamato i Carson, za Cookiem Pearson i Hauser.
Pancerz szefa wyświetlił na rękawicy hologram, na którym to Wolvie rozstawiał “pionki”. -W środku ja, van Erp i Giles. Za nami Hansen i Thompson. Reszta zamyka tyły.
Po czym zwrócił się do Marge.- Niestety będę musiał panią wykorzystać. Ktoś musi nieść zdobyczne zaopatrzenie i na czas misji będzie pani traktowana jako szeregowy.
-Rozumiem sytuację i cieszę się że mogę być przydatna.- Marge nie miała z tym problemu. Bądź co bądź, tu na ziemi była praktycznie tylko jeden stopień przydatności wyżej niż cywil. Uzbrojona w pistolet… w sumie była obciążeniem dla misji.

Podróż

Przemierzali na piechotę wypalony teren leśny od czasu do czasu znajdując zniszczone pojazdy i zwęglone trupy. Pozostałości po turystach, którzy byli na terenie parku podczas eksplozji i nie zostali odnalezieni. Cóż… przynajmniej mieli szybką śmierć.
Ekipa natknęła się na jeszcze kilka wilków, nieumarłych jak reszta fauny w tym miejscu. Ale wataka szkieletów nie była dość liczna by próbować się mierzyć z oddziałem AST, więc minęła ich szerokim łukiem. Za to na niebie zaczęło im towarzyszyć stadko kruków. Nieumarli drapieżcy towarzyszyli im cały czas, niczym posłańcy śmierci… lub zły omen. Nie pierwszy, nie ostatni tego dnia… już wszak tyle niepokojących obrazów widzieli.
I mniej więcej po godzinie natknęli się na kolejny.

Rozwalony wojskowy hummer, zamordowana załoga, trupy leżały pozostawione tam gdzie zginęły. Był to niepokojący widok, ponieważ US Army nie zostawia swoich. Ktoś już powinien przybyć tutaj, zabrać zwłoki do bazy. A jednak nikt nie przybył. Nikt się tym zaginionym hummerem nie zainteresował. Nikt…
Coś musiało stać się ze zgrupowaniem gwardii narodowej pod wodzą generała. Coś złego, być może coś tragicznego. Ale co dokładnie?
Wolvie zarządził krótki postój, by na początek sprawdzić co tu się stało. Porucznik miał zle przeczucia ( i nie tylko on). A co najgorsze nie myliły go one.

Obóz wojskowy
Rozłożony w dolince o niewielkim spadku, obóz Gwardii Narodowej był cichy jak grób. Bo de facto był cmentarzyskiem. Zginąć musieli chyba wszyscy. W samym obozie było ciemno i cicho. Żadnych śladów ruch. Przedpole było zasłana wrakami bojowych wozów piechoty, zniszczonych czołgów i trupów żołnierzy. Leżeli rozrzuceni niczym lalki którym podcięto sznurki. Z dwa czołgi wydawały się na sprawne, ale ich załoga też była martwa.
Mimo to…
- Za cicho tu jest. Za spokojnie. Meyes… widzisz ten głaz?- wskazał na skałę, którą eksplozja w paru musiała odsłonić zdzierając warstwę gruntu.
- Tak sir.- rzekła latynoska.
-Zajmij tam pozycję i wyślij drona.- rzekł Wolvie, po czym zwrócił się do Ash i Marge.-Dołączycie do niej i nie ruszajcie się stamtąd, bez mojego pozwolenia.
Po czym rzekł do pozostałych.
- Reszta… utrzymać szyk. Schodzimy w dół. I bądźcie czujni. Nie widać trupów wrogiej armii, więc…- zaczął mówić, ale w jego słowa wtrącił się Handsome. -Więc to może być pułapka.
-Właśnie. To może być pułapka i być może właśnie w nią włazimy. Ale nie mamy wyboru, więc… jeśli jest to pułapka, to pokażmy że nie warto zastawiać wnyków na Doomguys.- dokończył Wolvie.- Szyk luźny, głowy nisko. Nie spieszyć się. I nie strzelać bez rozkazu. Jeszcze nie mamy powodu do opróżniania magazynków.
Po tych słowach wydał gest dłonią.
- Naprzód.

Trójka dziewczyn zajęła miejsce przy głazie. Switch ułożyła się na nim wygodnie i oparła swój karabin o głaz. Marge i Ashley… nie miały za wiele do roboty. Nawet jeśli wywiąże się walka to medyczka wiedziała, że będzie bardziej jej widzem niż uczestniczką. Jej robota zacznie się dopiero po ewentualnej walce. Louise też się nie była specjalnie zajęta robotą. Posłała drona i obserwowała obóz wojskowy, ale to nie przeszkadzało jej podpytywać Ash.
-O czym tak plotkowałaś z naszą panią sierżant przy ognisku?
Zanim jednak lekarka miała okazję odpowiedzieć, Louise odezwała się do Jonesa.
- Poruczniku, ruch przy najbliższym całym czołgu. Człowiek… prawdopodobnie.- poinformowała szefa, co usłyszeli wszyscy.
- Miej go na celowniku, ale nie strzelaj dopóki nie dam rozkazu.- odparł Wolvie.
- Yesssir.- odparła Switch skupiając się na celowaniu, do…”człowieka” który urządzał sobie spacerek po pobojowisku.
Na widok zbliżających się żołnierzy ów osobnik szepnął cicho.-Surgit.
Szept ten usłyszeli wszyscy, gdyż był niesiony podmuchem wiatru. Elizabeth zaś rozpoznała ten język i słowo. “Przebudźcie się.”
I się przebudzili. Martwe dłonie zacisnęły się na karabinach. Ciała podniosły się z ziemi. Dziesiątki ciał. Żołnierze Gwardii Narodowej stanęli do walki. I rozpoczęła się kanonada.
Ostrzał taki skosiłby zwykłych żołnierzy jak kombajn dojrzałą kukurydzę. Ale Doomguys radzili sobie z takim ostrzałem. Co innego czołg. A wieżyczka jednego z nich właśnie obróciła się w ich kierunku.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline