Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2019, 12:12   #87
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację

- Nazywam się Tito. - stary gangster lekko skinął głową i spojrzał w ziejące pustką oczodoły. - Mam sprawę z gatunku tych, które lepiej załatwiać po zmroku. Oraz zepsuty zegarek. Możemy chwilę porozmawiać?

- Zepsuty zegarek - głos zza drzwi wyraźnie wykazał zainteresowanie. - To dobrześ trafił, Tito.

Szczęknęły zamki i drzwi otworzyły się ukazując Oszusta. Niski, z brzuszkiem, w stroju który przypominał szlafrok lub... szaty kultysty z jakiegoś balu przebierańców.

- Proszę. Mogę zerknąć na ten zegarek?

Tito z namaszczeniem odsunął mankiet koszuli, zwolnił zatrzask segmentowej bransolety i podał wysłużonego swatcha zegarmistrzowi, nie spuszczając z istoty zaintrygowanego wzroku.

Mężczyzna wziął zegarek. Obejrzał go uważnie mamrocząc coś pod nosem w nieznanym Tito języku.Potem podszedł z nim do biurka, które stało w najbardziej oddalonym od wejścia kącie warsztatu. Warsztatu, który był nieduży, ale klimatyczny. Wielkie zegary z kukiełkami, mniejsze zegary pozytywkowe, zegary ścienne, kuchenne, szachowe - wszelkie możliwe oprawy, konstrukcje, zabytkowe tarcze i te bardziej nowoczesne, ale pozbawione elektroniki rozwiązania. Chaos w którym jednak panował pewien porządek czy też raczej ustalony wzór.

- Ładny. Ma wartość sentymentalną, prawda?

I nie czekając na odpowiedź wyjął skądś mały nożyk i zaczął sprawdzać mechanizm.

- Nie chodzi tylko o to cudeńeczko, prawda. Ja się nim zajmę. Uratuję kawałek czasu, a ty możesz mówić. Będę słuchać.

Stary gangster wszedł do pracowni za jej właścicielem. Zegary, powoli przemieszczające się wskazówki sekundników, dźwięk ich mechanizmów poruszających się za tarczami... wszystko to w jakichś sposób działało na niego kojąco. Mimo że pracownia niewątpliwie była częścią tego nowego wariackiego, magicznego świata czuł się w niej bardziej na miejscu niż w świecie internetu i komórek. Czy w dobie ledowych ekraników noszonych w kieszeniach i połączonych z siecią ktoś w ogóle używał jeszcze klasycznych zegarków?
Tito stał jak urzeczony i wpatrywał się w pracujący za szybką mechanizm wielkiego szafowego zegara.

- Szukam kontaktu z pewną osobą. Lub jakichś wieści na jej temat. - Odezwał się wreszcie nie odrywając wzroku od pracujących zębatek. - Nazywają go El Sombre. Podobno był w tym miejscu.

- Tik, tak - Oszust przechylił głowę, podregulował coś w mechanizmie. - Był i nie był. Kto to może wiedzieć? Ty wiesz?

- Nie jestem pewien, choć to, że znasz jego imię, napawa pewną nadzieją. To w zasadzie nie jest istotne, bardziej interesuje mnie dokąd się stąd udał.

- Tam, gdzie rzuca go słońce. W końcu jest tylko cieniem. Prawda? Czyim cieniem? To istota pytania? Oj.
Przy ostatnim oj podłubał małym pokrętłem w bebechach zegarka.

- Ty również naprawiasz ... mechanizmy, prawda. Tylko te bardziej ... organiczne. Prawda?

- Tak. Naprawiam... ludzi. - Od tak dawna nie nie myślał o sobie jako o lekarzu. To była miła myśl. - To bardzo złożone, trudne do ogarnięcia rozumem mechanizmy. Kryją wiele zagadek. Umiem naprawić ich ciało... do pewnego stopnia. - To była dziwna rozmowa. Dziwna rozmowa z dziwnym rozmówcą. Czuł się jak postać z Alicji w Krainie Czarów. Co nie znaczyło, że odpowiedzi były pozbawione znaczenia. - Cień, jak mniemam, rzuca wąż utkany z dymu, cieniem jest człowiek imieniem Pizzarro. Albo istota która nim kiedyś była. Czy wiesz, gdzie mogę go znaleźć?

- To on odnajduje. Nigdy na odwrót. Jesteś młody. Jeszcze się nauczysz. Albo nie. Mniejsza o to. Ja naprawię twój zegarek, a ty naprawisz w zamian dla mnie inny mechanizm, ten bardziej organiczny. Zgadzasz się? Jeśli spiszesz się dobrze, może powiem ci coś więcej.

Oczy - powiększone do gigantycznych rozmiarów przez szkła powiększające, które Oszust nałożył na nos, na chwilę oderwały się od zegarka. Spojrzenie czarnych jak węgiel oczu wżarło się w Tito.

"Może powiem ci coś więcej" było dość labilną obietnicą, ale to już było coś, z czym stary gangster mógł pracować. Zegarmistrz miał rację: Tito był młody… w pewnym sensie. W tym nowym świecie znów był początkującym chłopcem na posyłki - robiącym swoją robotę, czasem dającym się wydymać, budującym sobie bazę kontaktów i reputację... czekającym na okazję poderżnięcia tego właściwego gardła i przejścia wyżej. Prawdziwa druga, kurwa, młodość.

- Tak. - powiedział po prostu podtrzymując spojrzenie Oszusta.

- To dobrze. Daj mi chwilę. Krótki moment dosłownie. I zaraz zaprowadzę cię do twojego zegara. Tego, który dla mnie naprawisz, jeśli zdołasz. A teraz sza! Cicho, bym słyszał ich śpiew. Śpiew czasu. Te piękne, tik-tak zbliżające nas wszystkich coraz bardziej do gwiazd.

Nie zajęło to długo. Zegarmistrz pracował. Tito milczał. Po pięciu minutach zegar był naprawiony. Oszust wręczył go Wężowi.
- Chodź - powiedział i dotknął ściany za swoimi plecami.
Mur zniknął ukazując nie dziurę lecz .... ścieżkę. Ścieżkę prowadzącą do spalonego, czarnego miasta - wyjście na ulicę rodem z postapokaliptycznej wizji szaleńca.
Oszust wszedł w dziurę, Tito usłyszał zgrzyt potłuczonych szyb pod butami starca.
Stanął po drugiej stronie, w owiewanej wiatrem i pyłem wizji miasta.
- Chodź. - Ponaglił.



- Czeka na nas. Bardziej na mnie, niż na ciebie, ale czeka.

Ok, to było coś nowego. Tito na sztywnych nogach podszedł bliżej, i przez długą chwilę po prostu gapił się na dziurę w ścianie oczyma dosłownie wychodzącymi z orbit. Przeżył w ciągu ostatniej doby wiele, ale to na co patrzył w tak oczywisty sposób przeczyło wszelkim zasadom znanej mu rzeczywistości, że samo patrzenie przyprawiało o szaleństwo.
Racjonalny lekarski umysł rozpaczliwie szukał logicznych wyjaśnień bezlitośnie punktując i odrzucając po kolei każde z nich. Najgorsze było to, że właśnie wiedza medyczna nie pozwoliła mu uwierzyć że to wszystko halucynacje wywołane narkotykami czy obłędem.

Ostatnia i najlepsza z rozpaczliwych skleconych na poczekaniu teorii - ta o wysokiej jakości ekranie z obrazem 3D wbudowanym w ścianę - runęła, gdy Tito podszedł i włożył rękę w otwór.

Po prostu się poddał i przyjął rzeczywistość do wiadomości. Taką jaką była.

Tito Alvarez - dawny meksykański gangster, a obecnie obdarzony supermocami młody coś-jak-wampir - odczuł pewną ulgę. Westchnął, wzruszył ramionami i wkroczył do postapokaliptycznej Narnii.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline