Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2019, 04:12   #30
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 7 - 1940.III.14; południe Paryż

Czas: 1940.III.14; cz; południe; godz. 12:15
Miejsce: północna Francja; Paryż; Saint Ouen, nadbrzeże Sekwany
Warunki: pochmurnie, chłodno, zapach rzeki, jasno


George Woods (R.Cromwell) i Evelyn Leigh (A.Croft)


Czy dojrzały mężczyzna czy młoda kobieta w barwach tajnej Agencji to mogli w jednym być zgodni: byli zmęczeni. Byli świadkami jak jeden dzień przechodzi w noc po północnej stronie Kanału a teraz jak wstaje i właśnie rozwkita w pełni kolejny. Tym razem w innej stolicy, po drugiej stronie Kanału. I przez ten czas nie mieli czasu wypocząć. Krótka drzemka raczej niewiele tu zmieniała. Trzymali się na nogach dzięki kawie i własnej woli. Jasne jednak było, że nadwyrężają swoje siły. Na razie jednak sytuacja trochę się poprawiła. Na świeżym powietrzu, mimo chmur nad miastem to nad brzegiem Sekwany zrobiło się trochę bardziej rześko. W powietrzu unosił się charakterystyczny, jeziorny zapach wody. Tylko okolica była taka sobie na spacery. W środku dnia to jeszcze było jak cię mogę no ale po zmroku, w tym zaciemnieniu jakie panowało od paru miesięcy to mogło być tu nieciekawie.

Przy okazji podczas tego spaceru, Woods zorientował się, że zbliżają się do magazynów w których znaleziono furgonetkę i ciała. Sam hotel “Ibis” był nie tak znowu daleko, jeśli ktoś miał samochód to nawet całkiem blisko od tych magazynów. I o ile nie dał się komuś wycyganić to wydawało mu się, że ani on ani dwójka kobiet spacerujących przed nim nie ma ogona. A jak ma to takiego jakiego nie udało mu się dostrzec.

Evelyn zaś gdy tylko podeszła z Francuzką do jakiegoś starszego mężczyzny mogłą zrozumieć dlaczego ta wolała aby towarzyszył jej jakiś mężczyzna. Facet wyglądał odpychająco. Właściwie jakby miał jakiś nóż czy pałkę w ręku wyglądałby jak stereotyp ulicznego zakapiora. - No i widzisz kochaniutka, wzywasz lśniącego rycerza na wsparcie a ten się kitra po krzakach i biedne, słabe kobietki muszą same stawić czoła takim zbójom. - Caroline rzekła ironicznie pod adresem Woodsa pozwalając sobie na ironiczny komentarz do jego strategii rozegrania tego spotkania. Akurat jeszcze podchodziły do owego mężczyzny który krzątał się na jakiejś łodzi bujającej się na małych falach. Wbrew pozorom jednak przywitała się z nim całkiem uprzejmie.

- Bonjour Gabriel. - zagaiła dziennikarka stając na wybetonowanym nadbrzeżu tuż nad pokładem łodzi. Facet chyba naprawiał silnik swojej łodzi bo siedział przed otwartą klapą i skinął głową unosząc zarośniętą siwą szczeciną gębę na dwójkę stojących kobiet.

Przystąpili do interesów. Caroline zbyła zaproszenie na pokład i butelkę wina. W zamian szybko przeszła do interesów. W zamian za zakup świeżo złowionej ryby jaka jeszcze ruszała skrzelami w wiadrze Gabriel powiedział co ciekawego widział ostatniej nocy. Evelyn nie miała pojęcia po ile chodzą w Paryżu świeżo złowione ryby chociaż ta, wydawała się jakaś wyjątkowa sądząc po ilości bankontów jaka przeszła z drobnej, zadbanej kobiecej dłoni do uwalonej smarej, sękatej dłoni starego.

Ale Gabrielle coś jednak widział. W nocy, niedaleko przed świtem widział coś ciekawego. Na środek odległego o kilkaset metrów mostu wjechały dwa pojazdy. Jakiś osobowy i jakiś większy. Było puściutko o tej porze więc rzucały się w oczy komuś kto łowił ryby i raczej nie miał po ciemku na co innego się gapić. Zwłaszcza, że owe pojazdy zamiast po prostu przejechać przez most zatrzymały się gdzieś w połowie. A potem było jeszcze ciekawiej bo z tego większego coś zaczęli nosić i wywalać do rzeki. Coś jakby worki. Całkiem spore. Ale z daleka i po ciemku nie widział o co mogło chodzić. Ale to, że wrzucili dwa dość duże przedmioty do rzeki tego był pewny. No więc teraz skoro piękna pani dziennikarka mówiła, że szuka ciekawych rzeczy z tej okolicy i ostatniej nocy to dał właśnie znak. Caroline podziękowała mu mówiąc, że jeśli coś jeszcze by w tej sprawie słyszał ciekawego niech da znać po czym zaczęła spacer powrotny do “Ibisa”. Tak przepłaconej ryby nie wzięła.

George w tym czasie mógł obserwować z rozsądnej odległości całą wycieczkę Francuzki i Brytyjki. Wyglądało to jak spacer dwóch znajomych, bez ekscesów ale i bez serdeczności. W okolicy spacerowali i inni ludzie, w większości mężczyźni. Przy nabrzeżu było zacumowanych trochę łodzi i osobowych barek jakimi można było pływać po rzece czy czasem robiły za drugi czy nawet główny dom swoim właścicielom. Obydwie kobiety zatrzymały się przy jednej z nich i porozmawiały chwilę z jakimś facetem na łodzi. Często zerkali w stronę pobliskiego mostu, Caroline pewnie zapłaciła za informację sądząc z gestu wyjmowania portfela i przekazywania pieniędzy i po chwili obie młode damy zaczęły spacer powrotny. Zdawał sobie sprawę, że Caroline to broń obosieczna. Mogła co prawda zdobyć jakieś informacje jak to właśnie udowodniła. Ale była przede wszystkim dziennikarką i to z ambicjami wykraczającymi poza standard gazety dla jakiej pracowała. A teraz powiedzieli jej wersję o jakiej dotąd nie miała pewnie pojęcia. Co z tym zrobi ładna brunetka to trudno było oszacować.



Czas: 1940.III.14; cz; południe; godz. 12:15
Miejsce: północna Francja; Paryż; 15-ta Dzielnica, Hotel “Topaz”
Warunki: granat nieba, ciepłe, ogrzane wnętrze pokoju, jasno

Noémie Faucher (D.Adley) i Kenneth Hawthorne (M.Tweed)


Soren przewiózł koleżankę po fachu zza Kanały pomiędzy kostnicą a komisariatem. Szefowa grupy przysłanej z Londynu miała okazję podziwiać raczej pochmurne niebo i wiosenne temperatury gdzie bez palta szkoda było wychodzić na zewnątrz. Nomen omen jeszcze pasażerka nie zdążyła porządnie wysiąść gdy dostrzegli wychodzącego przez główne drzwi “Mr. Tweed’a”. - Dobra, to wsiadajcie, już was podwiozę do hotelu. - lokalny agent już machnął ręką na te ciągłę kursy i skoro spotkali się we trójkę to zrobił kolejną trasę, tym razem na południowy brzeg Sekwany gdzie w hotelu “Topaz” mieli wynajęte pokoje. - A w ogóle jak wam się tam mieszka? Wszystko w porządku? - zapytał gdy jechali przez ulice, mosty i uliczki francuskiej stolicy. W dzień zdecydowanie przejechać przez tą metropolię to był koszmar. Jeśli w nocy, gdy ulice były puste można było pokonać trasę w kwadrans to teraz, w dzień zajmowało to dwa lub trzy razy dłużej.

W końcu dojechali przed hotel i pożegnali się z Francuzem. W razie potrzeby zawsze mogli zadzwonić na jego numer domowy lub zostawić wiadomość w biurze na komisariacie. Zostawił im zresztą na siebie namiar już wcześniej i tak tylko przypominał bo miał zamiar spróbować się przespać chociaż trochę. Przypuszczał, że pod koniec dnia ekipa dochodzeniowa powinna przedstawić swój raport. W nim może pojawi się coś ciekawego. No chyba, że zarzucona przez policję sieć coś wyłowi. A na razie, życzył im owocnych łowów.

Łowy jak łowy ale spławik się chyba poruszył bo gdy para agentów tylko weszła do hotelu recepcjonista przekazał im kopertę. Jak się okazało od Georga i jak się okazało zabrał Evelyn na spotkanie z informatorem.


Cytat:
„Dostałem cynk o furgonetce, która jeździła dziś w nocy nad Sekwaną. Jadę to sprawdzić razem z Croft.

Cromwell”



No to czyli drugiej pary agentów nie było w tej chwili w hotelu bo według recepcjonisty nie widział aby wracali. Mogli za to porozmawiać w spokoju we dwójkę. Chociaż Kenneth zaczynał już odczuwać skutki utrzymywania się na nogach drugą dobę. Noémie jeszcze się trzymała nieźle chociaż zdawała sobie sprawę, że i ją w końcu zmęczenie dopadnie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline