Burza śnieżna była nieprzyjemna, ale wiatr uniemożliwiał Kinbarakowi i Kylowi lot. Musieli się szybko wycofać z przestworzy. To nie były warunki na walkę dla nich.
- Dziwna sprawa
- że oni mają władzę nad pogodą
- podczas gdy nas coś blokuje.
- Jakiś pomysł
- co to mogło by być?
Zagadali bliźniacy do Marduka gdy czekali na wrogów.
~ * ~
Nastała cisza przed burzą. Trwała tylko chwilę, gdy cztery tytany czekały za lodową ścianą na nadciągających wrogów. Kinbarak z Kylem byli już w swoich prawdziwych, wojennych formach. Sześciometrowe sylwetki były fizycznie gdzieś pomiędzy gigantami i nietoperzami. Porośnięte krótką szczeciną, z nienaturalnie długimi rękoma. W każdej z czterech ściskali długie na półtora metra, zakrzywione w przód ostrza które normalnie człowiek z trudem dzierżył by oburącz. Stali ramię w ramię, jakby w szyku.
Zaczęło się.
Demony wychodziły zza ściany, ale były mniejsze. Ledwie sięgałyby Kinbarakowi dolnych żeber gdyby się wyprostował. Miał przewagę zasięgu i bezlitośnie ją wykorzystywali. Cięli nisko.
Demony padały.
Nie martwe. Ale ranne i powalone.
A po ich ciałach szarżowały kolejne nie dając im się podnieść. Kilka przemknęło się pod cięciami. Nawet drasnęły Kyla. Nie miało to znaczenia.
Marduk wykonał swoje. Oczyścił przedpole i wycofał się, wręczając Kinbarakowi króla… jakby serwował mu danie.
Kyle z Kinbarakiem wszarżowali w korytarz na końcu którego był król. Lodowy gigant ryknął i zerwał się do kontrszarży, ale wtedy dwa tytany się zatrzymały. Kinbarak wzniósł ręce w wymachu w górę. Kyle w dół. I obaj miotnęli swymi ostrzami. Pierwsze trafiło.
Drugie i trzecie też. Potem piąte, dziesiąte i wiele wiele więcej. Jakby na każdy miotnięty pocisk pięć dolatywało celu tworząc całą chmurę ostrzy wielkich jak miecze dwuręczne.
Broń króla zabrzęczała o ziemię, gdy nie był w stanie już jej utrzymać. Przestąpił jeszcze dwa dygoczące kroki i runął w dół. Kinbarak nie pozwolił mu upaść. Potężnymi szponami chwycił go za szyję miażdżąc kark. Duch giganta opuszczał już umierające ciało, a resztkami świadomości widział jak Kinbarak wbił mu drugą dłoń w pierś i wyrwał serce razem żebrami i płucem, a ostatnim co widział był pysk zaciskający się na jego twarzy, odgryzający ją razem z połową głowy.
~ * ~
Trzy minuty… tyle czasu potrzebował kinbarak aby pożreć króla. Jego serce i wątrobę. Zgruchotać kości i wyssać z nich szpik. Pochłonąć mięśnie.
- Kto następny! - ryknął Kinbarak w głąb tunelu prowadzącego na powierzchnię.
- Chcę tu armii! - dodał Kyle stojący w głębiej z Mardukiem.