Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2019, 18:51   #20
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
apłanka Ilmatera nie czuła się zbyt dobrze zostawiając sprawę wozu nierozwiązaną. Nie pragnąc jednak dzielić drużyny musiała się pogodzić z tym, że inni woleli podążyć do domu Astine. W zasadzie nie była pewna czy samej nie przyjdzie jej zapuścić się w puszczę późniejszym czasem. Drogę spędziła modląc się o wybaczenie i siłę dla tych co zostali porwani. Do czasu, aż z mgły nie wyłoniła się śliczna półelfka. Ewidentnie niektórzy panowie mieli słabość do pięknych twarzy i kapłance zatęskniło się do jej klasztornych braci i sióstr. Te dobre czasy, kiedy i dla niej i dla otoczenia były ważniejsze czyny i dusza aniżeli wygląd. Ach niebiosa obdarzcie spokojem.

Na szczęście Celaena zdawała się być miłą i pogodną osobą (oraz odważną). W przeciwieństwie do niektórych Hanah od razu zaakceptowała opowieść kobiety i uznała ją za kolejnego członka drużyny. Mogłoby to być uznane za naiwne, ale kapłanka wolała zakładać dobre intencje. Na świecie było wystarczająco wiele nieufności.

Rozmowa z Delranem potwierdziła podejrzenia kapłanki jakie miała już poprzedniego dnia. Brakowało tylko w jego wypowiedzi, aby dodał “takiego jak ja”. Co było powodem, że się stoczył? Dowie się pewnie, jeśli tylko on będzie sam chciał się tym podzielić. Znając się jednak dopiero jeden dzień nie łudziła się, że rozwiąże jego problemy i uratuje jego ducha w najbliższym czasie. Takie podejście miała zdecydowanie już dawno za sobą. Jedyne co mogła zrobić to zachować pozytywny tok myślenia i pozwolić swoim czynom wspierać słowa.




ak można było się spodziewać, po dotarciu do swego domu Astine nie została przywitana przez szczęśliwą rodzinę, spokojnie czekającą na nią przed wejściem, lecz przez ponury widok samotnej chaty, z której wnętrza dobiegał jedynie widoczny za oknami mrok. Neff nawet chętnie pozostał na czatach, gdyż wiedział, że zbliża się kolejny niekontrolowany atak emocji, co w tym momencie raczej nie byłoby dobrze przyjęte przez resztę kompanów. Czuł napływającą falę smutku, którą wiedział, że tak łatwo nie opanuje. Nerwowo zaczął pocierać palcami talizman pod koszulą - to zawsze pomagało. Pociągnąwszy dyskretnie nosem, zwrócił się do reszty stojących na zewnątrz towarzyszy.
Ja… rozejrzę się dookoła budynku. Lepiej upewnić się, że nic nam z tamtej strony nie grozi.
Jesteś pewien, że chcesz iść sam? – spytała CelyNie wiemy czego się tu spodziewać… Może iść z tobą? – zaoferowała.
”Spokojnie - nigdy nie jestem sam” – Neff pokrzepił się myślą o swoich dwóch przyjaciołach. – Oczywiście. Możesz dołączyć – odpowiedział do półelfki starając się zapanować nad emocjami.
Zatem chodźmy. – pół-elfka skinęła głową.
Ja… poszłabym z wami, jeżeli to nie problem – akolitka niespodziewanie zagadnęła.
Hanah pokiwała zachęcająco do akolitki. Zamierzała wspierać dziewczynę, aby zrobiła się pewniejsza. Widziała jednak, że coś się dzieje z Neffem i nie wydawało się, aby miał ochotę na towarzystwo.
Jak już idziemy to wszyscy. Jednak możecie chwilę poczekać? Ci w środku mogą zaraz potrzebować pomocy, a… hmm. Zawołamy was za moment. – Bez ceregieli złapała elfa pod rękę i pociągnęła ze sobą za róg budynku. Tak aby reszta nie widziała.


***


aklinaczka z lekkim zaskoczeniem spoglądała na miejsce, za którym zniknęli Hanah i Neff. Delran zrobił równie zdziwioną minę. Spojrzał to na Cely, to na miejsce, gdzie przed chwilą stała Hanah i Neff.
Co do… – powiedział sam do siebie.
Pół-elfka wzruszyła ramionami.
A ja wiem? Może mają coś do obgadania. Chociaż trzeba przyznać, że trochę dziwny moment sobie wybrali – stwierdziła.
Heh, już mnie przestaje cokolwiek dziwić z nimi wszystkimi - zaśmiał się pod nosem Delran. – Chcesz podsłuchać o czym gadają? – wskazał głową na miejsce, gdzie zniknęli jego towarzysze.
Czy ja wiem… Z jednej strony jestem ciekawa, a z drugiej… niezbyt to uprzejmie. – Zaklinaczka odparła niepewnie.
Delran machnął ręką.
Uprzejme czy nie, można posłuchać, a co, jeżeli knują na nas coś niedobrego? W takich miejscach jak to, trzeba być zawsze czujnym… Oczywiście, nie żebym był ciekawski… - nie czekając na swoją towarzyszkę, na palcach podszedł do ściany budynku tak, żeby słyszeć, o czym rozmawiają Hanah i elf.
Del.. – zaczęła Cely, jednak nie skończyła. Westchnęła jedynie i podążyła w ślady towarzysza.
Uważam, że to nie w porządku, ale… jakby okazało się, że coś knują to nie można tego lekceważyć. – Próbowała usprawiedliwiać swoją ciekawość.
Delran przyłożył tylko palec do ust, uciszając swoją nowo poznaną towarzyszkę. Musiał dokładnie słyszeć, co się tam działo.


***


dziwiony mistyk nawet nie zdążył stawić oporu, gdy dziewczyna porwała go za dom.
Hę…? – elf zdołał jedynie wydusić z siebie, gdy pociągnęła go za sobą. Była zaskakująco silna…
Wyglądasz jakbyś miał się zaraz popłakać. Pomyślałam, że możesz nie chcieć, aby reszta to widziała – wytłumaczyła się Hanah uśmiechając.
Neff w pierwszej chwili był zszokowany przenikliwością dziewczyny… a może to po prostu było, aż nazbyt widoczne?
Dziękuję Ci za troskę, ale wszystko w porządku. Jak już pewnie zauważyłaś mam pewne problemy z opanowaniem swojego zachowania. Tak jak tłumaczyłem Drwalowi, jest to swego rodzaju choroba. Między innymi dlatego opuściłem swój dom, by wyleczyć się z tej *przypadłości*.
Nie był pewien, dlaczego był przy niej taki otwarty. Może to przez jej uśmiech i bezpośrednią naturę, ale czuł, że może być przed nią szczery.
No dobrze. Jednak nie przeszkadza mi to. Zawsze możesz użyć mojego ramienia, jeśli potrzebujesz… przez te dziesięć dni zdążyłam się przyzwyczaić – wyszczerz na twarzy kobiety sugerował, że mówiła prawdę.
Na te słowa elf wyraźnie się rozluźnił. Puścił nawet swój drewniany talizman.
Tak czy inaczej pomysł by przynajmniej jedna osoba sprawdziła tył budynku uważam za słuszny. Nie chciałbym, by ktoś nas zaskoczył, podczas gdy pilnujemy tylko jednego miejsca. – Neff spojrzał w kierunku, o którym mówił, po czym kontynuował już telepatycznie – ”Poza tym, pewnie też zauważyłaś, że pomimo faktu, że wszystko wokół wydaje się martwe, dynie rosną tu w najlepsze. Niepokoi mnie to trochę”.
“Mnie też. Skoro jednak nie potrzebujesz dać ujscia emocjom to wróćmy po resztę. Nie uśmiecha mi się zostawiać wejścia bez obstawy.” – Hanah odważyła się przesłać myślową wiadomość. Koncept był dla niej wciąż obcy, ale starała się do niego przyzwyczaić.
 
Asderuki jest offline