Kennick zaklął, widząc wystającego częściowo z rumowiska trupa. Ta biedaczka musiała mieć ogromnego pecha, że trafiła pod jedyne zawalone miejsce w tej części szpitala. O ile nie był to jakiś kolejny podstęp doppelgangerów...
Śledczy zganił się w duchu za paranoiczne myśli, ale ostrożność wymagała podjęcia jakichś akcji. Nawet jeśli nie stanowią bezpośredniego zagrożenia, to pozostają siedliskiem bakterii i źródłem potencjalnej zarazy, na co nie mogą sobie pozwolić. Wyciągnięcie ich zajęłoby zbyt wiele czasu, a do tego odsłoniłoby przejście do dalszej części szpitala, narażając ocalonych na kolejne niebezpieczeństwa, dlatego trzeba było załatwić to inaczej.
Kennick jeszcze raz przyjrzał się zwłokom, szukając czegokolwiek nietypowego i pozostając poza zasięgiem ramion, gdyby rzeczywiście okazałyby się być zmiennokształtnym. Po zaspokojeniu swej ciekawości wrócił do pozostałych.
- Czy dysponujemy może jakimś olejem do lamp, albo ogniem alchemicznym? - zapytał - W rumowisku są zwłoki, nie wyciągniemy ich, a mogą stać się źródłem zarazy. Spirytus medyczny w ostateczności wystarczy, ale może mieć lepsze zastosowania -